Reklama

Śmierci tego dziecka można było zapobiec, gdyby lekarze nie odsyłali ich do domu i nie zwalali wszystkiego na karb ząbkowania.

Reklama

W zeszłym tygodniu rodzice stracili synka. Ich 7-miesięczny synek Malakai Matui Paraone zmarł, po tym jak dwukrotnie został odesłany ze szpitala do domu. Za przyczynę objawów uznano ząbkowanie. Niestety on nie ząbkował, lecz był rozpaczliwie chory i nikt poza rodzicami w to nie wierzył. Błędna diagnoza doprowadziła do śmierci chłopca, który zmarł z powodu zakażenia meningokokowego.

- Trzy dni starałam się mu pomóc - trzy dni, dwa szpitale, jeden lekarz chirurg, karetka pogotowia - wspomina matka chłopca i dodaje - Gdyby wykonali swoją pracę prawidłowo, mój syn nadal by tu był. Mam zamiar walczyć to do końca. Mój syn był silny przez cztery dni. Mam zamiar być silna dla niego i sprawić by sprawiedliwości stało się zadość.

Sprawą zajął się sąd.

Słyszymy o dzieci umierających z powodu zaniedbań medycznych, dzieciach cierpiących z powodu opóźnień w szpitalu, przeludnienia, wadliwego sprzętu i niewłaściwego leczenia.

Zobacz:

Instynkt, przeczucie, intuicja matki podpowiada, że coś po prostu nie jest w porządku. Najczęściej nazywamy to "intuicją matki", ale dotyczy ona nie tylko matek, lecz i ojców, dziadków, opiekunów, każdego, kto zna dziecko na tyle dobrze, aby po prostu wyczuć, że z dzieckiem dzieje się coś złego.
Wiemy wtedy, że coś jest nie w porządku, ale często niestety nikt nie chce nam uwierzyć, ani nas wysłuchać. Czasem prowadzi to do tragedii.

Reklama

Spotkałyście się z sytuacją, że lekarz nie chciał was wysłuchać? Napiszcie w komentarzu.

Reklama
Reklama
Reklama