Bezdech
Krótkie okresy bezdechu mogą wystąpić u każdego małego dziecka.
- Edipresse
Bezdech to zaburzenie oddychania, które może wynikać z niedojrzałości lub uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Krótkie okresy bezdechu mogą wystąpić u każdego małego dziecka.
Kiedy występuje?
Bezdech zdarza się bardzo często u dzieci urodzonych przedwcześnie (doświadcza go ok. 50 % wcześniaków), ale może się zdarzyć i u zdrowych, donoszonych. dzieci. Jeśli zdarza się sporadycznie, trwa do 15 sekund i nie powoduje sinienia lub bladości twarzy, nie ma powodów do niepokoju. Niebezpieczne są jednak sytuacje, kiedy bezdech trwa 15-20 sekund i dłużej, zwłaszcza jeśli zdarza się to podczas snu. Konieczna jest wtedy natychmiastowa interwencja. Bezdechy występują najczęściej między pierwszym a szóstym miesiącem życia, a po roku zazwyczaj zanikają.
Przyczyny:
Krótki okres bezdechu jest rzeczą naturalna u niemowląt i wynika z charakterystyki oddechu, który jest płytszy, szybszy i mniej regularny niż u dorosłego. Okresy bezdechu mogą także towarzyszyć atakom astmy lub schorzeniom neurologicznym, np. padaczce. U dzieci starszych bezdech może świadczyć o przeroście migdałków podniebiennych lub trzeciego migdałka. Dziecko zapada wtedy często na infekcje, w nocy chrapie, w dzień oddycha ustami. Wstaje zmęczone, gdyż jego mózg był przez noc niedotleniony. Rośnie wolniej i rozwija się słabiej niż rówieśnicy.
U niektórych dzieci między drugim a czwartym rokiem życia występują chwilowe bezdechy podczas napadów złości. Towarzyszący atakowi bezdech doprowadza czasem do krótkotrwałego omdlenia.
Bezdech może też być następstwem wypadku i wiąże się zwykle z utratą przytomności i zatrzymaniem oddychania (czasem także akcji serca). Zanim przyjedzie wezwana pomoc, trzeba rozpocząć reanimację.
Kiedy do lekarza?
Jeżeli zaobserwujemy u malucha nawet chwilowe bezdechy, powinniśmy się udać do lekarza, który ustali ich przyczynę i sposób postępowania (konieczne może się okazać usunięcie migdałków). Być może konieczne będzie monitorowanie oddechu podczas snu za pomocą specjalnego aparatu, by nie doszło do tzw. śmierci łóżeczkowej.