Franek obudził się, gdy na dworze było wciąż ciemno. Leżał przez chwilę cichutko i nasłuchiwał odgłosów domu. Gdzieś w oddali mruczała lodówka, sąsiad na górze wstał z łóżka i przechadzał się tam i z powrotem, za ścianą jęknął materac – to Basia przekręciła się na swoim łóżku. Franek usiadł i rozejrzał się. Blade światło latarni przeświecało przez zasłonki i rzucało cienie na pokój. Przy łóżku leżał przewrócony samochód strażacki, kapeć i... jakieś paczuszki. Franek wygramolił się między szczebelkami i dotknął jednej z paczek palcem. Zaszeleściła. Szarpnął za wystający kawałek papieru i oderwał go. Przez chwilę siedział nieruchomo z papierem w ręku i zastanawiał się, co dalej. W końcu sięgnął po paczkę i zaczął zdzierać z niej opakowanie. Ach! Jak wspaniale szeleściło! Gdy na paczce nie było już nawet kawałeczka papieru, okazało się, że w środku była schowana książka. Franek obejrzał ją, zanim zajął się kolejną paczką. Tym razem znalazł pierniczki i czekoladkę w kształcie gwiazdki. Włożył czekoladkę do buzi i przez chwilę żuł ją razem ze sreberkiem. Resztki wypluł na podłogę i rozerwał trzeci pakunek. Plastelina! Franek wałkował i ugniatał ją przez dłuższą chwilę. Wkrótce gruba warstwa plasteliny pokryła jego ręce, piżamę i włosy. A gdy w pudełeczku nie został już ani jeden kolor, Franek ruszył do pokoju Basi.
- Bła bła! – zawołał od progu. Zamilkł jednak, bo przy łóżku Basi też leżały paczuszki. Podszedł do nich i poklepał największą z nich. Ledwo rozległ się szelest, a już Basia otworzyła oczy.
- Zostaw! – zawołała. – To moje prezenty od Mikołaja!
Franek tak się przestraszył, że dostał czkawki.
- Mijo... hep... jaja? – spytał.
- Nie wiesz, że dziś w nocy po świecie chodzi święty Mikołaj i rozdaje grzecznym dzieciom prezenty? Jeśli byłeś grzeczny, tobie też coś przyniósł.
- Hep! – czknął Franek i wyciągnął przed siebie upaćkane plasteliną rączki.
Basia rozpakowała paczki. Znalazła w nich książkę, pierniczki i kolorową skakankę. Franek sięgnął po książkę, a Basia poszła obudzić Janka, który oprócz książki i pierniczków dostał nowe rękawice piłkarskie. Gdy zjedli już wszystkie słodycze, pobiegli do rodziców.
- Mamo, Tato! Wstawajcie! – krzyknęła Basia.
- Hep! – poparł ją Franek.
- Co się stało? – Mama poderwała się z łóżka.
- Czy byliście grzeczni? – spytał Janek.
- Hep? – upewnił się Franek.
- A co nas czeka, jeśli tak? – odpowiedział pytaniem Tata.
- Niespodzianka! – zawołała Basia. – Mikołaj przyniósł wam prezent!
- Jaki? – zainteresowali się rodzice.
- Nas! – krzyknęli chórem Basia z Jankiem.
- Hep! – czknął Franek radośnie.
A potem cała trójka wgramoliła się Mamie i Tacie pod kołdrę, razem z nowymi książkami, plasteliną i papierkami po czekoladkach.
To jeden z najmilszych prezentów mikołajkowych, jakie kiedykolwiek dostałam – wymruczała Mama.
- Mhmm – poparł ją Tata. Objął Franka i pocałował go w ciepły karczek. Miał nadzieję na jeszcze jeden prezent. Pół godzinki snu obok ciepłego synka. Był chyba grzeczny przez cały rok, bo po chwili już spali: on i Franek, posapując zgodnie w swoich objęciach.

Reklama

©Egmont Polska
www.basia.com.pl

Reklama

Więcej zabaw z Basią znajdziesz w nowej książce "Basia i remont":

Reklama
Reklama
Reklama