Nie takimi kobietami chciałabym widzieć moje dzieci - felieton matki 3 córek
Zawsze chciałam mieć synka. Nie byłby taki jak ja. Nie musiałabym być wzorem do naśladowania.
Matka jak komputer
7.00 rano
Stoję pośrodku mojej kuchni. Jedną ręką nalewam mleko do 3 misek (na moje śniadanie czasu już brak), drugą pakuję owoce do śniadaniówek. Funkcjonuję, jak dobrze zaprogramowany komputer :
wyjmuję trzy miski z szafki (oczywiście muszą być takie same)
– Przestańcie się kłócić o miejsce przy stole! - wołam,
otwieram lodówkę,
wlewam mleko do misek,
wstawiam do mikrofali na 20 sekund (już dawno przestałam walczyć o tytuł "Matki Polki" i podgrzewanie w garnku zamieniłam na rzecz starej, dobrej mikrofalówki)
Zanim zdążę zapakować kanapki do śniadaniówek, słyszę głośne pip, pip. Wyciągam więc podgrzane mleko, potem powtarzam czynność z drugą miską, trzecia córka lubi zimne. Stawiam na stole, wyciągam płatki śniadaniowe i wracam do lunchboxów.
- Mamo, to mleko jest kwaśne! Czy ono na pewno jest ważne?
Sprawdzam datę na butelce – ważne jeszcze przez tydzień. Niestety test smakowy nie wypadł pomyślnie i zamiast śniadania pluję zepsutym mlekiem . Szybka zmiana planów – na śniadanie zamiast płatków będzie mmm... zerkam do pustawej lodówki, bo wczoraj nie zdążyłam zrobić zakupów i wołam jajecznica!
Teraz tylko zamknąć śniadaniówki, podgrzać patelnię, nalać picie do szkolnych bidonów, wbić jajka, nakarmić kota, zamieszać jajka, nakarmić psa, posolić jajka, wypuścić psa na spacer (na szczęście sam na niego chodzi), nałożyć jajka na 3 identyczne talerze, sprzątnąć kuwetę, podpisać w dzienniczku informację o zebraniu, zrobić 3 herbaty do jajecznicy (2 owocowe i 1 czarna), dopilnować, by dzieci spakowały śniadaniówki, szybki prysznic, ubieranie (siebie i kontrola na tym czy dzieci nie założyły stroju Kopciuszka w powszedni dzień), makijaż jedną ręką, drugą pomoc przy nieszczęsnym suwaku od spodni Julki, który nigdy nie chce się zasunąć. Jeszcze tylko ... , a potem tylko ......