Wcześniak jest nie tylko nieco mniejszym dzieckiem, które zbyt wcześnie przyszło na świat, ale też dzieckiem niedojrzałym. Przez to, że urodził się zbyt wcześnie, jego organizm nie pracuje tak, jak urodzonego o czasie. Nie ma np. przeciwciał odpornościowych, dlatego infekcja, która dla dziecka urodzonego o czasie oznacza katar, ból gardła czy niewielką gorączkę, może skończyć się poważnym zapaleniem płuc, nawet zagrażającym życiu.

Reklama

Wirus RS atakuje wcześniaki

– Wcześniaki często wiele tygodni i miesięcy spędzają w szpitalu na oddziale neonatologicznym zanim wyjdą do domu. A potem banalna infekcja powoduje, że wracają na odział z poważnymi infekcjami – mówi prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka, prezes Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego.
Najczęstszym powodem infekcji u dzieci jest wirus RS - nabłonka dróg oddechowych. U rodzica lub starszego dziecka zwykle powoduje on katar, drapanie w gardle, czasem niewielką gorączkę. Dla niedojrzałych wcześniaków jest bardzo groźny.
– Jeśli wcześniaki wychodzą ze szpitala np. w październiku czy listopadzie, to bardzo obawiamy się o ich zdrowie. Zwłaszcza jeśli w domu jest starsze dziecko, które chodzi do przedszkola czy szkoły - dodaje prof. Kornacka.
Zobacz także: Nowa szczepionka już od marca
Nie ma szczepionki przeciw wirusowi RS, można jednak ochronić maluszka przed zachorowaniem, podając mu gotowe przeciwciała.
– Szczepiąc, podajemy osłabione patogeny lub ich toksyny, a potem czekamy na działanie układu immunologicznego, czyli na wytworzenie przeciwciał. To jest proces, który trwa, gdyż komórki immunologiczne muszą mieć czas, by wytworzyć gotowe przeciwciała. W przypadku wirusa RS nie mamy szczepionki, za to podajemy gotowe przeciwciała, które od razu niszczą wirusa, jeśli zdarzy się infekcja – mówi prof. Kornacka.
W przypadku szczepień odporność utrzymuje się przez wiele lat lub nawet przez całe życie. W przypadku przeciwciał, odporność utrzymuje się tylko przez miesiąc, dlatego trzeba je dziecku podawać co miesiąc. Najlepiej zacząć od października, gdy zaczyna się sezon zachorowań, choć jest to też możliwe w listopadzie czy grudniu. Przeciwciała najlepiej podawać przez pięć miesięcy.

Do niedawna w Polsce taką profilaktykę bezpłatnie dostawały tylko wcześniaki urodzone przed 28. tygodniem ciąży oraz z tzw. dysplazją oskrzelowo-płucną, czyli przewlekłą niewydolnością płuc. Neonatolodzy podkreślali, że podobną ochronę powinny mieć też "starsze" wcześniaki, przynajmniej te, które urodziły się przed 33. tygodniem ciąży.
– W ubiegłym roku mieliśmy bardzo dużo zachorowań wśród dzieci, które nie mogły być uodpornione, zdarzały się też przypadki śmiertelne – dodaje prof. Kornacka.
Część rodziców kupowała sama dla dzieci lek: jednak cena pięciu dawek to ok. 25 tys. zł, więc większości nie było na to stać. Dlatego lekarzy bardzo ucieszyła decyzja, że od tego roku będą mogły być objęte ochroną także wcześniaki urodzone przed 33. tygodniem ciąży.
– Od października będziemy mogli też uodparniać dzieci, które urodziły się przed 33. tygodniem ciąży, a w październiku nie ukończą jeszcze 6. miesiąca życia. Bardzo się z tego cieszymy i bardzo jesteśmy wdzięczni za to Ministerstwu Zdrowia. Choć są kraje, gdzie ta profilaktyka jest bardziej rozszerzona – dodaje prof. Kornacka.

Gdzie po przeciwciała?

Aktualnie w Polsce dzieci otrzymują przeciwciała w 32 poradniach neonatologicznych szpitali neonatologicznych o trzecim (najwyższym) stopniu referencyjności (zwykle tam, gdzie przebywało przed wyjściem do domu). Przeciwciała podaje się od października przez 5 miesięcy.
Mogą je otrzymać:

  • wcześniaki urodzone przed 33. tygodniem ciąży (jeśli do października nie ukończą 6 miesięcy)
  • dzieci urodzone z dysplazją oskrzelowo-płucną.

Zobacz także: Dzieci z wadami serca nadal nie mają ochrony

Zobacz także
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama