Nowe przygody Mikołajka - recenzja audiobooka dla dzieci
Mikołajkowy szał nie mija. Bardzo dobrze, bo to książki pełne humoru i wnikliwych obserwacji.
Jako babcia cieszę się, że kolejne gromady wielbicieli Nowych, Nieznanych, i Przygód Mikołajka stoją w kolejce do czytania. Chyba mnie nie obśmiejecie, że namawiam na książkę, o której od ponad pięćdziesięciu lat mówi cały świat. Chcę, abyście posłuchali Nowych przygód Mikołajka, bo czytają je dla was Jerzy i Maciej Stuhrowie.
Mikołajek, bardzo sławny francuski uczeń jest prawdziwym szczęściarzem. Nigdy się nie starzeje, i wciąż jest przez kolejne rzesze dziewczynek i chłopców uwielbiany. Tak zresztą jak i jego klasowi koledzy, choć to on, bardzo średni uczeń, gra pierwsze skrzypce. Jestem ciekawa, czy ta popularność też wkurza ich opiekuna, nazywanego przez urwisów Rosołem? Pewnie że wkurza, podobnie jak Rosół wkurza chłopaków z małego francuskiego miasteczka. Alcesta, Kleofasa, Ananiasza, Joachima, Rufusa, Maksencjusza, czy Gotfryda. Mikołajkowe przygody są tak skonstruowane, że to, co dzieje się między dziećmi, dzieje się także między dorosłymi – świat maksi i świat mini. Oba się przenikają, oba uzupełniają, oba naśladują. Może dlatego te historie są tak zabawne, i tak prawdziwe.
W osiemdziesięciu proponowanych opowiadaniach będzie między innymi mowa o przekupieniu Ananiasza, pupilka klasowego, i o ogromnym awansie Kleofasa, który z ostatniego wywindował się na przedostatnie miejsce w klasie. Przeczytajcie zresztą, jak do tego doszło: Kiedy w domu wydało się, że wypadłem najgorzej na klasówce z matematyki, zrobiła się straszna afera! Jakby to była moja wina, że Kleofas jest chory i nie było go na klasówce! No bo co w końcu, kurczę blade, ktoś musi być najgorszy, kiedy go nie ma! Tata bardzo krzyczał, mówił, że szykuję sobie piękną przyszłość, no! no!, i że warto było wypruwać z siebie żyły, żeby osiągnąć taki rezultat, ale że oczywiście, ja myślę tylko o zabawie, a nie o tym, że kiedyś go zabraknie i kto wtedy zapewni mi byt, że on w moim wieku był zawsze wzorowym uczniem, że jego tata był strasznie dumny z mojego taty i że zastanawia się, czy nie lepiej oddać mnie do terminu w pierwszym lepszym warsztacie, zamiast dalej posyłać do szkoły, a ja powiedziałem, że bardzo chętnie zostanę terminatorem. Wtedy tata zaczął wykrzykiwać mnóstwo niemiłych rzeczy, a mama powiedziała, że jest pewna, że postaram się uzyskać w szkole lepsze wyniki.
Gdzieś już ten tekst słyszałam, i to nieraz. Chyba nawet sama próbowałam go mówić, ale ugrzązł mi w gardle. A mimo to w książkach Gościnny’ego i Sempe zadziwia mnie, że dorośli w każdym zakątku Europy są tak bardzo do siebie podobni i tak mało oryginalni. I że z problemików tak często robią problemy. A przecież autorzy co kilka stron podpowiadają: ludzie, więcej dystansu. Wsłuchajcie się czasem we własne dzieci. Dla nich widły to widły, a igła to igła. Zapraszam więc dorosłych i dzieci. Starsi niech wsłuchają się w Jerzego Stuhra, młodsi w Macieja.
Nowe przygody Mikołajka
Autorzy: Rene Goscinny, Jean-Jacques Sempe
Tłumaczka: Barbara Grzegorzewska
Czytają: Jerzy i Maciej Stuhrowie
Wydawca: Wydawnictwo Znak
10 płyt CD oraz jedna w formacie mp3
Czas: 10 godzin, 8 minut