Podróżowanie z małymi dziećmi to nie bułka z masłem. Maluchy często niecierpliwią się podczas godzin spędzonych w samochodzie, samolocie czy pociągu. Płacz, krzyk i kopanie w fotel przez kilka godzin! Czasami rodzice dosłownie wychodzą z siebie, aby uspokoić płaczące dziecko albo zająć czymś jego uwagę, ale nie zawsze im się to udaje. I jeszcze te krzywe (w najlepszym przypadku!) spojrzenia współpasażerów.

Reklama

Dziecko będzie mieć łóżeczko

Stworzona przez Air France linia lotnicza Joon postanowiła podjąć próbę rozwiązania problemu. Zamierza wprowadzić usługę Cozy Joon ułatwiającą podróżowanie z małymi dziećmi. Rodzice za 20 euro mogą zarezerwować pierwszy rząd z trzema siedzeniami, które łatwo będzie można przekształcić w niewielkie łóżko (76 x 104 cm). Dzięki temu maluch będzie miał bezpieczny kącik, odpoczynek i łatwiej zniesie trudy podróży.

– Przytulne siedzenia Joon są dostępne dla rodzin składających się z 1 lub 2 osób dorosłych i 2 małych dzieci, które są na tej samej rezerwacji. Dorosły musi siedzieć obok swoich dzieci. Ze względów bezpieczeństwa nie ma możliwości korzystania z fotelików Cozy Joon dla dzieci poniżej 2 roku życia – poinformowały linie lotnicze.

Propozycja ma jednak jeden minus. Sprawdzi się pod warunkiem, że wszystkie rodziny też wybiorą płatne miejsca. Inaczej nici ze spokojnego lotu!

Jak najdalej od dzieci

Podobną opcję, nazwaną SkyCoach oferuje np. Air New Zealand. To propozycja dla bezdzietnych pasażerów - za 30 euro mogą wykupić miejsca w rzędach z przodu samolotu, czyli jak najbardziej oddalonych od tych, które przeznaczono dla rodzin z dziećmi. Wielu internautów zadeklarowało, że są w stanie tyle zapłacić, aby nie słyszeć "drących się bachorów".

Zobacz także

„Złote rady” od PKP dla rodziców

Próbę rozwiązania problemu podróży z dziećmi podjęły także Polskie Koleje Państwowe. Spółka PKP Intercity przygotowała dla rodziców specjalny poradnik, stworzony we współpracy z psycholog dziecięcą, zawierający wskazówki, “jak przyjemnie podróżować z dziećmi pociągiem”.

Mimo dobrych chęci jego twórców porady zebrały spore grono krytyków, w tym mamy dwójki dzieci, wokalistki i pisarki Natalii Fiedorczuk-Cieślak, laureatki Paszportu "Polityki" za powieść pt. “Jak pokochać centra handlowe”.

“Mam musztrować w posłuszeństwie czterolatka?”

Zwłaszcza rada PKP, aby “chronić” współpasażerów od „niepożądanych zapędów towarzyskich naszych dzieci” wzbudziła oburzenie pisarki. „Pamiętajmy - niektórzy z pasażerów nie muszą być zainteresowani pogawędkami lub zabawą z małymi towarzyszami podróży” - napisano w poradniku.

“Nie, że mam chronić dziecko pod opieką podczas długiej podróży, mam jeszcze chronić współpasażerów, bo mogą w obecności mówiącego bachora czuć się niekomfortowo. Uderzyła mnie myśl, że w społecznym lustrze rodzicielstwo ma być przede wszystkim nieustawaniem w wysiłkach, aby inni nie poczuli się niekomfortowo” - skomentowała pisarka na Facebooku. I zadała pytanie, czy to oznacza, że ma musztrować w posłuszeństwie czterolatka, kompletnie ignorując jego potrzeby?

Nie znosimy dzieci?

Pisarka uważa, że coraz bardziej brniemy w tej sprawie w ślepy zaułek. - Od długiego czasu mam poczucie, że nasza szerokość geograficzna wyjątkowo nie znosi idei dziecka (poza dzieckiem poczętym). O dzieciach i do dzieci mówi się w trzeciej osobie (do rodzica), w dodatku protekcjonalnie i jak do jednostki po lobotomii – oceniła.

Jej zdaniem, także rodzice są zneurotyzowani „po kokardy”: w obawie, że ktoś ich samych oceni jako nieudolnych wychowawczo ”plują do dzieci” seriami negatywnych komunikatów: Nie chodź! Nie krusz! Nie ubrudź się! Nie idź tam! „Wiem, bo sama się na tym łapię” - przyznała pisarka.

Pod postem artystki pojawiło się mnóstwo wspierających komentarzy.

“Niestety, niechęć do dzieci jest wszechobecna, nawet wśród osób wydających się ogarniętymi i postępowymi” - napisano.

“Też się zastanawiam czy na całej kuli ziemskiej jednakowo nie toleruje się dzieci, czy u nas wyjątkowo bardzo?” - zastanawiali się internauci.

„Tylko rodzic wie, jaki sposób wychowania będzie najlepszy dla dzieci”

Do postu kobiety odniosła się także rzeczniczka PKP Intercity, która wyjaśniła, że poradnik nie miał na celu pouczać opiekunów czy rodziców. „Tylko oni wiedzą, jaki sposób wychowania będzie najlepszy dla ich dzieci” - powiedziała. Chodziło o podpowiedź oraz inspirację, zaś każdy rodzic samodzielnie oceni, czy są one dla niego pomocne i będzie chciał zrobić z nich użytek.

To trudny temat i niejednokrotnie w mamotoja.pl pisałyśmy o konflikcie między rodzicami małych dzieci a pozostałymi pasażerami. Czy odgradzanie się od podróżujących rodzin i potwierdzanie w ten sposób, że mamy problem z tolerowaniem dzieci to dobre rozwiązanie? Wszyscy kiedyś byliśmy dziećmi i pewnie, też nie raz swoim zachowaniem daliśmy się innym we znaki. Skąd więc tak mała w nas wyrozumiałość?

A może jednak to rodzice przesadzają i w miejscach publicznych pozwalają dzieciom na zbyt wiele? Napiszcie w komentarzach, jakie jest wasz zdanie w tej sprawie? Czy strefy dla rodzin w pociągach, samolotach, restauracjach to dobre rozwiązanie, a porady PKP warte są wykorzystania?

Zapraszamy do naszej internetowej szkoły rodzenia:

Źródło: ofeminin, papilot.pl, fly4free.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama