Reklama

Ze względu na bardzo trudną sytuację w szpitalach, zwłaszcza na południu Polski, minister zdrowia zakomunikował konieczność przedłużenia obostrzeń do 18 kwietnia. Dalsze decyzje w tej sprawie będą podejmowane w kolejnym tygodniu. Decydujące będą statystyki zakażeń i sytuacja w szpitalach covidowych.

Reklama

Jakich obostrzeń trzeba przestrzegać do 18 kwietnia?

Nadal musimy dostosować się do następujących ograniczeń:

  • placówki handlowe, poczta, targ – 1 osoba na 15 m² w sklepach o powierzchni do 100 m² i 1 osoba na 20 m² w sklepach o powierzchni powyżej 100 m²,
  • zamknięte pozostają centra handlowe i galerie (z wyjątkami), wielkopowierzchniowe sklepy meblowe, salony kosmetyczne i fryzjerskie,
  • przedszkola i żłobki pozostają zamknięte dla większości dzieci (poza dziećmi personelu medycznego i służb porządkowych),
  • obiekty sportowe mogą funkcjonować wyłącznie na potrzeby sportu zawodowego.

Zła sytuacja ochrony zdrowia

W związku ze świętami publikowane w ostatnich dniach dane dotyczące liczby nowych zakażeń mogą być niemiarodajne – statystyki są wyraźnie niższe niż tydzień temu. Dziś podano, że nowych zakażeń jest ponad 14 000, ale dane, jakie spłyną w najbliższych dniach, mogą być zupełnie inne. Jak tłumaczą eksperci, aby zobaczyć, jak świąteczne spotkania wpłynęły na rozprzestrzenianie się koronawirusa i czy Polacy przestrzegali zaleceń rządu, musimy jeszcze poczekać.

Jak wyjaśnił szef resortu zdrowia podczas środowej konferencji, z uwagi na złą sytuację w szpitalach obostrzenia muszą zostać wydłużone. Zbliżamy się do granicy 80 proc. zajętych łóżek, a w niektórych województwach zajętych łóżek jest ponad 86 proc. (na Śląsku), co jest wartością alarmującą. W tej chwili 34 691 łóżka covidowe są w Polsce zajęte (od wczoraj liczba ta wzrosła o 1146), a respiratorów jest zajętych 3342 (o 27 więcej niż wczoraj). Liczby te pokazują, że ilość hospitalizacji i ciężkich przypadków COVID-19 rośnie i jest najwyższa od początku pandemii. Stąd właśnie konieczność przedłużenia obowiązywania obostrzeń.

    Okiem lekarza

    „Nie słyszeliśmy ani słowa, że ten system funkcjonuje dzięki ogromnemu zaangażowaniu personelu medycznego’’ – mówił w TVN24 prof. Andrzej Matyja. Ekspert dodał, że sytuacja w szpitalach jest o wiele bardziej poważna, niż przedstawił to minister zdrowia. „Potrzebujemy wsparcia na każdym polu. Czy 19 zł brutto podwyżki dla lekarza na etacie nie jest propozycją uwłaczającą?’’ – pyta profesor.

    Lekarz oczekiwałby raczej podziękowań i docenienia nadludzkich wysiłków pracowników służby zdrowia, a nie informacji o takiej groszowej podwyżce. „Dojdzie do zapaści publicznej służby zdrowia, będzie dalsza emigracja lekarzy’’, obawia się profesor wobec braku wsparcia ze strony rządzących. Prof. Matyja wyraził też poparcie dla decyzji o przedłużeniu restrykcji.

    Sprawdź też:

    Reklama
    Reklama
    Reklama
    Reklama