Trzeba czytać, mówić, aby zrozumieć, że tych niszczonych przez człowieka stworzeń jest coraz mniej. Wy na pewno na to nie pozwolicie i ufam, że jak autorka powiecie już w następne wakacje: wierzę w jeże.

Reklama

Uwielbiam jeże. Mają w sobie coś tajemniczego, i bardzo mądre pyszczki. W dzieciństwie mój tato znosił do domu te małe stworzonka skrzywdzone przez człowieka, teraz w naszym ogrodzie pomieszkuje jeż nazywany przez moje wnuczki panem jabłkowym. Wy pewnie także spotkaliście nieraz jeża, jak wędrował skrajem lasu, lub przechodził ze swoimi małymi przez niebezpieczną szosę. Nam się też to kiedyś zdarzyło. Trąbienia było co niemiara, ale nie zważając na kierowców za nami, wysiedliśmy z samochodu i przenieśliśmy całe towarzystwo na drugą stronę.

Bohaterem tej książki, a zarazem narratorem jest jeż Jerzy. Jest sierotą, bo mama zginęła pod kołami samochodu, ale ma to szczęście, że przygarnęli go dobrzy ludzie. Najpierw przesiaduje w miejskim mieszkaniu, a gdy gospodarze przenoszą się na wieś, wychodzi do ogrodu, w którym poznaje innych mieszkańców. To spotka skorka, to natknie się na polną mysz, to znów zabrzęczy nad nim osa. Jeżykowi przyjaciele, nielubiani i prześladowani, są temu ogrodowi bardzo potrzebni. I Jerzy o tym wie.

Pani Dorota Sumińska, lekarka weterynarii, psycholożka zwierzęca, a także autorka popularnych programów przyrodniczych, wie z kolei wszystko o jeżach i potrafi o nich mądrze, a przy okazji zabawnie opowiadać. Nie bójcie się. To nie jest nudna pogadanka z przyrody, ale fascynująca opowieść o świecie, który żyje obok nas. Zresztą oddajmy głos samemu Jerzemu, który opowie wam, jak było w miejskim mieszkaniu: wychowałem się pośród ludzi, psów i kotów. Na początku siedziałem w pudle z sianem i wyjmowano mnie tylko na picie mleka. Potem wychodziłem na spacerki po stole i dostawałem przysmaki. Mięso, jajka, serek i najpyszniejsze — robaczki mączniki, tłuściutkie jak paróweczki. Ludzie nie lubią robaków, ale jeże je uwielbiają. Jadłem i wąchałem stół. Było na nim milion kocich śladów.


Pewnego dnia spaceruję sobie w najlepsze, a tu na mojej drodze kawał futra. Wącham i biorę na ząb. Nie wiedziałem, że to koci ogon. Moja nowa mama powiedziała: „Nie wolno gryźć kota. Nikogo nie wolno gryźć”. No więc nie robiłem już tego, ale przyznam wam się, że tylko przez jakiś czas, bo potem lubiłem skubnąć psa w łapę albo kota w ogon… Psie łapki pachną znakomicie. Trochę suszonymi grzybami, trochę wiatrem. O, jak dawno nie czułem wiatru! Ludzki dom jest w porządku, ale świat jeży to trawa i inne dzikie chaszcze. Musiałem zamienić trawę na nitki dywanu, a drzewami stały się stołowe nogi. Między nimi prześlizgiwały się różne zwierzęta. Zupełnie jak w lesie. Tropiłem je. Jak już się domyślacie, najbardziej interesował mnie zapach.

Zobacz także

Zapraszam, ja po lekturze jeszcze bardziej wierzę w jeże.

Reklama

Wierzę w jeże
Autorka: Dorota Sumińska
Wydawnictwo Literackie

Kącik małego czytelnika - sprawdź, jakie książki dla dzieci polecają inne mamy

Reklama
Reklama
Reklama