Reklama

Jakiś czas temu w Poznaniu dziewczynka szła do szkoły i na przejściu dla pieszych zaczepił ją obcy mężczyzna w kapturze na głowie i ciemnych okularach. Jego zachowanie i zaczepki na tyle przestraszyły dziewczynkę, że poinformowała o tym opiekunów, a ci policję.

Reklama

Potem w poznańskich internetowych mediach najwięcej było komentarzy typu: "Co za świat, gdzie każda zaczepka jest traktowana jako atak!”. Prawie nikt nie pisał, że dziewczynka zachowała się idealnie. Przestraszona nie przemilczała zdarzenia, ale opowiedziała o nim dorosłym.

Czy tamten mężczyzna chciał zrobić jej coś złego? Nie wiadomo – być może nie. Ale to nie do dziecka należy rozstrzyganie o tym.

Dokładnie rok temu znajoma dziewięciolatka z mojego osiedla wracała jak codziennie na hulajnodze ze szkoły. Dziewczynka doskonale znała zasady bezpieczeństwa: nie wpuszczamy obcych na klatkę schodową, nie otwieramy nikomu drzwi, nie idziemy z nikim do samochodu po cukierka. A i tak, kiedy jakiś mężczyzna zawołał z tyłu, że potrzyma jej drzwi, by łatwiej mogła wprowadzić hulajnogę, ona na to się nie tylko zgodziła, lecz także jeszcze grzecznie mu za to podziękowała.

Uratował ją kurier, który przypadkiem schodził z góry i zobaczył na półpiętrze szamoczącą się kilkulatkę i mężczyznę, próbującego zatkać jej usta.

Nie damy rady odprowadzać naszych dzieci do szkoły do 18. roku życia. Nie jesteśmy w stanie towarzyszyć im przez cały czas. Nie możemy trzymać je pod kloszem aż do dorosłości.
Chronimy je tylko do jakiegoś czasu. Potem one same muszą się chronić – jeśli tylko wiedzą, jak.

Jak nauczyć dziecko ochrony przed pedofilem?

Przy różnego rodzaju rozmowach powtarzam moim córkom, że nie wolno im wpuszczać nikogo obcego na klatkę schodową ani nie wolno im nigdy iść z nikim obcym do auta, nawet gdyby kusił cukierkiem, lalką albo szczeniaczkiem w transporterze.

Po zdarzeniu z udziałem naszej małej sąsiadki do zasad bezpieczeństwa doszły jeszcze trzy punkty:

1. Nie uciekamy do mieszkania
Bo w mieszkaniu nie uratuje nas żaden kurier czy listonosz. Nikt nie usłyszy tam naszego krzyku ani płaczu.

Moje córki łudziły się, że w razie potrzeby uda im się tak szybko zamknąć drzwi wejściowe, by nikt nie zdążył wsunąć między nie a futrynę stopę czy dłoń. Przećwiczyliśmy to kilka razy: one uciekały, my udawaliśmy, że je gonimy – za każdym razem udało nam się wejść za nimi do mieszkania.

2. Krzyczymy jak najgłośniej
Nie wstydzimy się wrzeszczeć i piszczeć. Nie staramy się ukryć tego, że coś się nam dzieje. Taka prosta rzecz jak krzyk może uratować życie.

3. Nie jesteśmy grzeczne!
Dziewczynka z Poznania nie zastanawiała się nad tym, czy to jest grzecznie naskarżyć na obcego pana. Być może dzięki temu uratowała nie tylko siebie, lecz także inne dzieci. Ja moim córkom też powtarzam, że grzeczność kończy się wtedy, kiedy zaczyna się nasze zagrożenie.
Nie muszą grzecznie dziękować, gdy ktoś im chce potrzymać drzwi wejściowe – mają wtedy stanowczo powiedzieć, że dziękują, nie trzeba.
Nie muszą – i nawet nie powinny – odpowiadać na pytanie o imię.
Na prośbę o pomoc (w szukaniu psa, we wskazaniu drogi do sklepu) mają odpowiadać: „Jestem za mała, żeby to zrobić” – i odejść.

Nie chcę ich wychować na nieuczynne, niegrzeczne damulki – ale z drugiej strony wiem, co mówią policjanci i psycholodzy. Ofiarą pedofilskich napaści padają zwykle grzeczne dzieci.

Reklama

Czytaj także: Niech płacze! Wyrośnie na szczęśliwego człowieka

Reklama
Reklama
Reklama