Gdybym nie pomyliła psów – recenzja serii książek dla dzieci
Wszystkich książeczek o małej Tildzie będzie pięć, wy macie okazję poznać na razie trzy. Warto, bo Tilda jest nie do podrobienia. Jeśli chłopcy zaczną narzekać, że znowu coś dziewczyńskiego, będą narzekać niesłusznie.
- Babcia Zosia
Oto mała Tilda. O takich starsze panie mówią "żywe srebro", kiwając przy okazji znacząco głowami. Bywa, że wzdychają, dodając "za moich czasów dziewczynki były inne...". A dla mnie Tilda jest fantastyczna. Zazdroszczę jej wyobraźni, fantazji, pomysłowości, choć wiem, że wyobraźnia dość często komplikuje jej życie. Ale chyba najbardziej komplikuje nieumiejętność przewidywania, choć to nie wada, bo od przewidywania są dorośli. Uczą się tego całe życie. Tilda na razie eksperymentuje.
Na przykład bardzo chce mieć psa, ale nie może, bo mama jest alergiczką. No więc zbiera maskotki, a czasami wyprowadza psa sąsiadki, i udaje, że to jej pies. Jak dotąd wszystko w porządku. Ale zapomniałam napisać, że Tilda ma pecha. Kiedyś zapatrzyła się na chłopaka z wyższej klasy, takiego Axla, w którym się podkochuje, i zamiast Pchełki, którą wyprowadzała, wzięła spod sklepu wielkiego labradora. No oczywiście, że powinna przeprosić, a nie uparcie twierdzić, że to jej labrador. Ale jak tu się przyznać do błędu, gdy na horyzoncie Axel. Ja się też nigdy nie przyznawałam, gdy obok był ktoś w tym dniu najważniejszy. A potem już poszło. Katastrofa po katastrofie.
Albo co jest złego w opowieści Tildy, że tata jest astronautą. Skąd mogła wiedzieć, że w Szwecji jest tylko jeden astronauta, i to akurat nie jej ojciec. A co miała powiedzieć? Że tata z nimi nie mieszka, że nieustannie podróżuje po świecie. Inne dzieci opowiadają o swoich ojcach, więc i ona chciała czymś zaskoczyć, zaimponować, ale wyszło jak zwykle. Wiem, odkręcić się tego nie da, ale da się powiedzieć prawdę. I właśnie o mówieniu prawdy, a raczej o chęci mówienia, jest trzecia część. Zresztą mówienie prawdy też nie jest takie proste, bo jak już wam wspominałam, Tilda urodziła się z pechem w garści. Spróbować jednak trzeba. Postanawia, że przestanie kłamać, kręcić, fantazjować. Najpierw wyjawia Axlowi, co naprawdę robi jej tata. Nie ma oczywiście pewności, że jej uwierzył, ale spróbować trzeba.
No i kto mi powie, że Tilda jest niezbyt grzeczna? Jest jak najbardziej normalna. Marzy o zwierzaku, tęskni za ojcem, nie znosi przeprowadzek, i kocha się pierwszą dziecięcą miłością. Dorośli już dawno załamaliby ręce. A Tilda? Ona ma tysiące pomysłów na to, jak wyjść z najróżniejszych tarapatów. A że śmiejemy się z tego, to już zasługa autorki i Tildy. Czekamy na kolejne przygody szalonej dziewczyny. Ja w każdym razie tak.
Gdybym nie pomyliła psów
Gdybym nie zrobiła z taty astronauty
Gdybym nie powiedziała prawdy
w przygotowaniu: Gdybym nie kupiła świnki morskiej
Autorka: Ingelin Angerborn
Ilustratorka: Magda Chodorowska
Tłumaczka: Katarzyna Ottosson
Wydawnictwo: Zakamarki