Moja pierwsza ciąża przebiegała nadzwyczaj spokojnie: czułam się świetnie i miałam mnóstwo energii. Uznaliśmy z mężem, że skoro nie przeszkodziła mi w nauce, warto zdecydować się na drugą ciążę jeszcze podczas studiów. Gdy zobaczyłam dwie upragnione kreski, nie posiadałam się ze szczęścia. I choć to był dopiero początek, już szukałam wózka, łóżeczka i innych akcesoriów...

Reklama

Początek ciążowych dolegliwości

Niestety, mój wesoły nastrój nie trwał długo, bo pojawiły się różne dolegliwości: mdłości, omdlenia, zawroty głowy, a także brak ochoty na cokolwiek. Podczas zajęć na uczelni wyglądałam jak wrak człowieka. Powtarzałam sobie: „Byle do 12. tygodnia, a potem już będzie lepiej”. Owszem poczułam się wtedy lepiej, jednak – jak się później okazało – to był dopiero początek niespodzianek! I to nieprzyjemnych.

Przeczytaj, jaka jest idealna różnica wieku między dziećmi

W drugiej ciąży - gorsze samopoczucie

Podczas pierwszej ciąży biegałam, skakałam, uprawiałam sport i robiłam wiele innych rzeczy. Podczas drugiej ledwo mogłam wstać, bo bardzo bolały mnie mięśnie i kręgosłup. Powiedziałam sobie jednak, że nie poddam się i że nie wezmę urlopu dziekańskiego. Byłam bardzo zawzięta i zdeterminowana. Chciałam wszystkim pokazać, że w ciąży można normalnie funkcjonować, a więc również studiować.

Zrób test, czy jesteś gotowa na drugie dziecko

Zobacz także

Czy zdążę przed porodem?

Mijały kolejne miesiące, a ja robiłam się coraz grubsza i coraz bardziej markotna. Starałam się być na wszystkich zajęciach i zdawać egzaminy w terminie, jednak pod koniec było już naprawdę ciężko. Przypuszczalny termin porodu ustalono na 13 czerwca. Pomyślałam sobie, że nie mogę urodzić w tym czasie, bo 26 czerwca mam ostatnie egzaminy. „O nie! Nie po to tyle przeszłam, żeby zdawać poprawki we wrześniu i spędzić wakacje na nauce!” – myślałam. Chciałam odpocząć po ciąży i ciężkim roku na studiach, no i przede wszystkim poświęcić czas dziecku, zanim rozpocznę ostatni rok. W ostatnich tygodniach byłam już bardzo rozdrażniona. Przypuszczalny termin porodu w końcu minął, mogłam urodzić w każdej chwili. To było jak rosyjska ruletka. Zdążę? Nie zdążę? Nie wiedziałam, co i kiedy się stanie.

[CMS_PAGE_BREAK]

Tuż przed porodem...

Mój kochany synek jakby wiedział, co się dzieje. Cierpliwie czekał. Gdy szłam korytarzem na ostatni egzamin, byłam niczym tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć i spowodować ogromne zamieszanie. Mimo to usiadłam i ze stoickim spokojem odpowiedziałam na pytania. Dostałam piątkę! Wyszłam z egzaminu dumna i szczęśliwa, bo osiągnęłam swój cel – dla siebie, i dla maluszka. Kilka godzin później, gdy stres już zelżał, odeszły mi wody.

Jak przebiega poród?

Drugi poród lepszy niż pierwszy

Ku mojemu zaskoczeniu drugi poród był zupełnie inny niż pierwszy. Tamten był pełen strachu, ogłupienia i dziwnych myśli. Pamiętam, że było zimno, ciemno (wszystko działo się w nocy) i ponuro. Rodziłam sama, bo bałam się porodu rodzinnego, miny męża – nie chciałam, by widział mnie w takim stanie, wiedział, co przeżywam. Drugi poród rozpoczął się z rana. Od samego początku wspierał mnie mąż, który tym razem powiedział, że nie pozwoli mi być samej, i będzie przy mnie nawet wbrew mojej woli. Okazało się, że to właśnie dzięki niemu miałam najwspanialszy poród, jaki mogłam sobie wymarzyć! Przytulał mnie, przenosił, pomagał, powtarzał, że kocha. Dbał, żeby niczego mi nie brakowało. Dzięki jego wsparciu czułam się bezpieczna i szczęśliwa.

Reklama

Waga dziecka - cztery kilo!

Lekarz myślał, że dziecko będzie ważyło ok. 2600 g, w związku z czym nie dawano mi znieczulenia i nie byłam też nacinana. Gdy w końcu pojawił się nasz cud, okazało się, że waży aż cztery kilo! Moja mądralińska pyza! Byłam dumna z dziecka, z siebie i z męża, który okazał się najlepszym tatusiem na świecie. Przekonałam się, że faktycznie każda ciąża jest inna. I każda tak samo ważna!

Reklama
Reklama
Reklama