Chyba w każdej szkole rdzenia powtarzają, że tak szybkie porody, jak w hollywoodzkich produkcjach w zasadzie się nie zdarzają. Mimo to każda ciężarna ma w głowie taki obraz i boi się czy zdąży dojechać na czas do szpitala. Tymczasem od pierwszych objawów porodu do narodzin maluszka mija kilka albo i kilkanaście godzin. Okazuje się jednak, że i w życiu zdarzają się także "filmowe" scenariusze.

Reklama

Wszystko działo się błyskawicznie

Do niesamowitego porodu doszło w zeszłym tygodniu w Białej Podlaskiej. Gdy Pani Anna Marcinkowska poczuła w środku nocy skurcze, postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Wraz z mężem zdecydowali, że pójdą do szpitala na piechotę, bo było blisko. Ciężarna, jednak nie zdążyła nawet wejść do budynku. Na chodniku przed szpitalem kobiecie odeszły wody. - Wszystko działo się błyskawicznie. Wstyd się przyznać, ale nigdy nawet nie czytałem, jak zachować się w takiej sytuacji. Działałem instynktownie – relacjonuje pan Arek, tata dziecka.

Dumny tata zdradził, że dopiero po 24 godzinach zdał sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Mężczyzna przyznał także, że bardzo pomogli przypadkowi przechodnie. Ktoś wezwał pomoc, była także kobieta, która zasłoniła rodzącą. Personel SOR szybko udał się na miejsce zdarzenia i pomógł podczas trwającego już porodu. – Bardzo bałem się, że dziecko po prostu wypadnie na chodnik. Emocje podczas akcji porodowej były ogromne, lecz nie sposób je opisać. – mówi ojciec dziewczynki. Mężczyzna przekazał swoje dziecko pielęgniarce, a kobietą zajęli się ratownicy.

Malutka przyszła na świat 8 dni przed terminem. Jest zdrowa i zadowolona. W poniedziałek wraz z mamą wyszła już ze szpitala. A czy wy znacie historie tak szybkich i niezwykłych porodów? Opowiedzcie nam o tym!

Źródło: dziennikwschodni.pl

Zobacz także

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama