Rodzice zabrali Basię, Janka i Franka nad morze. Zaraz po przyjeździe wyruszyli na plażę. Franek podskakiwał w chuście na plecach Taty i pokrzykiwał z radości.
– Ka ka! – zawołał na widok przelatującego nad leśną ścieżką ptaka.
– To mewa, nie kaczka – wyjaśniła Basia tonem znawcy.
– Me ma? – upewnił się Franek. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo właśnie wyszli z lasu na skraj wydmy. Ach! Jakie morze było ogromne! O wiele większe niż jezioro, nad którym biwakowali późną wiosną.
– Plum plum? – spytał Franek niepewnie.
– Hura! – zawołali Basia i Janek. Cisnęli niesione siatki z ręcznikami i rzucili się biegiem przez piasek.
– Dzieci! – zawołała Mama. – Wracajcie po rzeczy!
Chwilę trwało, zanim udało im się znaleźć odpowiednie miejsce do rozłożenia koca. Gdy Tata rozstawiał parawan, a Mama z Basią i Jankiem przebierali się w stroje plażowe, uwolniony z chusty Franek zajął się wypakowywaniem rzeczy. Wyjął z torby piłkę, wiaderko, drożdżówki, ogórki małosolne, czereśnie...
– Mamo, Tato, Franek niszczy jedzenie! – zaraportował Janek, który przebrał się najszybciej.
Tata natychmiast zostawił parawan i rzucił się na ratunek ogóreczkom. Nie wyglądały najlepiej, bo Franek wyjął je z plastikowego pudełka i starannie obtoczył w piasku.
– Musimy iść na lody! – zawołała Basia na widok zapiaszczonych drożdżówek otoczonych wianuszkiem wysypanych z torebki czereśni.
– Najlepiej od razu – poparł ją Janek. – Jestem okropnie głodny.
– Od razu to umyjemy czereśnie i ogórki, i zobaczymy, czy da się ocalić chociaż jedną bułkę – powiedziała Mama. Przez chwilę dyskutowali o tym, czy i kiedy pójdą na lody i kto ma umyć czereśnie. Nikt nie zwracał uwagi na Franka, który znalazł tubkę z kremem do opalania. Ukrył się za rozstawionym do połowy parawanem i zanim ktokolwiek się zorientował, co robi, wsmarował grubą warstwę kremu w twarz, bluzkę, spodenki i włosy.
– Gdzie jest Franek? – spytała nagle Mama.
– Teraz musimy umyć też jego! – powiedział Tata na widok białego od kremu synka pomrukującego ze szczęścia nad pustą tubką.
– Łazienka jest w lodziarni – podsunęła Basia.
I w ten sposób w końcu poszli na lody. A potem dokupili czereśni i wrócili na plażę. Tym razem to Tata wysmarował Franka, a potem zabrał go nad wodę, żeby zbudować wielki zamek z piasku otoczony fosą. Gdy zamek był gotowy, Franek... usiadł na nim i zapluskał nóżkami w wodzie z fosy.
– Plum, plum! – oświadczył bardzo zadowolony.
O tak! Franek zdecydowanie lubił plażę. Działo się na niej tyle ciekawych rzeczy!

Reklama

©Egmont Polska
www.basia.com.pl

Reklama

Więcej zabaw z Basią znajdziesz w nowej książce "Basia i dentysta":

Reklama
Reklama
Reklama