Chyba każdy z nas chce wychować swoje dziecko na człowieka emocjonalnie dojrzałego, z wysoką samoświadomością, a przede wszystkim szczęśliwego. Pytanie tylko, jak to osiągnąć? Rodzice starają się, jak mogą. Natomiast dr Kenneth Barish z Cornell University twierdzi, że jest to prostsze, niż mogłoby się wydawać. Zdaniem specjalistki wystarczy codziennie stosować zasadę dziesięciu minut.

Reklama

Tylko ty i ja

Zdaniem Barish zaledwie dziesięciu minut codziennie przed snem wystarczy, by znacząco wzmocnić więź emocjonalną z dzieckiem. Nie chodzi tylko o podsumowanie dnia i streszczenie problemów. Czas ten rodzice powinni poświęcić na rozmowę o emocjach. To powinna być okazja do tego, by dziecko mogło spokojnie przedstawić swoje argumenty, wytłumaczyć np. dlaczego w ciągu dnia się zdenerwowało lub co je martwi, zadać nurtujące je pytania i co ważniejsze, uzyskać na nie odpowiedzi czy pomoc, której potrzebuje. Dzięki temu nasza pociecha ma szansę nauczyć się radzenia sobie z trudnymi emocjami, a także zrozumieć, że nie ma nic złego w ich przeżywaniu. To czas, by się przytulić, a także pochwalić malucha, czy mu podziękować. Mały człowiek dzięki temu nawykowi czuje, że my rodzice zawsze jesteśmy blisko. Ma także szansę szybciej nauczyć się żyć w zgodzie se swoimi uczuciami i emocjami, a w przyszłości z pewnością będzie lepiej radzić sobie z cierpieniem, złością, czy porażką.

Mów, słuchaj i zrozum

Zasada dziesięciu minut może brzmi prosto i banalnie, ale w praktyce nie zawsze to wychodzi. Dzieci próbują zrozumieć świat. Pomagamy im w tym, jak umiemy, ale czasem mamy dość albo wolimy unikać prawdy. Denerwujemy się, gdy pytania są zbyt dociekliwe. Unikamy szczerego mówienia o uczuciach. Potem dziwimy się, że relacja z dzieckiem nie jest dość bliska. Co więcej, często odmawiamy także dzieciom prawa do wyraźnego mówienia o bólu, złości, smutku. Nie dajemy przyzwolenia na ich przeżywanie. Mówimy: „No, już nie boli”, odwracamy uwagę – „Patrz, ptaszek, leci!” i wmawiamy, że są dobre i złe emocje – „Taka ładna dziewczynka, a tak się złości”, „Chłopaki nie płaczą”. Tymczasem słuchając uważnie i pozwalając dziecku na przeżywanie emocji, szczególnie tych trudnych, dając wsparcie, możemy dziecku zaoferować znacznie więcej, niż mogłoby się nam wydawać.

Tylko czy aż dziesięć minut?

Choć Barish mówi o zaledwie dziesięciu minutach to mało które dziecko otrzymuje aż tyle czasu na wyłączność. Niestety w pędzie, między różnymi obowiązkami dużo spraw załatwiamy równolegle. Bawimy się z dzieckiem przy włączonym telewizorze, rozmawiamy, zerkając na telefon, czy gotując obiad. Nawet jeśli masz małe dziecko, warto wyrobić sobie codzienny wieczorny nawyk - wyciszyć mieszkanie, poczytać fajną książkę i zapytać, jak minął dzień. Posłuchać, co dziecku się podobało, a co było dla niego niemile lub niezrozumiałe. Poza tym to nie tylko przydatny, ale i bardzo miły nawyk, który powinien zagościć w każdym domu, nieprawdaż?

Reklama

Źródło: babyology.com.au

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama