Bajka laureatki konkursu Mamy piszą: "Mały Bohater"
Przeczytaj opowiadanie naszej czytelniczki, która wzięła udział w konkursie „Mamy piszą” i wygrała publikację w Mamotoja.pl
- Agnieszka Witkowska
Dedykuję tę bajkę mojej Mikuni, która uwielbia psy.
1. Wyspa szczęścia
Za górami, za lasami… W odległej krainie, na środku pięknego, przejrzystego oceanu znajdowała się wyspa. Była bardzo zielona, rosły na niej wszystkie odmiany pięknych, kolorowych i pachnących kwiatów. Najważniejszą rzeczą, która ją charakteryzowała, było to, że wszyscy jej mieszkańcy byli bardzo szczęśliwi. Zawsze radośni, uśmiechnięci, zdrowi. Odnosili się do siebie z szacunkiem, traktowali się, jak wielka rodzina, a każdy przyjaźnił się z każdym.
Mieszkańcy nazwali wyspę „Wyspą szczęścia”, zgodnie z tym, jak się na niej czuli. Uważali się za najszczęśliwszych ludzi na świecie. Wyspa miała kształt zbliżony do psiej kostki i była naprawdę wielka. W samym jej środku znajdował się piękny zamek, gdzie mieszkał Król tej wspaniałej krainy.
Król nazywał się Oskar i był bardzo szanowany na całej wyspie, ponieważ rządził nią dobrze i sprawiedliwie. Zawsze był wyrozumiały i dla każdego miał dobre serce. Starał się, żeby wszyscy byli zadowoleni i uśmiechnięci.
Król Oskar wiedział, że jego wyspa jest bardzo sławna na całym świecie i wiele osób chciałoby mieć możliwość zamieszkania w tej pięknej krainie. Niestety, miejsce na wyspie było ograniczone. Wyspa Radości była zamieszkana przez największą ilość mieszkańców, jak to było możliwe. Nie można było przyjąć do tej zielonej krainy więcej osób.
Mimo tego, co kilka tygodni, przybijał do portu statek, na którym przypływały osoby i zwierzęta, starające się przebłagać Króla, aby ten pozwolił im zostać. Niestety, Król wiedział, że nie może się na to godzić. Zawsze z ogromnym bólem serca i żalem odmawiał. Każdemu powtarzał, że jeżeli tylko będzie taka możliwość, aby wyspa przyjęła nowe osoby, wyśle gołębia z informacją i zaproszeniem do zamieszkania na Wyspie Radości.
2. Podróżnicy
Na jednym ze statków płynął młody chłopak o imieniu Antek, razem ze swoim wiernym towarzyszem, małym Pieskiem. Chłopiec próbował dostać się na wyspę, ponieważ w jego krainie panowała bieda, głód, ludzie walczyli ze sobą, każdy był skłócony z każdym. Chłopak chciał lepszego życia dla siebie i swojego małego towarzysza.
Gdy statek dobił do brzegu, Antek wziął na ręce Pieska i szybko wydostał się ze statku bocznym wyjściem. Niestety, zauważył go jeden ze strażników pilnujących brzegu wyspy. Zaczął gonić chłopaka, krzycząc, aby ten się zatrzymał. Chłopiec nie miał najlepszej kondycji, w dodatku był osłabiony i bardzo głodny, co sprawiało, że strażnik był coraz bliżej. Gdy uciekinier obejrzał się do tyłu i zobaczył, że zaraz zostanie złapany, wypuścił Pieska z rąk.
-Uciekaj! Uciekaj najszybciej, jak potrafisz! Mi tutaj nie pozwolą zostać, ale tobie na pewno się uda! Zatrzymaj się w lesie, znajdź bezpieczne schronienie, a ja postaram się wrócić do ciebie najszybciej, jak to będzie możliwe. Może nawet jutro! Biegnij mój wspaniały przyjacielu! To Wyspa Radości, tutaj jest najlepiej! - powiedział chłopak wypuszczając Psa z rąk, a gdy ten zaczął się oddalać, Antek krzyczał za nim, żeby się nie zatrzymywał i biegł, ile sił w łapach. Łzy ciekły mu po policzkach. Był bardzo przywiązany do swojego małego przyjaciela, ale wiedział, że to najlepsze rozwiązanie. Planował wrócić na wyspę najbliższym statkiem.
Strażnik w końcu dobiegł do chłopaka, schwytał go i sprowadził z powrotem na statek, który został odprawiony w kierunku, z którego przypłynął.
3. Mały biały Piesek
Mały biały Piesek szedł przez las ze spuszczoną głową. Był smutny i czuł się bardzo samotny. Patrzył na fruwające motylki, za którymi już nie chciało mu się biegać. Wąchał kwiatki, których zapach już wcale go nie cieszył. Bardzo tęsknił za swoim panem. Nie rozumiał, dlaczego właściciel zostawił go samego na wyspie. Piesek wolałby, aby razem opuścili krainę. Później razem spróbowali jeszcze raz się do niej przedostać.
Piesek szedł w nieznanym sobie kierunku. Już nie musiał biec, ponieważ był daleko od plaży i miejsc, gdzie zatrzymują się u brzegu statki. Rozglądał się dookoła, cały czas mając nadzieję, że niedługo zobaczy swojego ukochanego pana.
4. Tajemnicza para
Gdy piesek wyszedł z lasu na polanę, zobaczył dwie postacie. To był wysoki mężczyzna i duży czarny kot. Piesek stanął w miejscu i zaczął się zastanawiać się, czy iść dalej. Przestraszył się obcych mieszkańców wyspy. Gdy Piesek podjął decyzję, aby zawrócić, mężczyzna zobaczył go i pomachał.
- Nie obawiaj się Piesku, nic ci nie zrobimy, Chodź do nas, podejdź bliżej – krzyknął mężczyzna.
Piesek powoli i niepewnie zaczął iść w ich stronę.
- Nie bój się Piesku, chodź. Pewnie jesteś głodny? - zapytał mężczyzna.
- Trochę tak… - przytaknął Piesek i spuścił głowę.
- Chodź z nami, dam ci trochę smakołyków. Mieszkam niedaleko. - powiedział mężczyzna.
- Widzę, że nie słyszałeś o mnie. Jestem Czarodziejem i mieszkam w wielkiej skale za dużym dębem. A to mój kot Nicpoń – mężczyzna wskazał na kota.
- Nazywam się Idefiks. Chodź Piesku, nakarmimy cię. Gdzie jest twój pan? - zapytał Czarodziej.
Piesek chwilę się zastanawiał. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Zawsze był uczony, że nie wolno kłamać. Ale bał się obcych, których przed chwilą spotkał i nie wiedział, co może im powiedzieć. Myślał, czy lepiej powiedzieć prawdę, czy skłamać. Wybrał kłamstwo.
- Mój właściciel poszedł szukać owoców. Kazał mi iść na polanę i czekać tutaj na niego – skłamał Piesek.
- W takim razie zaraz tutaj wrócisz. Piesek nie powinien czekać na swojego właściciela głodny – powiedział Czarodziej.
- Dobrze, pójdę z wami na chwilę i zaraz tutaj wrócę – powiedział Piesek.
Spojrzał się na Idefiksa i miał przeczucie, że to nie jest dobry człowiek. Coś mu w nim nie pasowało. Nie miał takiego ładnego zapachu, jak większość dobrych ludzi, których spotykał na swojej drodze. A Piesek węch miał doskonały i zawsze instynkt dobrze mu podpowiadał.
Szli piętnaście minut spacerem, aż dotarli do wielkiego dębu, za którym znajdowała się skała, w której mieszkał Czarodziej. Kot przez całą drogę patrzył na Pieska i widać było, że nie jest zadowolony z jego towarzystwa. Piesek stwierdził, że kot po prostu nie lubi psów i może się trochę boi.
Czarodziej otworzył wielkie drzwi wejściowe do swojego mieszkania w środku skały i przepuścił Pieska przodem. Piesek wszedł niepewnie do środka. Nie wiedział, czego może się spodziewać. To sprawiało, że czuł strach.
- Prosto i na prawo – powiedział Czarodziej.
Piesek wszedł do środka. Na szczęście paliło się wszędzie światło, bo Piesek nie lubił ciemności.
5. Mieszkanie w skale
Weszli do wielkiej komnaty, która prawdopodobnie była pokojem dziennym. Tak pomyślał Piesek. Znajdowała się tutaj wielka puchata niebieska kanapa, wielki puchaty, żółty dywan, ściany były pomalowane na pomarańczowo. Piesek był bardzo zaskoczony, ponieważ nie spodziewał się, że mieszkanie Czarodzieja może być aż tak kolorowe. Wydawało mu się raczej, że będzie szarobure i smutne.
- Poczekaj tutaj chwilę Piesku, zaraz przyniosę ci jedzenie – powiedział Czarodziej i zniknął za drzwiami w głębi pokoju.
Kot wskoczył na szafkę znajdującą się przy telewizorze i uważnie przyglądał się Pieskowi.
- Jak masz na imię? - zapytał go Piesek. Chciał nawiązać rozmowę z nowym kolegą.
- Nicpoń – odpowiedział kot i dalej dziwnie się przyglądał Pieskowi.
Piesek zaczął czuć się trochę nieswojo, ale na szczęście w drzwiach pojawił się Czarodziej z dwiema miskami, które zaraz postawił przed Pieskiem.
- Proszę, jedz Piesku. Tutaj masz wodę i karmę z puszki. Mam nadzieję, że będzie ci smakować. – Czarodziej uśmiechnął się i usiadł na kanapie.
Piesek jadł ze smakiem. Jedzenie było bardzo dobre, a on był bardzo głodny. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo chciało mu się jeść. Wcześniej musiał zapomnieć o głodzie. Nawet nie zwracał uwagi na to, że burczało mu w brzuchu.
- Jak zjesz to chodź na kanapę, pooglądamy razem telewizję – powiedział Czarodziej i poklepał miejsce obok siebie na kanapie.
- Bardzo dziękuję Czarodzieju. Jesteś bardzo gościnny, ale obawiam się, że będę musiał wracać na polanę. Niedługo przyjdzie tam mój właściciel i będzie się martwił, że mnie nie ma – powiedział Piesek.
- Daj spokój, chwilę pooglądamy telewizję i wrócisz na polanę – Czarodziej uśmiechnął się.
Piesek wskoczył na kanapę obok Czarodzieja i wspólnie zaczęli przeglądać kanały i głośno komentować lecące programy. Dużo się przy tym śmiali, Czarodziej przytulił Pieska i głaskał go co jakiś czas.
Wszystkiemu przyglądał się kot, który wciąż siedział na szafce i miał coraz bardziej niezadowoloną minę.
Piesek spojrzał się w jego stronę i zaraz odwrócił głowę.
- Co Piesku, obawiasz się Nicponia? Nie bój się go. Jest pewnie zazdrosny, ale sam sobie jest winien. Prawie się nie odzywa, co pewnie już zauważyłeś. A ja potrzebuję przyjaciela. Jestem tutaj sam, myślałem, że jak przygarnę tego wyliniałego kocura, to będę miał towarzysza i będę miał, z kim porozmawiać. A tymczasem trafił mi się kot niemowa. Ani nie chce się pobawić, ani nie chce porozmawiać. Telewizji też ze mną nie ogląda, bo mówi, że programy go nudzą. Tylko siedzi na szafce i wpatruje się we mnie albo w okno. Teraz na ciebie, bo jesteś naszym gościem, a mój widok już mu się znudził. Nie obawiaj się go – wyjaśnił Czarodziej.
Oglądali w milczeniu jakiś teleturniej, w którym trzeba było odpowiadać na pytania najszybciej, jak to możliwe. Wygrywała osoba, która jako pierwsza odpowiedziała prawidłowo.
6. Propozycja
- Widzisz Piesku, tak fajnie mi się z tobą siedzi. Tak fajnie spędza mi się z tobą czas. Właśnie takiego przyjaciela potrzebuję. Z którym mogę porozmawiać, pośmiać się, pooglądać telewizję… - rozmarzył się Czarodziej.
- Piesku, a może zostaniesz na noc? Będziemy oglądali telewizję do rana, zjemy jakieś chrupki albo ciasteczka, na co tylko będziesz miał ochotę? Ale nie martw się. Wrócimy najpierw na polanę i zostawimy tam karteczkę dla twojego właściciela, że jesteś u mnie i zapraszamy go tutaj, do wielkiej skały. Nie będzie się martwił, że cię nie ma, tylko od razu tutaj przyjdzie. Co ty na to? - zapytał Czarodziej z nadzieją w głosie.
- No nie wiem… - zaczął się zastanawiać Piesek.
Wiedział, że żaden właściciel nie przyjdzie, a wszystko, co wcześniej opowiadał było kłamstwem. Nie chciał, żeby jego kłamstwo się wydało. Bał się tego miejsca i bał się tego dziwnego kota. Wolał, żeby myśleli, że jednak jakiś właściciel jest i czeka na Pieska. Ale z drugiej strony, Piesek nie chciał spędzać kolejnej nocy samotnie w ciemnym lesie. Pomyślał, że jednak zaryzykuje. W końcu tutaj jest ciepło, widno, ma jedzenie i wodę.
- No dobrze, zostawmy karteczkę i wróćmy tutaj – zdecydował Piesek.
7. Polana
Cała trójka poszła na polanę. Zostawiła w najbardziej widocznym miejscu kartkę z informacją, że Piesek poszedł na chwilę do swojego nowego przyjaciela Czarodzieja, do mieszkania w wielkiej skale za wielkim dębem. Piesek tam czeka na właściciela. Piesek odcisnął swoją łapkę na kartce, zostawił ją przyczepioną do największego krzaka w najbardziej rzucającym się w oczy miejscu.
Wszyscy szli z powrotem do mieszkania Idefiksa. Kot szedł na końcu trochę się ociągając. Piesek miał wrażenie, że kot go nie lubi. Podejrzewał, że Nicpoń jest po prostu zazdrosny o to, że Czarodziej nie poświęca mu dostatecznie dużo uwagi, tak jak wcześniej.
8. Ciemna noc
Po powrocie do mieszkania, znowu usiedli na kanapie. Tym razem kot usiadł na końcu kanapy, na oparciu i udawał, że ogląda telewizję. Kątem oka wciąż patrzył na Pieska.
Obejrzeli dwa filmy. W tym czasie Czarodziej przyniósł kolację. Piesek zjadł ze smakiem i stwierdził, że Idefiks jest bardzo dobrym kucharzem. Pomyślał, że mógłby tutaj zostać. Czarodziej dobrze się nim opiekuje, jest ciepło, ma smaczne jedzenie i miskę z wodą.
W końcu zrobiło się bardzo późno. Piesek nawet nie wiedział, kiedy czas tak szybko upłynął.
- Chyba czas spać. Piesku, twój właściciel się nie pojawił, więc muszę zaproponować ci, abyś został na noc. Małe słodkie pieski nie powinny spać na zewnątrz albo błąkać się same po ciemnym lesie. Zostaniesz z nami na noc, co ty na to? - zapytał Czarodziej z uśmiechem.
- No nie wiem… Powinienem wracać na łąkę. Może właściciel tam na mnie czeka… - zaczął się zastanawiać Piesek. Nie chciał pokazać po sobie, że wcześniej oszukał Czarodzieja i nie ma jego właściciela na wyspie.
- Piesku, właściciel wie, gdzie jesteś. Zostawiłeś mu kartkę, z informacją i zaproszeniem. Może jeszcze nie dotarł na łąkę. Nie powinieneś czekać sam na polanie, w nocy. Zostań tutaj i jutro pomyślimy, co dalej. Może wspólnie poszukamy twojego właściciela. - zaczął przekonywać Czarodziej.
Piesek zaczął bardzo intensywnie myśleć. Chciał tutaj zostać, ale bał się, że w końcu jego kłamstwo wyjdzie na jaw. Postanowił jednak, że nie powinien się na razie tym martwić. Faktycznie, bardzo nie chciał zostać na noc sam w lesie. Bał się ciemności. Poza tym, rano nikt go nie nakarmi, a nie chciał znowu chodzić głodny.
- Dziękuje, zostanę do rana, a jutro poszukamy mojego właściciela – powiedział Piesek i stwierdził, że do jutra coś wymyśli. Na pewno znajdzie wymówkę, dlaczego jego właściciel nie przyszedł i dlaczego nie mogą go nigdzie znaleźć.
- Wspaniale! - ucieszył się Czarodziej i podbiegł do Pieska, zaczął go mocno przytulać i głaskać.
- Będziesz spał ze mną na łóżku, zgadzasz się? Zawsze marzyłem o tym, żeby spać z Pieskiem! To znaczy oczywiście, jeżeli nie masz nic przeciwko, bo wiem, że masz właściciela, który mógłby być zazdrosny… - zaczął Czarodziej.
- Dobrze, będę spał w łóżku. Mi to odpowiada… - Piesek nie zdążył dokończyć, ponieważ oboje usłyszeli trzaśnięcie drzwiami. Kocur wyszedł w trakcie ich rozmowy. Nie mógł już dłużej patrzeć na Pieska i słuchać tej rozmowy. Był bardzo zazdrosny i bardzo nie podobało mu się, że jakiś inny zwierzak ma zająć jego miejsce, obok jego pana.
Czarodziej położył się spać, a w jego nogach ułożył się Piesek. Oboje byli zmęczeni i szybko usnęli.
9. Straszna rozmowa
Piesek obudził się rano. Chwilę mu zajęło zanim się zorientował, gdzie się znajduje. Rozejrzał się po pokoju, ale Czarodzieja nigdzie nie było. Spojrzał na zegarek i zobaczył, że dochodzi już południe. Pomyślał, że wyspał się chyba za dwa kolejne dni.
Postanowił wstać i poszukać Czarodzieja. Wyszedł z sypialni i zaczął się rozglądać po korytarzu. Zastanawiał się, w którą stronę iść. Nagle usłyszał dźwięki, które dochodziły z prawej strony, z pokoju. Poszedł w tym kierunku. Dźwięki stawały się coraz głośniejsze. W końcu można było wyraźnie usłyszeć rozmowę. Właściwie to głośną kłótnię. Piesek wyjrzał zza futryny i zobaczył Czarodzieja i Nicponia, którzy bardzo się kłócili.
- Co ty sobie myślisz, że będziesz zapraszał obce zwierzaki i pozwalał im spać w łóżku, na moim miejscu? Już zapomniałeś, ile dla ciebie zrobiłem? Tylko dzięki mnie nie jesteś samotny! Już nie pamiętasz, jak się cieszyłeś na mój widok, kiedy się poznaliśmy? A teraz co, dowiaduję się, że zawsze chciałeś psa! - krzyczał kot.
- Nicpoń, uważam, że przesadzasz. Po prostu chciałem ugościć tego małego biednego pieska…. - zaczął się tłumaczyć Czarodziej.
- On ma swojego właściciela, który nim się dobrze zajmie, ty nie musisz. – odparł kot.
- Wiem, ale chciałem… Szkoda mi się go zrobiło, jak zobaczyłem, że siedzi taki samotny na łące i czeka… Poza tym, zobacz, jaki był głodny… - kontynuował Czarodziej.
- No i co z tego? To pies! Może sobie coś upolować, jak jest głodny. Poza tym właściciel go nakarmi. Przez tego psa zapomniałeś o całym naszym planie! Mieliśmy wczoraj otruć mieszkańców lasu, żeby później podać im lekarstwo i zawładnąć całą wyspą, a ty zająłeś się psem! - zaczął krzyczeć Nicpoń jeszcze głośniej.
- Zrobimy to dzisiaj, na pewno, obiecuję. Dzisiaj Piesek już pójdzie do swojego właściciela, a my zajmiemy się naszym planem – odpowiedział Czarodziej.
- Nie wierzę ci! Znowu będziesz siedział na kanapie cały wieczór z tym psem i będziecie oglądać telewizję do późna! A ja sam nie dam rady zatruć wody na całej wyspie! - krzyczał kocur
10. Paraliżujący strach
Piesek słuchał tej wymiany zdań i robił się coraz bardziej przerażony. Zdał sobie sprawę, że jest w mieszkaniu złoczyńców, którzy chcą zdobyć władzę na wyspie szczęścia. W dodatku, chcą to zrobić już dzisiaj.
Piesek zaczął się powoli cofać, po cichu, żeby nikt nie zorientował się, że był tutaj i słyszał rozmowę. Gdy znalazł się w pobliżu drzwi wyjściowych, otworzył je po cichu i wyszedł. Zamknął je ostrożnie za sobą i zaczął biec przed siebie, ile tylko miał sił w małych łapkach.
Był przerażony i wiedział, że musi szybko coś zrobić, zanim Czarodziej i kocur się zorientują, że go nie ma, bo na pewno zaczną go gonić i szukać.
11. Szukanie ratunku
Piesek biegł przed siebie. Nie wiedział, dokąd ma pójść i gdzie szukać pomocy. W końcu stwierdził, że musi komuś o tym powiedzieć.
Biegł dalej przed siebie i jak tylko spotykał kogoś, czy to zająca, czy niedźwiedzia, od razu mówił mu o planie Czarodzieja i kocura. Każdy zwierzak, który słyszał tą historię, robił przestraszoną minę i wręcz wpadał w panikę. Piesek biegł dalej, a razem z Pieskiem biegło coraz więcej zwierząt.
Po usłyszeniu historii, po kolei dołączał do grupy lis, borsuk, wróbel i kolejne zwierzaki. W trakcie powiadamiania jak największej ilości zwierząt, Piesek w końcu zaczął się zastanawiać, co to właściwie da.
Stanął i odwrócił się do grupy za nim.
- Biegamy po lesie i powiadamiamy wszystkie spotkane zwierzęta o niecnym planie Czarodzieja i kocura. Ale musimy wymyślić, jak temu zapobiec. To, że wszystkie zwierzaki będą o tym wiedziały nie pomoże nam. Musimy jakoś powstrzymać ich plan! - zaczął mówić Piesek. Zwierzaki słuchały z uwagą i zaczęły się zastanawiać, co można zrobić.
- Mam pomysł! - krzyknął zając.
- Pobiegnijmy do Króla naszej wyspy! On na pewno coś wymyśli i nam pomoże! - kontynuował.
Wśród zwierząt rozległy się szepty, które stawały się coraz głośniejsze. W końcu zwierzaki zaczęły mówić jeden przez drugiego.
- Tak! Zróbmy to! Biegnijmy do króla! Piesku prowadź do króla! - zaczęły krzyczeć.
Piesek się trochę zawstydził, bo zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, gdzie znajduje się zamek królewski.
- Zajączku, może ty nas poprowadzisz do Króla? W końcu to był twój plan? - powiedział nieśmiało Piesek. Nie chciał się przyznać, że jest od niedawna na wyspie, bo zaraz musiałby opowiadać, jak się tu znalazł, a to było dla niego zbyt przykre.
- Ja? Ale to ty nas ostrzegłeś…. No ale dobrze, poprowadzę nas do Króla, a ty mu powiesz, co usłyszałeś. - powiedział zając, pokazał kierunek, w którym muszą pobiec i ruszył do przodu.
Piesek odetchnął z ulgą i ruszył wraz z pozostałymi zwierzakami prosto do królewskiego zamku.
12. Królewski zamek
Wszystkie zwierzaki biegły, ile tylko miały sił w łapach lub leciały tak szybko, jak tylko pozwalały im na to skrzydła.
W końcu, w oddali zobaczyli małą wieżyczkę, która powiększała się z każdym krokiem. Z jednej wieżyczki zrobiły się dwie, później trzy.
Piesek już wiedział, że udało im się dotrzeć do zamku. Był zachwycony jego widokiem. Pomyślał sobie, że jest wyjątkowo piękny i nic dziwnego, że wszyscy na wyspie są tacy szczęśliwi. W takim pięknym zamku może mieszkać tylko bardzo dobry król.
Zwierzaki podbiegły pod bramę, gdzie zatrzymali ich strażnicy, przerażeni taką ilością zwierząt, które wyglądały na bardzo przestraszone. Jeden krzyczał przez drugiego, strażnicy nie mogli nic zrozumieć. W końcu do przodu wyszedł Piesek i zaczął tłumaczyć, że musi koniecznie spotkać się z królem, ponieważ wyspie grozi niebezpieczeństwo.
Opowiedział w skrócie strażnikom, co go tu sprowadza i poprosił o spotkanie.
Strażnicy zrobili przerażone miny i kazali, jak najszybciej udać się do Króla, żeby go poinformować o wszystkim. Wpuścili zwierzaki, pod warunkiem, że zostaną na zewnątrz, a Piesek sam pójdzie do Króla.
Tak zrobili.
Jeden ze strażników zaprowadził Pieska do królewskiej sali, gdzie na tronie siedział panujący wyspą Oskar.
- Ten mały Piesek ma bardzo ważną wiadomość dla Króla. Proszę go wysłuchać – powiedział strażnik.
- Co cię sprowadza do mnie mały Piesku? Wyglądasz na bardzo przestraszonego. - zapytał Król.
Piesek zaczął opowiadać o tym, jak podsłuchał rozmowę Czarodzieja i kocura. Powiedział, że widział ich mieszkanie w środku i było tam bardzo dużo słoików podpisanych dziwnymi symbolami, w których pewnie znajdują się niebezpieczne substancje.
Król słuchał coraz bardziej przerażony.
- Nie wierzę, jak można chcieć zatruć mieszkańców tej pięknej wyspy…. - złapał się za głowę Król.
- Oni chcą później podawać wszystkim lekarstwo, pod warunkiem, że każdy mieszkaniec wyspy przysięgnie, że od teraz Czarodziej zostanie władcą wyspy. Czarodziej chce zastąpić twoje miejsce, Królu! - powiedział Piesek.
- Musimy coś zrobić, jak najszybciej. Mamy mało czasu. - Król wstał i zawołał strażników.
Kazał im iść razem z Pieskiem, aby pokazał im, gdzie znajduje się dokładnie mieszkanie Czarodzieja. Król miał nadzieję, że jeszcze uda im się schwytać tą dwójkę w ich lokum w skale.
13. Pościg
Na zewnątrz szybko zebrała się grupa kilku strażników i ruszyli razem z Pieskiem, który pokazywał im drogę. Za nimi biegły zwierzaki. Chciały pomóc, jeżeli będzie taka potrzeba. Każdy chciał schwytać Czarodzieja i kocura, żeby zapobiec nieszczęściu na wyspie.
Zwierzęta biegły w kierunku, który pokazywał Piesek. Chcieli dobiec do skały Czarodzieja, jak najszybciej. W końcu, w oddali Piesek zobaczył wielkie drzewo.
- Już blisko! Szybciej! - krzyknął.
- Zaraz za drzewem znajduje się ich mieszkanie! - Piesek przyspieszył, a za nim ruszyła cała grupa.
Dobiegli do skały. Piesek otworzył drzwi i wbiegł do mieszkania. Nie bał się, bo miał za sobą pół lasu sprzymierzeńców, którzy mu pomogą, jeżeli będzie taka potrzeba.
Zwierzaki rozdzieliły się w mieszkaniu i zaczęły szukać nikczemnej dwójki.
Nie znaleźli ich. Okazało się, że w mieszkaniu nikogo nie ma. Znaleźli za to mnóstwo butelek z dziwnymi, kolorowymi płynami i sporo słoiczków z nieznanymi im oznaczeniami.
Piesek wyszedł przed skałę. Wszyscy patrzyli się na niego z oczekiwaniem.
Piesek nie wiedział, co teraz zrobić. Pomyślał, że już za późno. Wygrał Czarodziej i kocur, a na wyspie zapanuje teraz nieszczęście.
-Wiem! Musimy biec nad rzekę! Do jej źródła! - nagle krzyknął Piesek. Przypomniał sobie, że mieli zatruć wodę pitną, więc Czarodziej z kocurem mogli znajdować się teraz tylko tam.
Zwierzaki ruszyły w stronę źródła rzeki. Piesek poczekał aż kilka wybiegło naprzód i też zaczął biec w tym kierunku. Cały czas bał się, że ktoś rozpozna, że nie zna okolicy i nie jest miejscowy. Nie chciał dzisiaj więcej kłopotów.
14. Prosto do źródła
Cała grupa poruszała się bardzo szybko. Piesek nie miał za bardzo czasu, aby podziwiać okolicę, ale na szczęście miał dobrą pamięć i zapamiętywał wszystkie szczegóły drogi. Na wypadek, gdyby plan się nie udał i musiał szybko uciekać z powrotem.
Jesteśmy już blisko! - krzyknął borsuk, który był na początku grupy.
Piesek z bijącym sercem przyspieszył. Zobaczył w oddali coś niebieskiego. Pomyślał, że to musi być rzeka. Wytężył wzrok i w oddali zobaczył dwie postacie, na tle błękitnej wody.
- Poczekajcie! - krzyknął do zwierzaków. Natychmiast cała grupa się zatrzymała.
- Znam ich, wy nie. Spróbuję im wytłumaczyć, że ich niecny plan nie jest dobry. Żeby zrezygnowali z niego. - powiedział Piesek.
- Dobrze, tylko bądź bardzo ostrożny. Jesteśmy tuż za tobą. W razie czego przyjedziemy ci z pomocą. - powiedział jeden z królewskich strażników.
15. Przyłapanie na gorącym uczynku
Piesek zaczął iść powoli w stronę dwóch postaci, które widział w oddali. Im bardziej się zbliżał, tym wyraźniej widział, że jedna przedstawia postać Czarodzieja w jego magicznej czapce i małego, wyliniałego kocura.
Piesek podszedł na odległość taką, że spokojnie mogli go zobaczyć.
- Hej, hej! Tutaj jesteście! Szukałem was po całym lesie. - zawołał Piesek.
Czarodziej wzdrygnął się, a kot aż podskoczył. Widocznie Piesek musiał ich mocno wystraszyć i zaskoczyć. Odwrócili się oboje z przerażonymi minami.
- Och, Piesku, to ty… Nie spodziewałem się ciebie…. - powiedział Czarodziej wyraźnie zmieszany.
- Co ty tu robisz? Dlaczego uciekłeś z naszego mieszkania? I to bez żadnego pożegnania! Co ty sobie wyobrażasz! Teraz podchodzisz, jak gdyby nigdy nic! Idź sobie stąd! - kot był naprawdę niezadowolony. Widać było, że nie może powstrzymać złości.
- Bardzo was przepraszam. Chciałem iść na polanę, zobaczyć, czy jest mój właściciel, albo czy chociaż zostawił kartkę. Nie chciałem was obudzić rano. Martwiłem się, że nie przyszedł do skały. Albo, że pukał, a my nie słyszeliśmy. - powiedział Piesek.
- Myślę, że kłamiesz! - krzyknął kot.
- Ja? Dlaczego miałbym kłamać? - odpowiedział Piesek.
- Nie wiem, ale kłamiesz! - syknął kot.
- Piesku, lepiej będzie dla ciebie, jak stąd pójdziesz. - powiedział Czarodziej patrząc na fiolkę w swojej dłoni.
- Czarodzieju, co tam trzymasz? - zapytał Piesek, pokazując na fiolkę.
- To nic takiego, zwykłe witaminy. - odparł Idefiks.
- Psie, idź stąd wreszcie! Idź szukać swojego właściciela! - krzyknął kot, już naprawdę wściekły.
- Nigdzie nie pójdę, a ty na mnie nie krzycz! Nie masz prawa na mnie krzyczeć! - Piesek zaczął robić się zły i wrzasnął na kota.
- Wiem, co chcecie zrobić! Chcecie otruć wodę na wyspie! Chcecie, żeby wszystkie zwierzęta się pochorowały! Żebyście mogli objąć panowanie tutaj! Chcecie zaszantażować wszystkich, bo macie lekarstwo na tą okropną chorobę, którą wymyśliliście i trzymacie w tej fiolce! - krzyczał Piesek i pokazał na fiolkę, którą Czarodziej wciąż trzymał.
Idefiks zrobił wielkie oczy. Kocur był nie mniej zdziwiony. Spojrzeli na siebie z pytaniem, skąd on o tym wszystkim wie.
- Czarodzieju, wiem że wcale tego nie chcesz. Nie chcesz robić krzywdy zwierzakom na wyspie. W ogóle nie chcesz robić nikomu krzywdy. - zaczął Piesek.
- Nie słuchaj go! To jakiś zakłamany wysłannik Króla. On na pewno nie ma żadnego właściciela. To wszystko to było kłamstwo! Mówiłem ci! - krzyczał kocur.
- Czarodzieju, nie słuchaj kota. Wiem, że czujesz się tutaj bardzo samotny i to twój jedyny przyjaciel. Ale za mną jest cała grupa zwierząt, które chciałyby się z tobą zaprzyjaźnić. A ty chcesz je otruć! - Czarodziej się zaczerwienił, gdy usłyszał te słowa.
- Ja… Ja wcale… Ja wcale nie…. - zaczął Czarodziej. Widać było, jak łzy napływają mu do oczu.
- Idefiksie, zobacz. Tam za mną stoją zwierzaki. One chcą cię poznać. Chcą spędzić z tobą trochę czasu, porozmawiać. Ja też chcę cię lepiej poznać. Nie słuchaj kocura. On namawia cię do złego. Jeżeli go posłuchasz, nie będziesz miał tutaj żadnych przyjaciół. Nikt nie będzie chciał z tobą rozmawiać. Będziesz miał tylko kota i nikogo więcej. - kontynuował Piesek, a Czarodziejowi napływały coraz bardziej łzy do oczu.
- Ale ja chcę mieć przyjaciół. Chcę poznać te zwierzaki. Nie chcę wcale ich otruwać. Od początku chciałem iść do lasu i po prostu poznać jego mieszkańców. To wszystko to był pomysł kocura. To on wymyślił to wszystko z truciem wody. Powiedział, że obejmiemy władzę na wyspie i wtedy wszyscy będą mnie lubili. Bo Króla zawsze każdy lubi. - Czarodziejowi zaczęły lecieć łzy po policzkach.
- A ja po prostu czułem się tutaj taki samotny…. Chcę mieć przyjaciół i chcę, żeby mnie lubili. - Czarodziej wytarł rękawem oczy.
- Czarodzieju, jeżeli chcesz mieć przyjaciół i być lubiany, to musisz być dobry dla innych. Musisz im pomagać, wspierać, być miły. Wtedy będziesz lubiany i zdobędziesz wielu przyjaciół. - powiedział piesek.
- Dość tego! Nie mogę was słuchać! - wrzasnął kot.
Skoczył do dłoni Czarodzieja i zabrał mu fiolkę. Zaczął uciekać w górę rzeki.
- On biegnie do źródła! - krzyknął Czarodziej i wskazał palcem na górę skały.
16. Fiolka z trucizną
Piesek ruszył w pogoń za kotem.
Kot był bardzo zwinny. Bardzo lekko biegł pod górę, jak by nie sprawiało mu to żadnego wysiłku. Piesek był już zmęczony całodziennym bieganiem po lesie i ciężko mu było szybko się poruszać. Postanowił, że zmobilizuje się jeszcze ten jeden raz.
Zaczął poruszać łapami najszybciej, jak tylko potrafił. Dał wielkiego susa, uderzył kocura łapą w bok. Ten stracił równowagę i przewrócił się wypuszczając fiolkę z trucizną. Piesek bez zastanowienia podskoczył i złapał szklane naczynie. Zaczął uciekać z nim w stronę samej góry. Wiedział z opowieści Czarodzieja, że gdzieś na samej górze, przy źródle rzeki, znajduje się ogromna przepaść. Ponieważ tutaj było źródło rzeki, więc zaraz musiała być przepaść, o której opowiadał.
Piesek biegł na górę, ile sił miał w łapach. Był bardzo zmęczony i ledwo wdrapał się na sam szczyt. Faktycznie zobaczył wielką przepaść. Wyrzucił do niej fiolkę z trucizną.
- Nie! - krzyczał kot.
- Tylko nie to! Co ty zrobiłeś! - kot wbiegł na górę i stanął obok pieska. Złapał się za głowę.
- Cały mój misterny plan! Zniszczyłeś wszystko! Pojawiłeś się znikąd, zabrałeś mi Czarodzieja, a teraz zniszczyłeś mój plan! - kot zaczął płakać i zawodzić.
Zaraz za nimi pojawiła się grupa zwierząt, która towarzyszyła pieskowi.
Straże królewskie schwytały kocura, a zwierzaki zaczęły bić brawo, gratulować Pieskowi. Cztery zające zaczęły psa podrzucać do góry i krzyczeć ”hip hip hura niech żyje nasz bohater!”.
Gdy wszyscy się trochę uspokoili i okrzyki radości zaczęły cichnąć, Piesek podszedł do Czarodzieja, przy którym stał strażnik.
- Puść go, on by sam tego nie zrobił. To był pomysł kota. Czarodziej jednak jest dobrą osobą. - powiedział Piesek.
- Niech idzie z nami na dwór królewski i będzie zeznawał przeciwko kocurowi.
- Dobrze, tak zrobię. - powiedział strażnik.
- A ja będę zeznawał – powiedział Czarodziej.
Zwierzaki zaczęły bić mu brawo. Kilka z nich podeszło i nieśmiało zaczęło rozmawiać z Czarodziejem.
Widać było, że Idefiks jest wyraźnie szczęśliwy i spadł mu kamień z serca, że już po wszystkim.
Całą grupa ruszyła w stronę królewskiego zamku.
Kocur był wściekły, piesek przestał myśleć o swojej tułaczce po wyspie, a Czarodziej zyskał nowych przyjaciół.
17. Mały bohater
Mały, biały Piesek, razem z całą grupą zwierzaków, strażnikami, pojmanym kocurem i Czarodziejem, pobiegł prosto do królewskiego zamku. Biegł najszybciej, jak tylko potrafił, a cała grupa próbowała mu dorównać kroku.
Kiedy dobiegł do zamku, Król Oskar czekał na niego przy bramie.
Co za zaszczyt, pomyślał Piesek. Nigdy nie słyszał, żeby Król czekał na kogokolwiek, a już na pewno nie przy samej bramie do zamku.
- Mój mały bohaterze! - wykrzyknął Król, gdy tylko zobaczył Pieska.
- Uratowałeś naszą wyspę! Dzięki tobie żyjemy i nie dopadła nas choroba i nieszczęście - Król pobiegł uściskać pieska.
Okazało się, że gdy Piesek udaremnił kocurowi zatrucie wody, strażnik i kilka zwierzaków pobiegło do Króla i wszystko mu opowiedziało.
- Jesteś prawdziwym małym bohaterem! - Król tulił Peska i nie mógł przestać.
- Ale ja nic takiego nie zrobiłem… - mały Piesek zmieszał się. Nie wiedział, jak się zachować, ponieważ Król przytulał go już od kilkunastu minut.
W końcu poluźnił uścisk,
- Wiesz co Piesku… Czy odnalazłeś swojego właściciela? - zapytał Król.
- Nie udało mi się… - Piesek spuścił głowę i mała łezka zakręciła mu się w oku.
- Piesku! Czy zgodzisz się, żebyś został na moim królewskim dworze? - zapytał Król niepewnie.
Piesek podniósł głowę i spojrzał z niedowierzaniem na Króla. Nieświadomie zaczął merdać ogonem.
- Królu chciałbym, ale… Chciałbym cię prosić, żeby mój właściciel mógł mieszkać tutaj razem ze mną... - Piesek powiedział z niepewnością i zaczął opowiadać swoją historię, jak się tutaj znalazł i gdzie jest jego pan. Kiedy opowiadał to wszystko, łzy zaczęły mu lecieć, aż w końcu się rozpłakał. Bardzo tęsknił za swoim właścicielem, chłopcem Antkiem.
- Oczywiście! To zaszczyt mieć na swoim dworze takiego małego bohatera, jak ty. Zaraz wydam rozkaz, żeby straże odnalazły twojego właściciela i sprowadziły go tutaj. Będziecie mieszkać tutaj, na królewskim dworze. Niczego wam nie zabraknie! - odparł Król i klasnął w dłonie z radości. Zaraz wydał rozkaz strażom, aby jak najszybciej odnaleźli chłopca o imieniu Antek, który próbował przedostać się na wyspę razem z małym, białym Pieskiem. Mieli go sprowadzić na królewski dwór, razem z bagażem.
Od teraz zamek królewski będzie domem chłopca Antka i małego, białego Pieska, który został małym bohaterem wyspy.
Piesek zaczął z radością skakać dookoła Króla, lizać go po butach, skakać na niego i szczekać ze szczęścia. Był najszczęśliwszym psem na świecie.
18. Król, chłopiec Antek i Piesek
Król Oskar, chłopiec o imieniu Antek ze swoim psem Puszkiem byli nierozłączni. Król w bardzo wielu rzeczach radził się chłopca oraz Pieska, a oni zawsze dobrze mu doradzali.
Pies i chłopiec stanowili idealną parę przyjaciół. Jeden bez drugiego nie wyobrażał sobie życia. Król, kiedy patrzył na tą dwójkę, widział, że nie potrafią żyć bez siebie. Był już pewien, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.
Czarodziej zdobył wielu przyjaciół i był bardzo lubiany na wyspie. Nauczył się, że wystarczy być miłym i uprzejmym, aby zyskać przyjaciół.