Prezentujemy Państwu wyjątkowy wywiad z Maluszkiem, czyli ekspertem od poznawania świata w rytm muzyki.
Dorosły: Maluszku, jak odkryłeś, że muzyka jest nie tylko przyjemna, ale też pomaga w rozwoju?
Maluszek: Kiedy dostałem od rodziców moje pierwsze pianinko, pomyślałem, że to kolejna fantastyczna zabawka. Miała to, co lubię najbardziej: postać Szczeniaczka, czerwony kolor, kartki książeczki, podświetlane klawisze, przyjemne dźwięki, rytmiczne piosenki. Jednak już po kilku lekcjach gry wiedziałem, że to początek wielkiej przygody. Najpierw zaciekawiło mnie, że białe klawisze włączają piosenki, a inne elementy nie. Próbowałem wiele razy, naciskałem i testowałem. Wtedy odkryłem, że można robić to samo, a skutek jest inny. Przekonałem się też, że można robić różne rzeczy, a efekt jest taki sam. Naciskałem klawisze jednym palcem, całą dłonią, a raz nawet usiadłem na pianinku. Tylko proszę, nie mów o tym mojej mamie. Skutek zawsze był ten sam: nagradzały mnie dźwięki, słowa, melodie, piosenki.

Reklama
materiały prasowe

Dorosły: Ależ to odkrycie na miarę filozofa. Co było dalej? Opowiadaj, to takie zajmujące!
Maluszek: Potem zainteresowałem się tym, co mówią klawisze, a tu czekała kolejna niespodzianka. Naciskając kilka razy jeden klawisz, usłyszałem: „niebieski”, „ding, ding, ding”, czyli trzy dźwięki, a także „trójkąt”, „trzy”. Pomyślałem, że skoro to wszystko powiedział mi jeden klawisz, to znak, że te słowa do siebie pasują. Ale dopiero dzięki zapoznaniu się ze wszystkimi przyciskami zrozumiałem, że ważna jest kolejność. Na przykład pierwsze słowo, które słyszę po naciśnięciu klawisza, to nazwa koloru. Słowa „pomarańczowy, czerwony, niebieski, zielony, żółty” są w jednej grupie, a „koło, serduszko, trójkąt, kwadrat, gwiazdka” w drugiej. Już wiem, co to są kategorie, i „trójkąt” łączę z kształtami, a „trzy” z liczbami.
Dorosły: Ale oprócz podobieństw istnieją też przeciwieństwa. Jak sobie z tym poradziłeś?
Maluszek: Śpiewająco! Pomógł mi w tym Gramofon. Ja naciskałem jego wałeczek, suwak, przyciski, krążki i płytę, a on odtwarzał dźwięki, muzykę, piosenki. Pokazywał, jak grają różne instrumenty, uczył liczenia, opowiadał o przeciwieństwach jak „cicho – głośno”, „wolno – szybko”. Bardzo go polubiłem i smutno byłoby mi rozstawać się z nim... I tu kolejna miła niespodzianka Dzięki trzem poziomom nauki on „rósł” razem ze mną i nawet teraz, gdy jestem już taaaki duży, odkrywam w nim coś ciekawego i ciągle lubię na nim muzykować.

materiały prasowe

Dorosły: Muzykowanie to nie tylko słuchanie, ale przede wszystkim granie, tworzenie muzyki. Czy Ty to potrafisz?
Maluszek: Oczywiście, mam przecież Mikrofon Malucha! Dzięki niemu mogę razem ze Szczeniaczkiem śpiewać radosne i ciekawe piosenki. Prawdziwa przygoda muzyczna zaczyna się, gdy nagrywam własny głos. Mikrofon robi z niego piosenkę, którą potem śpiewamy razem. Potrafię z kilku sylab zrobić piosenkę – albo z jednego słowa sonatę. A ile przy tym ruchu, śmiechu, zabawy! To są prawdziwe wariacje, nie tylko muzyczne.

Reklama

Wypowiedź ekspertki Fisher-Price, dr n. hum. Justyna Korzeniewska – psycholog dziecięcej

Reklama
Reklama
Reklama