Reklama

Cała afera wzięła się od wpisu mamy dwóch synów, Dany Chianese, którą zaniepokoił zapach stęchlizny w żyrafce Sophie jednego z synków. Rozcięła – i zamarła: środek był cały czarny. Zaczęła szukać w internecie i trafiła na drugi wpis (sprzed roku) o pleśni w Sophie. W tym drugim wpisie inna mama, Stephanie Oprea, ostrzegała: "Choć przez dwa lata nasza żyrafka była używana właściwie, tylko do gryzienia przez synka, to po rozcięciu okazało się, że ma czarny cały środek". I jak to w internecie: zdjęcia rozniosły się po całym FB i Instagramie, a kauczukowa Sophie w ciągu tygodnia stała się największym zagrożeniem naszych dzieci.

Reklama

Czemu nie panikuję, widząc pleśń w żyrafce Sophie?

Po pierwsze dlatego, że na 99,9 procent pleśń z Sophie nie zrobi dziecku krzywdy. Fakt, ten środek wygląda okropnie. Tylko, że maluch raczej z nim nie będzie miał żadnego kontaktu: żyrafka jest zrobiona jest z jednolitego kawałka gumy, z jedną małą dziurką, do której dziecko raczej nie będzie w stanie włożyć nawet koniuszka języka.

Pleśń jest groźna przede wszystkim wtedy, kiedy maluch może zetknąć się z nią bezpośrednio poprzez usta albo gdy ją wdycha przez dłuższy czas. Dużym zagrożeniem dla jego układu oddechowego będzie grzyb na ścianie albo nieczyszczona regularnie klimatyzacja w samochodzie. Mała Sophie, nawet z brudnym środkiem, krzywdy zdrowemu dziecku raczej nie zrobi – w każdym razie dopóki jej nie rozetniemy i nie pozwolimy mu wylizać środka.
Czytaj także: Co warto wiedzieć o uczuleniu na pleśnie?

(Tyle teoria, bo w praktyce sama bym pewnie nie wytrzymała, widząc, jak moje dziecko gryzie żyrafkę ze spleśniałym środkiem).

Facebook/Dany Chianese

Po drugie jednak nie panikuję, bo ja tej pleśni w Sophie się spodziewałam! Przecież to normalne, że jeśli zabawka jest przez 2 lata żuta i gryziona, to w końcu złapie jakiegoś grzyba.

Dużą wadą Sophie jest to, że nie można jej dobrze wymyć (nie odkręca się, dlatego można ją myć tylko z wierzchu). Z tego powodu zamiast trzymać ją w domu przez 2 lata, raczej robiłabym z nią to, co robiłam z zabawkami do kąpieli moich dzieci: po 3-4 miesiącach po prostu zmieniałam na nowe.

Tak, tak wiem – żyrafka kosztuje ok. 80 zł i trudno ją tak o, beztrosko, po 3 miesiącach wyrzucić… Ale w takim razie może przed kupnem warto się zastanowić, czy naprawdę moje dziecko potrzebuje gryzaka za prawie stówę?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama