Oglądam super wysportowane mamuśki, które z niezwykłą łatwością i gracją zmieniają dziecku pieluchę,

Reklama

jednocześnie odpisując na maile. Karmiąc dzieci, nigdy się nie brudzą, kąpią je w swoich idealnych łazienkach, które nie wiem, kiedy sprzątają na błysk, dają buziaka swoimi wyszminkowanymi czerwoną Chanel ustami, a dzieci usypują w sekundę, jakby ugryzły jabłko skradzione Śnieżce.
Tak, lubię reklamy. Tak, oglądam seriale.
Lubię te ich nieskomplikowane życia, a nawet, gdy relacje stają się w nich zawiłe, rozwiązanie zawsze pojawia się samo.

Wyłączam TV. Podchodzę do lustra.

Znowu dresy. Włosy niby umyte i wyprostowane prostownicą w biegu między poranną kaszką a odwiezieniem starszaka do przedszkola. Niestety w niczym nie przypominają boskich fal z elitarnych salonów fryzjerskich, których nazw nawet nie potrafię wymówić.
Zerkam niżej, no mogłabym kilka kilogramów zgubić. Niestety na dłuższe rozważania nie mam czasu, bo maluch już zaczął płakać. Wyżynające się jedynki nie dają mu i mi spać.

Tylko czasem, gdy uda mi się opaść w moim miękkim ukochanym PRL-owskim fotelu, myślę sobie: pora to zmienić. Jutro pogadam z mężem, powiem, że musi mi więcej pomagać. Znajdę czas na ćwiczenia, poszukam innej pracy, bo macierzyński niedługo się skończy, a do dawnej nie mam ochoty wracać. Zaczynam snuć wspaniałe plany, jak to w tydzień odmienię moje dotychczasowe życie. Nakręcam się niczym szwajcarski zegarek. Wybiegam marzeniami w przyszłość i widzę siebie w czerwonych szpilkach i karminowej Chanel na ustach. Zasypiam ze smakiem sukcesu pod powiekami.

Zobacz także

Kolejny dzień. Kolejne spojrzenie w lustro. Wciąż te same dresy.

Tydzień później. Jeansy zamiast dresów, rola matki na cały etat wciąż ta sama.

I czasem myślę sobie: Powinnaś być bardziej konsekwentna. Zrobić coś, by odmienić swoje życie, a potem dochodzę do wniosku, że może nie robię nic, bo... lubię te dresy. Lubię moje życie!
To, że innym jest dobrze w Chanel, nie znaczy, że ja będę się w niej równie wspaniale czuła (choć nie miałabym nic przeciwko przymiarce). Lubię moje Crocsy z Lidla, moje domowe macierzyństwo, moje życie skupione na rodzinie, na zabawach z dziećmi, na czerpaniu radości z codziennych drobnych sukcesów moich maluchów. Nie odmieniam mojego życia, bo w głębi serca kocham je. Moja codzienność może wygląda, jak nudne stare buty, które z boku mogą wydawać się, że wymagają wymiany, ale tylko ja wiem, o ile te stare znoszone są wygodniejsze niż nowe szpilki. Może kiedyś przyjdzie pora na zmiany, ale jeszcze nie dziś.

Więc jeśli i ty nie raz pomyślałaś: "Chcę odmienić swoje życie, ale wciąż tkwię w tym samym miejscu", to może jest tak dlatego, że twoje życie wcale nie jest takie złe, a może nawet całkiem fajne?

Reklama

Zobacz też: 10 sposobów jak przestać krzyczeć na dzieci!

Reklama
Reklama
Reklama