Raz do biblioteki wpadła klasa,
na półkach czekała książek masa!
Bajki, wiersze i też inne utwory,
a w nich króle, nimfy, dziwne stwory.

Zdobione brzegi, barwne okładki,
były tam okazem nierzadkim.
Każda książka chce być czytana,
każda pragnie być podziwiana.

Kartkami wdzięcznie szeleszczą,
Czytelnika gdzieś przemieszczą.
Spójrz na ten druk, na papier, strukturę!
Skusi się Pan, Pani na taką lekturę?

W kolejce stoją piękne tomy,
dumnie prężące zapisane strony.
Tak to z książkami zwykle bywa,
że książka przed nami się odkrywa.

Wśród nich była księga ciągle zamknięta,
nikt jej treści nie znał, nikt nie pamięta.
Ta książka, cała w kurzu, z kłódeczką,
być może była zaczarowaną bajeczką.

Leżała sobie na najwyższym regale,
trochę przechylona, wyglądała niedbale.
Okładka stara, przez czas nadgryziona,
ciężka, gruba, miejscami zniszczona.

I leży i czeka na czytelnika,
ale kto się pojawiał, ten zaraz znikał.
Schowana na górnej półce, we wnęce,
marzyła, by ktoś ją wziął w swoje ręce.

Miała tyle historii, tyle opowieści,
wiele informacji ta księga mieści.
Tylko okładka licha, dlatego zniechęca,
a toż to Wielka Księga Książęca.

Raz przyszła studentka, sztukę studiowała
i jakiejś inspiracji w bibliotece szukała.
Chodzi między regałami, czegoś szuka
nagle do góry na Wielką Księgę kuka.

„A skąd żeś się tu wzięła wielka księgo”?
Spytała studentka ścierając kurz ręką.
Jakaś Ty stara, pewnie masz swoje lata,
wzrokiem studentka księgę omiata.
Księga kłódeczką cicho zamerdała,
sygnalizując, że studentkę zrozumiała.
Na to dziewczyna robi wielkie oczy,
bo myślała, że nic jej już nie zaskoczy.

Z ciekawości pragnęła księgę otworzyć,
ale nie chciała sobie problemów przysporzyć.
Poszła o kluczyk grzecznie zapytać,
bo miała ochotę książkę przeczytać.

Bibliotekarka słysząc to zamiera,
ale po chwili swą szufladę otwiera.
Wyciąga kluczyk cały ze złota,
widać, że misterna to jest robota.

Studentka szybko otwiera kłódeczkę,
i wybiera się z książką na małą wycieczkę.
Chodzi po parku, przewraca strony
a z nich wylatują dwie białe wrony.

Wyskakuje za nimi księżna w sukience,
dalej paź, który poprawia ją naprędce.
I król z królową, dzielni rycerze.
Studentka w krzyk: „ja w to nie wierzę!”

I dalej skaczą z książki dworzanie,
kucharze, serwujący królowi danie,
i jakiś błazen, dwaj kronikarze,
co próbowali pisać w tym gwarze.

A głośno było, jak na jarmarku,
zagłuszali nawet ptaki w parku.
Tańczyli, śpiewali, jedli do syta,
studentka patrzyła i stała jak wryta.

„Wracajcie do książki”- zaraz woła,
ale nikt nie usłyszał ani słowa.
Bawią się na całego, tańczą wkoło,
tylko studentce nie było wesoło.

Nagle spośród tłumu ktoś przychodzi,
studentka za nieznajomym wzrokiem wodzi.
A nieznajomy kłania się i do tańca prosi,
Toż to sam książę, odmowy nie znosi.

Tańczy studentka wraz z dworzanami,
w parku, na trawie, między drzewami.
Królowa z królem, studentka z księciem,
kronikarze pisali o tym z przejęciem.



Tańczyli wszyscy do późnej nocy,
lecz zniknęli z parku tuż po północy.
Studentka szuka za drzewami, za krzewem,
ale gdzie się podziali, ja sama nie wiem.

Studentka długo chodziła po parku,
aż się przeziębiła i dostała katarku.
Wróciła do domu, herbatkę wypiła
i Wielką Księgę znów otworzyła.

Wyraz twarzy studentki był zdziwiony,
gdy zobaczyła nowe zapisane strony.
Toż to kronikarze bal w parku opisali
i nawet nagłówek nowego rozdziału dali!

Pisali, jak to książę spotkał panienkę,
która podała się za niejaką studentkę.
Przetańczyli razem tańców kilka,
nierówno, bo studentka była w szpilkach.

Książę był bardzo niskiego wzrostu,
lubił tańczyć z mniejszymi...po prostu.
Studentce za taniec bardzo podziękował
i szybko się do Księgi znów schował.

„A to tchórz z tego księcia był!
Dobrze, że tak szybko się zmył”
Powiedziała studentka księgę zamykając,
i szybciutko do biblioteki ją oddając.

Taka to księga była zaczarowana,
przez czytającego inspirowana.
Historia tworzyła się od czytelnika,
ciekawe, kto tym razem o kluczyk zapyta?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama