Basia poszła do przedszkola, Janek do szkoły, a Franek został z Mamą.
– Musisz się przez chwilę czymś zająć – powiedziała Mama. Postawiła na podłodze kosz z zabawkami, a sama siadła przed otwartym laptopem i po chwili całkiem skupiła się na pracy.
Franek przez jakiś czas wyjmował z kosza zabawki i z powrotem je wkładał, ułożył też krzywą wieżę z klocków i włączył grającą farmę. Wkrótce jednak zabawkami się znudził, wieża go rozzłościła, bo wciąż się wywracała, a melodyjka zirytowała Mamę do tego stopnia, że wyjęła z farmy baterie i skończyło się granie. Franek ruszył więc na zwiedzanie mieszkania.
W salonie znalazł gazetę. Usiadł nad nią i przez chwilę się jej przyglądał. Potem klepnął ją lekko i gazeta zaszeleściła przyjemnie. Franek uśmiechnął się szeroko i klepnął jeszcze raz. I jeszcze. A ponieważ miał lekko lepką rączk?ę, kawałek gazety przykleił się do niej i oddarł od reszty z przyjemnym chrzęstem. Franek pisnął z zachwytu. Zdjął oddarty kawałek z dłoni i starannie podarł na małe kawałeczki. A ponieważ gazeta i tak była już zniszczona, ją też podarł najstaranniej jak tylko umiał. Darta gazeta wydawała cudowne dźwięki. O wiele ciekawsze od elektronicznej farmy. Po rozdrobnieniu wszystkich kartek Franek rozsypał papierowe resztki po całym pokoju, bo pięknie wyglądały, kiedy fruwały w powietrzu i opadały na podłogę i meble. Przez chwilę podziwiał swoje dzieło, a potem ruszył dalej.
Drzwi do sypialni rodziców były uchylone. Franek zajrzał do wnętrza. Na stoliku koło łóżka leżało kolorowe pismo.
Nie miało tak dużych kartek jak gazeta z salonu, ale przy darciu też wydawało miłe dźwięki. Po zakończeniu zabawy z pismem Franek przeniósł się do pokoju Basi. Znalazł tam zeszyt z naklejkami, ale po paru próbach wyrwania z niego pokrytych folią kartek zrezygnował i przeniósł się do łazienki. Miał szczęście, że tego dnia wszystkie drzwi były pootwierane.
W łazience Franek odkrył coś, co sprawiło, że zagruchał ze szczęścia: papier toaletowy! Ach! Jak wspaniale się rozwijał i jak przyjemnie było szarpać go na strzępki. Nie wydawał może tak ciekawych dźwięków jak gazeta lub pismo, ale za to można go było wrzucać do wanny i świetnie nadawał się do owijania rozmaitych przedmiotów: wagi, stołeczka do stawania przy umywalce, szczotki do czyszczenia wanny... Można też było owinąć sobie nim nóżki, rączki i...
– Franku, coś ty narobił?! – zawołała Mama. Stała w progu łazienki z miną niewróżącą nic dobrego.
Franek na wszelki wypadek wykrzywił usta w podkówkę i rozpłakał się. Mama, która jeszcze przed chwilą wyglądała na zdenerwowaną, nie dodała nic więcej, tylko westchnęła, kucnęła przy Franku i zaczęła odwijać go z papieru.
A kiedy był już odpakowany, przytuliła go i pocałowała w nos.
– A teraz razem posprzątamy – zaproponowała.
Sprzątali przez ponad godzinę. Mama pozwoliła Frankowi wcisnąć guzik odkurzacza i potrzymać rurę,
gdy odkurzacz wciągał papierowe resztki z kanapy. Wymietli też papier spod półek i wyprostowali wymięty zeszyt z naklejkami tak, że prawie nie było widać, że ktoś go dotykał. Franek tak się tym wszystkim zmęczył, że kiedy wróciła Basia, nie usłyszał propozycji nowej zabawy, którą przyniosła z przedszkola.
I nie zobaczył miny, jaką zrobiła Mama, gdy dowiedziała się, że chodzi o... gazetowe wydzieranki!
Spał na podłodze, z policzkiem wciśniętym w ostatni niesprzątnięty jeszcze stosik papieru.

Reklama

Więcej zabaw z Basią znajdziesz w nowej książce

© Egmont Polska
www.basia.com.pl

Reklama

Basia, Franek i papier

Reklama
Reklama
Reklama