„To był dzień, w którym okazało się, że moja żona poroniła. To dziwne dzielić się ty, bo to bardzo osobista sprawa. Większość o tym nie mówi. Ja po prostu nie wiedziałem, co więcej mogę zrobić, jak tylko narysować ten dzień. To dokładniej oddaje, co czułem, niż słowa, których nie potrafiłem sklecić w pamiętniku. Mam nadzieję, że dzieląc się nim ci, którzy cierpią w ciszy, czasami bardziej niż my, w końcu dowiedzą się, że nie są sami” - takimi słowami podpisał swój rysunek młody ilustrator Curtis Wiklund.

Reklama

Curtis Wiklund od 2011 roku rysuje ilustracje pokazujące sceny z życia jego rodziny (żony i dwójki dzieci). Emocje, które towarzyszą jego szkicom, wahają się od radości, wesołej zabawy po wzruszenie i romantyzm. Ludzie z całego świata śledzą je na Facebooku i Instagramie.

Ilustracja, którą podzielił się 2 tygodnie temu, chwyciła za serca internautów. Szkic porusza temat tabu, jakim wciąż jest poronienie.

Curtis i jego żona Jordin są rodzicami dwójki dzieci. Do niedawna oczekiwali narodzin trzeciego. Niestety podczas pierwszego badania USG w 9. tygodniu ciąży okazało się, że serce dziecka nie bije. Choć przyjechali na badanie w oddzielnych samochodach, gdy wyszli od lekarza, wsiedli do jednego i płakali przez ok. pół godziny. Po powrocie do domu Curtis zamknął się w swoim biurze, by opłakiwać stratę.
„Czułem, że muszę to jakoś udokumentować. To była instynktowna reakcja na smutek, którego doświadczałem. Niektórzy ludzie muszą iść pobiegać lub wyładować się jakoś fizycznie, inni tworzą muzykę lub malują, czułem, że muszę udokumentować to doświadczenie tak dokładnie, jak tylko potrafię” - tłumaczy rysownik.
Początkowo nie chciał rysować, bo przeważnie rysuje pozytywne szkice, próbował więc je opisać słowami: "Próbowałem opisać to w pamiętniku, ale nie mogłem dokładnie wyjaśnić słowami, co czuję”.
Stworzył więc ten oto szkic ilustrujący moment żałoby w samochodzie. Gdy rysunek został ukończony, Curtis poczuł ulgę. Wtedy myślał, że pozostawi go wyłącznie dla siebie w pamiętniku, potem jednak poczuł, że powinien się nim podzielić. Zrobił to, by łączyć się w bólu z innymi, którzy przeszli przez takie tragiczne doświadczenie.
„Poronienie to bardzo samotne doświadczenie. Jeśli rysunek Curtisa może pomóc innym poczuć się lepiej przez to, że będą wiedzieli, że nie są sami, jak ja to wtedy czułam, dzięki wsparciu przyjaciół, znaczy, że watro było się nim dzielić” - powiedziała żona Curtisa.

Reklama

Zobacz też: Kobiety po poronieniu nie mają praw, które im gwarantowano, bo... nie znają płci dziecka!

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama