Z jednej strony słyszymy o niezgodzie na „modę na brzydotę”, z drugiej o ciałopozytywności. Kompleksów nam niestety nie ubywa, więc tych drugich głosów nigdy nie jest za wiele! Osobisty wpis znanej blogerki Ani Chomiak daje do myślenia.

Reklama

Nie wszyscy musimy podobać się innym

„Jestem świadoma swoich fizycznych mankamentów: otyłości, szczególnie brzusznej, dysproporcji w biuście [...], kiepskiej kondycji zębów [...]. Tego, że straciłam dużo włosów i pojawiły mi się prześwity na skroniach [...]. Mogę dorzucić jeszcze płaskostopie i krzywe palce u stóp [...]. Nie zapomnijmy o rozstępach na brzuchu, które pojawiły się na końcówce ciąży, mimo bycia aktywną, małego przybrania na wadze i regularnego smarowania brzucha (geny, moja mama też tak miała)” – zaczyna swój długi wpis na Facebooku Nieidealnaanna.

Nieidealnaanna przyznaje, że nie ma długich nóg, proporcji i sylwetki klepsydry, smukłych i długich palców dłoni czy łabędziej szyi. Wie, że nie mieści się w „kanonach współczesnego piękna” i zna swoje słaby strony charakteru. Nie przeszkadza jej to jednak lubić, kochać i doceniać samą siebie. Wie, co jest w niej ładne i dobre. To, co dla niej jest najbardziej wartościowe, nie musi podobać się innym ludziom.


Jak pisze dalej, każdy z nas ma swoją listę wad i wstydu. Tego, czego w sobie nie potrafi zaakceptować. Zdaniem blogerki zupełnie niepotrzebnie. „Ludzie są różni. Grubi/szczupli. Młodzi/starzy. Jędrni/wiotcy. Wysportowani/lub nie. Zdrowi/chorzy. To jest prawdziwe życie” – podkreśla, dodając, że nikomu nie jesteśmy nic winni. Nie musimy nikogo przepraszać za to, że dla niego nasze ciało jest nieatrakcyjne.

Najważniejsze jest zdrowie, nie wygląd

„Obecnie motto mojego bloga: Nie musisz być IDEALNA, aby być SZCZĘŚLIWA, błędnie jest interpretowane jako to, że daje przyzwolenie na grubość, otyłość. Od samego początku zachęcam do zdrowego stylu życia, ruchu, terapii i dbania nie tylko o ciało, ale przede wszystkim o zdrowie psychiczne” – przekonuje autorka książki „Nieidealnik. Sztuka szczęśliwego życia”.

Zobacz także

Jak dodaje Nieidealnaanna, można czuć się ze sobą dobrze, ważąc 60 czy 100 kg, lubić swoje życie, nie bać się, panować nad emocjami albo wręcz przeciwnie. Mamy prawo dążyć do szczuplejszej sylwetki, ale też nie walczyć i zaakceptować nasze ciało takim, jakie jest.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama