Reklama

Kiedyś pisałam o tym, że 13 malutkich, niewinnych i cudownych kłamstewek pomogło mi przetrwać pierwsze miesiące macierzyństwa. Tamte kłamstewka będę z absolutnie czystym sumieniem powtarzać każdej młodej mamie i namawiać, by w nie uwierzyła.
Są jednak i takie kłamstwa, w które, chcąc nie chcąc, wierzymy i przez to same sobie podcinamy skrzydła! To kłamstwa, które gdzieś kiedyś zasłyszałyśmy albo które ktoś kiedyś nam wmówił...

Reklama

Kłamstwo nr 5
Uśmiech dziecka wynagradza nieprzespane noce

To bardzo słodkie i piękne, ale też bardzo groźne kłamstwo. Właśnie z takich utartych i zbyt łatwo powtarzanych zwrotów składa się przekonanie, że dobra matka wszystko zniesie i wszystko przetrzyma, bo przecież – jest matką.

Prawda jest taka, że jakkolwiek uśmiech malucha może dodać nam energii i poprawić humor, to jednak po nieprzespanej nocy nie odejmie ci fizycznego zmęczenia. Nie dajcie sobie wmówić, że macierzyństwo jest łatwe, że na wszystko zadziała dziecięcy uśmiech. Jest wspaniałe, ale wiąże się też z wieloma ograniczeniami i wyrzeczeniami. Trzeba je zaakceptować, ale nie zaprzeczajmy, że czasem bywa trudno. Zamiast myśleć "Coś ze mną jest nie tak, skoro uśmiech mojego dziecka mnie dzisiaj nie cieszy" lepiej pomyśleć: "Akceptuję to, że często w najbliższych miesiącach czy latach będę niewyspana, ale nie wierzę, że zamiast snu wystarczą mi uśmiechy maleństwa".

Kłamstwo nr 4
Dziecko jest najważniejsze

Dziecko jest bezradne i bez naszej opieki, czułości i troskliwości zginie, dlatego często musimy jego potrzeby postawić na pierwszym miejscu. Ale to nie znaczy, że jest najważniejsze! W rodzinie wszyscy powinni być tak samo ważni. Robienie z dziecka małego księcia lub księżniczki, które zawsze musi być już, teraz, zaraz obsłużone nie przyniesie nikomu nic dobrego.

Nie chodzi mi o to, żeby nagle teraz zacząć lekceważyć emocje i potrzeby malucha, ale jako mama 12- i 9-latki widzę w szkolnej szatni zbyt dużo roszczeniowych dzieci, które do swoich rodziców odnoszą się jak do służących. I jestem przekonana, że ta ich postawa musiała się wcześniej kształtować latami…

Kłamstwo nr 3
Dziecko wzmacnia rodzinę

Według psychologów jest dokładnie odwrotnie: pierwsze trzy lata po porodzie to okres kryzysowy dla związku. Kryzysowy – czyli taki, kiedy w bólu i znoju wykuwa się nowa rzeczywistość. Ból i znój w waszym przypadku mogą oznaczać: kłótnie, awantury, płacze, ciche dni – takie rzeczy są trudne, ale zdarzają się nawet w najlepszych związkach.
Czytaj także: Co to jest kryzys pierwszego dziecka?

Kłamstwo nr 2
Moje macierzyńskie błędy zaważą na życiu dziecka

Jasne – są i takie błędy, które naprawdę mogą zaważyć na życiu dziecka. Alkoholizm rodziców czy przemoc domowa mogą zniszczyć w dziecku nie tylko jego poczucie własnej wartości, lecz także np. skazać je na samotność w dorosłym życiu (istnieją badania, że umiejętność miłości, zaufania, otwierania się na innych nabywamy w pierwszych latach życia).

  • To, że wczoraj nakrzyczałaś na dziecko, nie zaważy na jego życiu.
  • To, że jutro posadzisz je na godzinę przed telewizorem, żeby samej spokojnie się napić kawy, nie zaważy na jego życiu.
  • To, że tydzień temu zamiast zdrowej zupy jarzynowej, dałaś mu na obiad drożdżówkę, nie zaważy na jego życiu.
  • To, że go dziś nie wykąpiesz, bo ci się nie będzie chciało, nie zaważy na jego życiu.

Często same siebie – niepotrzebnie! – nakręcamy do granic możliwości, ryzykując, że w którymś momencie naprawdę pęknie nam sprężyna.
Jedną z niewielu rzeczy, których żałuję z wczesnego okresu mojego macierzyństwa jest to, że za bardzo się starałam. Za bardzo skupiałam się na tym, żeby wszystko było idealnie – a za mało na tym, żeby było przyjemnie, nie tylko dla moich dzieci, ale i dla mnie.

Kłamstwo nr 1
Inne matki są lepszymi matkami niż ja

Nie są lepsze. Ani nie są gorsze. Każda z nas ma za sobą swoje wygrane i przegrane wojny, swoje sukcesy i porażki, o których wstydzi się mówić (albo które wyparła je z pamięci). Większość z mam cieszy się z bycia mamą, ale założę się, że co druga przynajmniej raz zadała sobie pytanie: "Po co mi to było?!". I miała do tego prawo!
Wiem, jak trudno skończyć z porównywaniem – jednak dla własnego dobra trzeba nad tym popracować! Nie czarujmy się: zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie od ciebie lepszy, mądrzejszy, fajniejszy albo ładniejszy. Zawsze znajdzie się też dziecko, które będzie będzie w czymś lepsze od twojego dziecka. Ale – i co z tego? Czy to znaczy, że przez to twoja wartość (albo wartość twojego dziecka) jest mniejsza? Sama przecież wiesz, że nie – więc po to to całe beznadziejne porównanie?

Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama