Dramat 10-letniego Kacpra: siłą wywieziony do ośrodka adopcyjnego
Kacper, płacząc w ramionach babci, błaga policję, aby nie zabierała go od dziadków. Mundurowi siłą wywożą go do ośrodka adopcyjnego, bo tak postanowił sąd.
To historia jak z dramatu antycznego - każda ze stron konfliktu ma swoje racje, ale jedno pozostaje pewne, że największą ofiarę poniósł 10-letni chłopiec. Ponad 2 miliony wyświetleń, tysiące komentarzy i udostępnień. Na Facebooku działa już grupa pomocy dla chłopca, aby mógł wrócić do dziadków. To reakcja na wydarzenia, jakie miały miejsce 1 grudnia w jednym z krakowskich szpitali. Kurator w eskorcie policji przyszedł wykonać wyrok sądu, nakazujący przekazanie chłopca do ośrodka adopcyjnego do czasu rozstrzygnięcia, kto zostanie jego prawnym opiekunem.
Kacper w objęciach babci
Na filmie opublikowanym w sieci przez ojca chłopca, widać ogromne emocje - jest płacz, poczucie krzywdy i wielkiej niesprawiedliwości, że sąd zabiera dziecko babci, która opiekowała się nim przez całe jego życie. Zabiera - bo matka chce go odzyskać, chociaż nigdy za bardzo nim się nie interesowała i zaraz po urodzeniu zostawiła.
"Dziecko nie chce iść do matki" - te słowa kilkukrotnie padają w filmie z ust babci i ojca chłopca. Pani kurator w asyście policjantów tłumaczy, że o tym zdecyduje sąd. - Nie współpracujecie z nami, jest pani niestabilna emocjonalnie – komentuje kuratorka. - To jest moja rodzina – mówi Kacper, nie przestając płakać.
U dziadków znalazł miłość
Portal Mamadu dotarł do babci chłopca. Z jej relacji wynika, że wraz z mężem opiekowała się wnukiem – jako rodzina zastępcza - gdyż oboje rodziców Kacpra nie interesowali się nim. Ojciec odnowił kontakty z synem 2 lata temu, matka teraz.
Dlaczego dopiero po 10 latach zależy jej na synu – pyta babcia. W grę mogą wchodzić motywy finansowe. Dziadkowie otrzymują 500 plus na wnuka. Dlatego – zdaniem babci- matka wystąpiła o przyznanie praw do opieki nad dzieckiem. I otrzymała je – w formie ograniczonej, z nadzorem kuratora. Dziadkowie odwołali się od wyroku sądu. Czekają na kolejny termin rozprawy.
Ta historia, niestety z życia wzięta, nie ma jeszcze finału i lepiej wstrzymać się z komentarzami po czyjej stronie jest racja. W sieci natomiast wrze. "Nie można na to patrzeć. Gdzie jest dobro dziecka" - to tylko nieliczne, łagodne słowa, jakie padły pod adresem służb prawa. Bo jedno chyba nie ulega wątpliwości - Kacprowi dzieje się ogromna krzywda i wszystkie strony tego dramatu nie oszczędziły mu traumatycznych doświadczeń.
Zobacz też:
- Jak się rozstawać, by jak najmniej ucierpiało dziecko
- Opieka naprzemienna po rozwodzie
- Mama vs tata - wojna o wychowanie dziecka