Gelsomino w Kraju Kłamczuchów – recenzja książki dla dzieci
Zapraszam do Krainy Kłamczuchów, gdzie trafia również bohater, prawdomówny Gelsomino, malec o niezwykłej sile głosu, tak ogromnej, że gdy tylko się odezwie, szyby w oknach pękają, a wszystkie owoce spadają z drzewa.
- Babcia Zosia
Zmęczony nieustannymi kłopotami z głosem Gelsomino postanawia opuścić rodzinny dom i wyruszyć w świat. Trudno przecież żyć wśród sąsiadów, z których jedni uważają cię za cudotwórcę, drudzy za wrednego czarnoksiężnika. Po wielu perypetiach trafia do Krainy Kłamczuchów, którą rządzi od stóp do głów załgany władca. W tej krainie zresztą wszystko stoi na głowie. Tam nawet koty szczekają. Ale to dopiero początek przygód małego chłopca i jego przyjaciół – kota Zoppino, ciotki Pannocchii, malarza Bananito…
Oj, będzie się działo! Tak wiele, że żal wam będzie każdej minuty bez książki. A zdarzą się takie minuty, gdy trzeba będzie odrobić lekcje, wyrzucić śmieci, iść z pupilem na spacer. Cóż, życie wcale nie musi składać się z samych przyjemności.
A wracając do Gelsomina i jego przygód. Książka urzeknie was nie tylko tym, że przygoda goni przygodę, lub że akcja z każdą linijką jest coraz szybsza. Ta książeczka zarazi was optymizmem, zachwyci mądrością, utwierdzi w przekonaniu, że życie zgodne z zasadami wcale nie musi być nudne. W cudowny tekst (każdy rozdział rozpoczyna się wierszowaną sentencją) subtelnie wplecione są ilustracje urzekające prostotą, skłaniające do zadumy, wspaniale ukazujące nastrój postaci. Robią wrażenie. Ale to już zasługa Doroty Łoskot-Cichockiej.
A może gdzieś w babcinej szafie odnajdziecie Czytelnikowskie wydanie Gelsomina z lat sześćdziesiątych z ilustracjami Jana Marcina Szancera. Mnie podobają się jedne, i drugie, tak jak tekst, który powstał pięćdziesiąt lat temu i wcale się nie zestarzał. Książki Rodariego od lat pachną jak świeże jagodzianki.
Gelsomino w Krainie Kłamczuchów
Autor: Gianni Rodari
Tłumaczka: Hanna Orzogowska
Ilustratorka: Dorota Łoskot-Cichocka
Wydawca: Bona