Do zwyciężczyni listopadowej edycji trafiły luksusowe maski do włosów w formie czepka Coconut i Monoi Hair Spa L'biotica.

Reklama

Na górce, za jeziorem familia Skrzatów żyła,
Opisać ich więc muszę, by bajka ożyła.

Zacznę od dziadków, rodziców Rozsądniary,
Wszyscy powiadali, że uprawiali czary!
Tymczasem zawsze rano, za domem, w ogrodzie,
Babcia w garncu mieszała - konfitury w lodzie!

Przy babci zawsze dziadek, sprzedawca skrzatowych pralek.
Duże i małe, we wzory i gładkie.
O pralce ze Skrzatowej Górki marzył każdy stwór,
Od Domu Goblina i Krasnali Bór, przez Podziemia Troli i Elfów Zamek Spod Chmur!

Mama Rozsądniara pielęgniarką była,
W Leśnej Izbie Przyjęć zastrzyki robiła.
Tam też poznała tatę – z Elfów rodu właśnie,
Komputer naprawiał, staranny był strasznie!

Przychodził na izbę z byle pretekstem,
Że palec go boli, że słabo mu wreszcie!
W końcu się zdobył jednak na odwagę i na spacer do Leśnego Źródła podążyli,
Gdzie buziak w policzek dał mamie.
I że do końca już razem będą – ustalili.

Rodzicom swoim oznajmili plany,
Elfy Spod Chmur wysłały więc chór,
Na ślubie elfickie pieśni rozbrzmiewały.
Wieść o weselu rozniosła się hałaśnie
I nawet trole z podziemia przybyły,
Bo tupot tańców sprawił, że na głowę im spadały żwiry.

Tak zaczęła się historia braci – z których każdy inny:
A na imię im: Kpiarz, Tarapiasz i Guzdrała choć ten dość prawilny.
Kpiarz – to zgrywus, psotnik wielki,
Raz do pralki wszedł dziadkowi, raz do kotła też swej babce,
W konfiturach umazany, straszył potem inne skrzaty!
Tacie kable pozamieniał, myszkę kotu podarował,
A gdy syrop połknąć miał, na skrzatowe przeziębienie,
Uciekł mamie do sąsiadów, krzycząc, „że go pali w podniebienie!”

Nieco młodszy był Tarapiasz,
Choć specjalnie nic nie broił - tarapaty ciągle miał!
Bo przez swoją nieroztropność, coś powiedział, nim pomyślał.
To z goblinem zadarł w szkole, ten mu potem przytarł nosa,
To o trolach się odnosił – że w podziemiach nuda wielka!
A o elfach śpiewał piosnkę – „Z Zamku Spod Chmur wskoczyłem w pszczół rój”.

Guzdrała najmłodszy – ślamazarny strasznie,
Zupę jadł porcjami, z godzinę, może naście.
A gdy wieczór nadchodził i spać chodzili bracia,
Zanim oko przymknął, promieniała chata.

Rodzice mieli trochę zmartwień z braćmi,
Każdy z nich niezwykły, każdy z nich dość … rzadki.
Rozmyślała nad nimi kiedyś jednak Babcia,
Obmyśliła plan z dziadkiem sowicie,
I tak któregoś dnia wcielili go w życie.
Pomogli też mieszkańcy doliny,
Którzy na psoty skrzatów od dawna stroili złe miny.

A tak dano odczuć skrzatom nieco trwogi:

Gdy Kpiarz rano zbudził się ze swą figlarną miną,
Przywitał jego stopy lepki dżem różany.
Bęc zrobił na ziemię, lepił się w nim cały!
Aż mu z wrażenia i złości łzy z oczu leciały.
„Jak to? Mnie? Kpiarzowi numery wywijać?”
Pytał w myślach siebie – lecz czuł „to moja wina”.
Wszak od kiedy 4 skończył lata – tak mu to przynajmniej mówił jego tata,
Nie było w Dolinie dnia bez żadnej psoty.
Przypomniało mu się jak pogonił koty,
Jak sąsiadom pranie ziemią poobrzucał,
Jak na grządkach marchew deptał w nowych butach…

Tarapiasz często ranił innych słowem,
Trzeba mu więc było wskazać, jaką słowa moc miewają.
Że potrafią być jak czyny i że w sercu doskwierają.
Spotkał sowę, mądrą głowę, co mu w ucho wyszeptała,
Że nie wolno jest oceniać, bez poznania drugiej strony.
Że historii skrzatów masa, tak jak troli i krasnali
I choć różne są rodziny, to nie każdy jest do bani.
Myśl ta mu się podobała, uznał ją za bardzo mądrą,
Teraz zanim powie słowo, przemyśli ich tysiące,
Bo słowa jak i czyny potrafią być krzywdzące.

Guzdrek rano nie wstał, do szkoły nie poszedł,
Obiadu też nie zjadł, a zabawy czas, poszedł także w las...
Spostrzegł za to, że w Dolinie, życie wszystkim wolno płynie.
Nikt nigdzie nie zdążył, wszyscy mieli w nosie,
Czy przypali im się, grillowane prosię.
Mały Guzdrek nie chciał jednak żyć już w takim świecie…
Bo choć to bajka i w skrzaty nie każdy uwierzy,
To sprawą ludzką są wady, i każdy mi tu zaufa.
Nie zmieniaj się całkiem, zupełnie,
Ulepszaj siebie i słuchaj.
Bo gdy ofiarą Ty masz zostać kolego,
To wiesz już z tej bajki o Skrzatach,
Że nie jest to nic miłego!

Reklama
Reklama
Reklama