Franek chciał wszystko robić razem z Basią. Rano, zaraz po przebudzeniu stawał w łóżeczku i nawoływał:
– Bła, bła! Bła, bła! Bła, bła!
Krzyczał tak długo, aż wreszcie Mama lub Tata zwlekali się z łóżka i przychodzili po niego.
– Bła, bła? – pytał z nadzieją.
– Nie, Basia jeszcze nie wstała – odpowiadali rodzice.
Franek raczkował więc do jej pokoju, siadał pod zamkniętymi drzwiami, klepał je i pokrzykiwał zachęcająco.
Pewnej soboty drzwi uchyliły się i Franek dostał się do środka. Stanął przy łóżku i poklepał śpiącą siostrę po twarzy.
– Bła, bła! – zagadał przyjaźnie.
– Umh... – wymamrotała Basia i zakryła głowę kołdrą.
Franek wsunął rączkę pod spód i wsadził Basi palec do nosa.
– Bła, bła! – zawołał radośnie.
– Aaa!!! – ryknęła Basia i poderwała się z łóżka.
Tego dnia na śniadanie Franek dostał kaszkę, a Basia i Janek bułki i kabanosy. Franek na widok kiełbasek odsunął miskę i kasza wychlupała się na stół.
– Bła, bła! – zawołał.
– Nic z tego. Jesteś za mały – powiedziała Basia, wciąż zła za poranne budzenie. Wsadziła wszystkie kabanosy naraz do ust i zaczęła je chrupać, aż pryskało.
Franek rozpłakał się, więc Mama dała mu chrupki kukurydziane i przez chwilę był spokój.
Po śniadaniu Basia poszła do siebie, a Franek poraczkował za nią.
– Mamo, weź go! On wszystko psuje!!! – zawołała Basia, gdy Franek wylał jej wodę od farb. A potem krzyczała też wtedy, kiedy nadgryzł jej zieloną kredkę, rozsypał wieżę z klocków i rozpłaszczył żółwia z plasteliny.
Po przygodzie z plasteliną Basia pobiegła do Janka.
– Wiesz, jaki ten Franek jest głupi? – powiedziała. – Ciągle mi przeszkadza!
– Idź sobie! – burknął Janek. – Układam karty piłkarskie. Jesteś na to za mała i na pewno wszystko zepsujesz.
Basia pokazała mu język i wyszła, trzaskając drzwiami. Przy okazji o mało nie przytrzasnęła Franka, który raczkował za nią jak cień. Zaszyła się pod biurkiem w swoim pokoju, gdzie zwinięta w ciasny kłębuszek mruczała pod nosem:
– Głupi Janek. Już nigdy nie będę się z nim bawić. I zawsze będę sama.
Tak była zajęta rozmyślaniem o tym, jak bardzo jest zła, samotna i nieszczęśliwa, że przestała zwracać uwagę na Franka, który siedział tuż obok, wpatrzony w nią okrągłymi jak guziczki oczami. Po chwili przysunął się bliżej i poklepał ją po policzku obślinioną rączką. Basia spojrzała na niego, a wtedy on uśmiechnął się szeroko.
– Bła, bła! – zawołał entuzjastycznie. I Basia, zamiast krzyknąć, spytała:
– Chcesz się ze mną pobawić? Możemy zbudować nową wieżę. Rozwalimy ją potem na drobne kawałki!
Tak właśnie zrobili. Ulepili też bałwana z plasteliny i wspólnie go rozpłaszczyli, namalowali
dwa bardzo mokre obrazki, a nadjedzoną kredką narysowali ogromną, bardzo groźną burzę.
Wieczorem Basia przyszła do Mamy i powiedziała:
– Dziś ja czytam Frankowi na dobranoc. Bo my wszystko robimy razem. Prawda? – zwróciła się
do brata. A on uśmiechnął się szeroko i potwierdził radośnie:
– Bła, bła!

Reklama

Kolejne, niepublikowane opowiadania o Basi znajdziesz co miesiąc w "Mamo, To Ja".

Więcej przygód o małych bohaterach w nowej książce oraz na www.basia.com.pl

Reklama

©Egmont Polska

Reklama
Reklama
Reklama