Dwuletni Alfie Evans cierpiał na niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną i zmarł pod koniec kwietnia w szpitalu w Liverpoolu. Historia jego choroby i walki jego rodziców o utrzymanie synka przy życiu, wbrew opiniom lekarzy, poruszyła miliony ludzi na świecie. Stała się manifestacją obrońców życia i na nowo odnowiła dyskusje o granice walki o życie ludzkie.

Reklama

"Nasz bohater, nasz wojownik"

Chłopczyk został w poniedziałek pochowany podczas prywatnej ceremonii pogrzebowej. Na trasie konduktu żałobnego żegnały go tłumy, wiele osób było ubranych w koszulki ze zdjęciem Alfiego, rzucano kwiaty na drogę. Wcześniej organizatorzy apelowali, aby żałobnicy ubrali się w kolorowe stroje, aby w ten sposób oddać hołd zmarłemu dziecku.

Setki osób zebrało się także przed stadionem drużyny piłkarskiej Everton FC, której kibicuje tata chłopca.
Na trumnie dwulatka znalazły się wizerunki zabawek-żołnierzy, a także herb Evertonu, a na karawanie widniał napis: "Nasz bohater, nasz wojownik".

Alfie Evans funeral: Hundreds pay respects to toddler https://t.co/7Fl6iWv1ty
— Sky News (@SkyNews) 14 maja 2018

Dramatyczna walka o życie do samego końca

Dwuletni Alfie Evans cierpiał na niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną. Rodzice chłopca toczyli sądową batalię, chcąc przenieść go do włoskiego szpitala Bambino Gesu, który zaproponował dalszą opiekę paliatywną. Mieli wsparcie Watykanu. Na Facebooku powstał profil obrońców Alfiego – Alfies Army, do którego dołączyło ponad 650 000 użytkowników. "Walcz mały wojowniku" - pisali internauci. Gesty solidarności płynęły z całego świata, w tym z Polski.

Alfie przebywał w szpitalu w Liverpoolu od grudnia 2016 roku. Lekarze ocenili, że choroba dziecka doprowadziła do nieodwracalnych i katastrofalnych zmian w mózgu, wykluczających nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.

Zobacz także

Po długiej batalii prawnej szpitala z rodzicami, sąd przychylił się do argumentacji lekarzy i zdecydował o przerwaniu uporczywej terapii dziecka, podkreślając, że zgodnie z opinią konsylium przewiezienie chłopczyka do Włoch nie daje żadnej nadziei na poprawę jego stanu, a mogłoby wywołać dodatkowe cierpienie w trakcie transportu.

Źródło: wiadomości radiozet.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama