To był zwykły, wakacyjny dzień. Cała rodzina od samego rana pluskała się w hotelowym basenie. Wszyscy bawili się świetnie. Zwłaszcza Jago, który jak na swój wiek naprawdę świetnie pływa. W pewnym momencie chłopiec dał nurka pod wodę. Nagle wynurzył się, kaszląc i próbując złapać powietrze.

Reklama

Wystarczył moment

„Cały czas był pod naszą opieką” – pisze Charlie Simpson, tata chłopca. Przyznaje też, że nikt specjalnie nie zaniepokoił się tą sytuacją. W końcu chwilowe zachłyśnięcie wodą zdarza się dzieciom i na ogół nie kojarzy się z czymś szczególnie niebezpiecznym.

Po wyjściu z wody Jago na nic się nie skarżył. Dalej był tak wesoły, jak wcześniej. Aż do wieczora.

Niepokojące objawy przy kolacji

Niestety, przy kolacji z chłopcem zaczęło dziać się coś dziwnego. Był bardzo senny. Do tego stopnia, że nagle zasnął w objęciach mamy. Gdy rodzina skończyła posiłek, Jago obudził się i zaczął gwałtownie wymiotować.

Rodzice natychmiast zadzwonili do lekarza. Podczas wizyty lekarz stwierdził, że to zatrucie pokarmowe i zalecił chłopcu odpoczynek. Rodzicom zasugerował też, by obserwowali, co dzieje się z synem. Wtedy Charlie przypomniał sobie poranny incydent w basenie i to, co słyszał na temat wtórnych utonięć: „Przekazałem to lekarzowi. Wtedy ten natychmiast kazał jechać z synem do szpitala”.

Zobacz także

W drodze do szpitala z chłopcem było coraz gorzej

Droga od hotelu do szpitala trwała godzinę. W tym czasie stan chłopca pogarszał się. Tracił przytomność.

Wyniki badań w szpitalu wskazywały, że dziecko ma wodę w płucach. I że lada chwila należy spodziewać się zapalenia płuc.

Diagnoza: wtórne utonięcie

Lekarze postawili też diagnozę – przyczyną stanu chłopca było wtórne utonięcie.

„Kolejne dni spędził w szpitalu. Jestem bardzo wdzięczny za opiekę, którą tam otrzymał. Ale całe to wydarzenie było najgorszą rzeczą, jaką kiedykolwiek doświadczyliśmy jako rodzice. Najstraszniejsze jest, że gdybyśmy nie zabrali go do szpitala, ta historia mogłaby się skończyć zupełnie inaczej” – przyznaje Charlie.

Wtórne utonięcie: wystarczy niecałe pół szklanki wody

Ojciec uratowanego chłopca wie, że wtórne utonięcie zdarza się rzadko. Ale po tym co przeżył, postanowił uczulić innych rodziców, że może się ono przydarzyć każdemu dziecku…

„Do utonięcia potrzeba mniej niż pół szklanki wody. Kiedy dostanie się do płuc, objawy mogą pojawić się nawet 72 godziny po zdarzeniu, co może utrudniać ich zdiagnozowanie. Należą do nich: wymioty, gorączka, trudności w oddychaniu i letarg” – pisze ojciec, który w wyniku wtórnego utonięcia mógł stracić dziecko.

źródło: IG/@charliesimpson

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama