„Nie powinnaś być matką” piszą internauci pod filmem z pływającym niemowlakiem. Słusznie?
Gdy 2,5-letni Jake utonął, jego mama postanowiła, że nigdy nie narazi swoich córek na podobne niebezpieczeństwo. Sposób, który wybrała, wzbudza wiele kontrowersji!
Keri Morrison przeżyła największą tragedię, jaka może spotkać rodzica – kilka lat temu zmarł jej 2,5-roczny syn. Chłopiec wpadł do wody i utonął. Aby uniknąć kolejnego nieszczęścia, Keri uczy swoje córki, w tym 6-miesięczną Josie, jak unosić się na wodzie i nie tonąć. Pod filmem pokazującym lekcję dziewczynki pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy.
Metoda, która wzbudza kontrowersje
Zamieszczony na Facebooku film pokazuje 6-miesięczną Josie siedzącą na schodkach w basenie. By zachęcić dziewczynkę do wejścia do wody, nauczycielka podaje jej sandał – chce, aby Josie go złapała. Dziewczynka osuwa się ze schodków i wpada do wody, jednak po kilku sekundach wypływa na powierzchnię i spokojnie unosi się na wodzie – i tak przez półtorej minuty!
Pod filmem jest już prawie 2000 komentarzy. Nie wszystkie są pozytywne... Część internautów nazywa Keri "wariatką", oskarża ją o wykorzystywanie dziecka i narażanie na niebezpieczeństwo. Niektórzy piszą, że Keri nie powinna mieć dzieci, skoro "nie ma czasu, by o nie zadbać". Keri nie przejmuje się krytyką i osądami. Tłumaczy: "Widzicie moje 6-miesięczne dziecko, gdy bawi się na schodkach w basenie – to może zdarzyć się naprawdę. Wpada do wody, ale odwraca się na plecy i unosi się nad wodą – tym samym ratując swoje życie. Nie rozumiem, jak w tym może być coś niewłaściwego".
Zobacz film:
Sposób na uratowanie życia
Metoda, którą stosuje mała Josie, nazywa się Infant Swimming Resource (ISR). ISR nie służy wyłącznie nauce pływania, głównym celem jest nauczenie dziecka odpowiedniego zachowania w razie niebezpieczeństwa To technika, która chroni dziecko przed utonięciem. Jest zalecana dzieciom od 6. do 12. miesiąca życia. Maluchy uczą się bezpiecznego unoszenia na 10-minutowych sesjach, 5 razy w tygodniu, przez 6 tygodni.
"Chcę, by moje córki były bezpieczne"
Keri przyznaje, że utonięcie jej syna było najbardziej bolesnym przeżyciem. “Chciałabym cofnąć czas i zapisać mojego syna na te lekcje. Jestem pewna, że byłby teraz z nami. Czuję, że go zawiodłam i zrobię wszystko, żeby uchronić przed tym moje córki". By upamiętnić chłopca, Keri i jej mąż założyli fundację Live Like Jake, która zbiera pieniądze na lekcje pływania techniką ISR dla dzieci z najbiedniejszych rodzin.
Czytaj także: Dziecko utonęło we własnym łóżku!