Reklama

Jak podaje prokuratura w Pile, ojczym 2-letniej Lilianny wpadł w szał, bo… przegrał w grze komputerowej. Rzucił dziewczynką o drzwi. Nieprzytomne dziecko ze złamaniem czaszki, w stanie ciężkim trafiło do szpitala. Po godzinnej reanimacji, lekarzom nie udało się uratować dziewczynki. Jak zeznała matka "nie szło mu w grze", dlatego wyładował swą złość na 2-letnim dziecku!

Reklama

Sprawdź: Kary za przestępstwa wobec dzieci będą wyższe!

Dziecko już nie pierwszy raz w szpitalu

Jak powiedział reporterowi TVN24, Rafał Szuca, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Staszica w Pile, dziewczynka trafiła do placówki z krwiakami na głowie, które powstały w wyniku urazu. Już wcześniej dziecko trafiało do szpitala z powodu siniaków. Matka jednak tłumaczyła wszystko "ruchliwością" dziecka, tym że np. córka spadła z krzesła oraz zaburzeniami krzepnięcia krwi, w wyniku których łatwo powstają na ciele siniaki.

Wiadomo było, że w rodzinie nie dzieje się najlepiej

Pracownicy MOPS wiedzieli wcześniej, że w rodzinie 2-letniej Lilianki nie dzieje się zbyt dobrze. Matka już wcześniej zgłaszała się o pomoc i prosiła o wyznaczenie asystenta, który wsparł by ją w opiece nad 3 dzieci. Asystent i pracownik socjalny pojawiali się raz w tygodniu od lutego tego roku. W tym samym czasie do prokuratury wpłynęło doniesienie, że obrażenia dziewczynki mogą być spowodowane przez osoby trzecie. Jednak w zachowaniu rodziców nie widziano wówczas nic podejrzanego...

Zobacz też: Gryfice: Matka wykąpała 5-latkę we wrzątku i nie wezwała pogotowia!

Rozległe obrażenia dziecka powstały już wcześniej?

W sprawie zatrzymano matkę dziewczynki oraz jej ojczyma. Jak podaje Prokuratura Rejonowa w Pile, po sekcji zwłok dziecka stwierdzono krwiak śródmózgowy oraz resztkowy krwiak podtwardówkowy na stronie prawej, a także cechy obrzęku mózgu i złamania prawej i lewej kości ciemieniowej oraz prawej kości potylicznej. Być może obrażenia te powstały na kilka dni przed śmiercią dziewczynki.

"Chwycił za rączkę i pchnął" zeznaje matka Lilianki

Matka, Angelika B., o wszystko obwinia partnera. Według jej zeznań popchnął dziewczynkę tak mocno, że uderzyła o futrynę drzwi. Matka powiedziała, że „nie szło mu w grze”, chwycił przechodzące dziecko za rączkę i pchnął.

Dziewczynka dopiero po 2 dniach trafiła do szpitala!

Dziewczynka dopiero po 2 dniach, gdy jej stan zdrowia się pogarszał, trafiła do szpitala. Matce postawiono zarzut nieudzielenia pomocy dziecku. Prokuratura wnioskuje o tymczasowy areszt. Po przesłuchaniu ojczymowi 2-letniej Lilianny postawiono 3 zarzuty: psychicznego znęcania się nad 3 dzieci kobiety, fizycznego znęcania się nad 2-latką, a także podania żonie, matce dziecka, środka odurzającego w postaci amfetaminy. Szymonowi B. grozi 12 lat więzienia. Nie przyznaje się do winy i zaprzecza stosowaniu jakiejkolwiek przemocy wobec dzieci.

Czy można było wcześniej zapobiec tej tragedii? Jak reagować na przemoc domową i jak pomagać ofiarom przemocy domowej? Trudno to wszystko komentować... Po prostu strach nawet myśleć przez co wcześniej musiało przechodzić to 2-letnie dziecko i rodzeństwo Lilianki w tej rodzinie...

Źródło: tvn24.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama