Reklama

8-letni Staś z Osiecznej w woj. pomorskim bardzo chciał przystąpić do sakramentu Pierwszej Komunii, podobnie jak inne dzieci w jego wieku. Niestety choroba na to nie pozwalała. Chłopiec ma raka i jego stan zdrowia uniemożliwił mu przystąpienie do komunii w planowanym terminie. Ksiądz z tamtejszej parafii postanowił jednak pomóc chłopcu i… zorganizował komunię specjalnie dla niego. To było niezwykle wzruszające wydarzenie!

Reklama

Pierwsza komunia chorego na raka Stasia

Jak podaje „Fakt” ksiądz Tadeusz Wandtka z parafii w Osiecznej zdecydował się na odprawienie specjalnej mszy dla Stasia Ossowskiego, 8-latka cierpiącego na nowotwór, by ten mógł po raz pierwszy przyjąć komunię. Chłopiec ze względu na długi pobyt w szpitalu nie mógł wziąć udziału w ceremonii wraz z innymi dziećmi, ale kiedy tylko na początku maja zjawił się w rodzinnych stronach, rodzice wraz z księdzem zabrali się za przygotowania do tego wyjątkowego dnia. Kiedy w końcu Staś przystępował do sakramentu komunii, wszyscy, na czele z księdzem, nie kryli wzruszenia. Duchowny przyznał nawet w rozmowie z dziennikarzami: „Mówiłem z trudem. Wzruszenie odbierało mi głos”.

Na mszę zaproszono gości, przybyli nie tylko mieszkańcy miejscowości, z której pochodzi Staś, lecz także wszyscy jego koledzy z klasy. Mieli ze sobą prezenty, kwiaty. Udało się też udekorować kościół. Wszystko wyglądało pięknie i bardzo uroczyście. Poruszony ksiądz nie krył zdziwienia, jak pięknie udało się wszystko zorganizować, mimo że to była niedziela i wszystkie sklepy były przecież zamknięte. Przyznał też z nadzieją, że chciałby, by Staś mógł kiedyś opowiedzieć to zdarzenie swoim dzieciom. Jeśli choroba mu w tym nie przeszkodzi, z pewnością tak się stanie. Tymczasem tuż po ceremonii chłopiec musiał wrócić do szpitala na dalsze leczenie. Rodzice są też w trakcie zbierania funduszy na terapię dla syna. Jest ona ogromnie kosztowna – wymaga zebrania miliona dwustu tysięcy złotych. Ojciec Stasia przyznaje ze smutkiem: „Pracując całe życie, nie byłbym w stanie uzbierać takiej kwoty”. Liczą więc na dobre serce innych.

Choroba przyszła nagle

Do tej pory nic nie wskazywało na to, że Staś jest ciężko chory. Nagle w maju 2017 roku zaczął czuć się źle, wydawało się, że to grypa. Miał typowe objawy, takie jak gorączka, ból głowy, mdłości. Kiedy jednak objawy nie ustępowały, rodzice zaczęli szukać innej przyczyny złego stanu chłopca. Diagnoza lekarska była bardzo poważna i absolutnie niespodziewana - neuroblastoma 4. stopnia. Jest to nowotwór złośliwy, który w przypadku Stasia zaatakował jego kości czaszki, szpik i miednicę. Na razie leczenie polega na poddawaniu chłopca silnej chemioterapii. Rodzice liczą jednak, że uda się zebrać potrzebne środki na specjalistyczne leczenie syna w Krakowie.

Źródło: wp.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama