„Boję się, jak przetrwamy zimę. Jak mam oszczędzać prąd i gaz z trójką małych dzieci w domu?” [LIST DO REDAKCJI]
Wzrosty cen dobijają naszą rodzinę. Nie zarabiamy kokosów, a przecież trójka dzieci nawet przy normalnych kosztach życia pochłania masę pieniędzy. O zimie myślę z przerażeniem.
Już się zaczęło – na noc muszę odkręcać kaloryfer, bo dzieci narzekają, że im zimno. Jak zrobiłam eksperyment i nie nagrzałam pokoju, to temperatura spadła do 16 stopni. Wszyscy szczękaliśmy zębami. Światło już dawno przestałam włączać, wieczorami czytamy przy latarce.
Nie stać nas, by godnie przetrwać zimę
Jesteśmy przeciętną rodziną z trójką dzieci. Zawsze jakoś dawaliśmy radę, bez szału, ale też bez większych problemów. Co roku jeździliśmy nad morze na wakacje, dzieci miały książki i nowe buty. Od kilku miesięcy jest coraz gorzej, to jak równia pochyła. Najpierw zaczęło brakować na zajęcia dodatkowe dla starszej dwójki. Teraz przyglądam się uważnie każdej bułce w sklepie, przerzuciliśmy się na tanie mięso, o bakaliach nawet nie marzymy.
Cały czas kombinujemy z mężem, na czym jeszcze możemy zaoszczędzić. Najwięcej pieniędzy idzie na jedzenie dla dzieci i to jest dla nas ostateczność, żeby tam ciąć koszty. Ale niestety czasem trzeba. Ceny tak poszybowały, że tak zwana zdrowa żywność w ogóle nie wchodzi w grę. Dobrze przynajmniej, że starsze dzieci mają ciepły obiad w szkole.
Bardzo boję się zimy. Już zrobiło się chłodno i nawet nie chcę myśleć o rachunkach. Najmłodszą córeczkę, która jeszcze nie chodzi do przedszkola, ubieram na dzień w polarowego pajacyka i owijam w koc, żeby tylko nie grzać za mocno. Przestałam używać piekarnika, z łazienki korzystamy po ciemku, póki się da.
Ale prawda jest taka, że nie da się tak na dłuższą metę oszczędzać przy trójce dzieci w domu. Przecież one muszą coś jeść, spać w ciepłym łóżku i odrabiać lekcje przy świetle. Czy ktoś pójdzie po rozum do głowy, zatrzyma te ceny? Inaczej nie przetrwamy, wpadniemy w długi, pochorujemy się... I wiem niestety, że takich rodzin jest więcej.
Mariola
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: