Kadencja Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka wygasła 27 sierpnia i przed Sejmem stoi wybór nowego Rzecznika. Jest trzech kandydatów na to stanowisko - Sabina Zalewska (zgłoszona przez PiS), Ewa Jarosz (mająca poparcie PO) i Paweł Szczuciński (kandydat Kukiz'15). Mamotoja.pl rozmawiało z prof. Ewą Jarosz o tym, jakie ma poglądy na najbardziej aktualne problemy związane z wychowywaniem dzieci i co chciałaby zrobić dla dzieci, jeżeli zostałaby ich nowym Rzecznikiem.

Reklama

Patrząc na pani drogę zawodową, można powiedzieć, że od zawsze w swojej działalności naukowo-badawczej zajmowała się pani prawami dziecka, ich krzywdą oraz przemocą w rodzinie.

Jakiś wewnętrzny głos kierował mnie w tę stronę. Od 25 lat zajmuję się tematem przemocy wobec dzieci i ochrony ich praw. Może wynika to z tego, że zawsze przyświecało mi takie korczakowskie myślenie, że jak dzieci będą dobrze traktowane i będzie się im pomagać, rozwijać i wspierać, a nie będzie się je krzywdzić, to dzieci będą mogły zbudować lepszy świat.

Czy udało się zbudować lepsze życie dzieciom w Polsce?

Patrząc na statystystyki, można powiedzieć, że tak. Mamy coraz lepsze przepisy dotyczące ochrony zdrowia dziecka i jego praw jako pacjenta, poprawę funkcjonowania dzieci w placówkach opiekuńczo-wychowawczych i resocjalizująco-terapeutycznych, pieczy zastępczej. Kamieniem milowy w respektowaniu praw dziecka było wprowadzenie w 2010 roku ustawowego zakazu stosowania wobec nich kar cielesnych.

Ale nie przestaliśmy bić dzieci....

Od początku lat 90-tych ubiegłego wieku zajmuję się badaniem i diagnozowaniem przemocy wobec dzieci, a od 2011 roku badam społeczne postawy wobec przemocy w wychowaniu dla Rzecznika Praw Dziecka, czego efektem są coroczne raporty na ten temat. Najnowsze sprawozdanie z 2018 roku pokazuje, że różne działania, w tym kampanie społeczne oraz rozwijanie publicznej dyskusji na temat kar cielesnych, przynoszą pozytywne efekty w postaci spadających wskaźników aprobaty bicia dzieci.

O ile w 2008 roku badania pokazywały 78 proc. akceptację dla dawania dzieciom klapsów, to w tym roku aprobata dla takiego zachowania wynosi 43 proc. Jeżeli chodzi o akceptację bicia dzieci, to też jest dużo lepiej - nastąpił spadek z 41 proc. do 24 proc. Tak więc idzie ku lepszemu, postawy wobec przemocy w wychowaniu ulegają korzystnej zmianie. Ale potrzebne są dalsze działania, tak aby obniżyć te wskaźniki do możliwie najniższego poziomu. Nadal około 50 proc. rodziców przyznaje, że zastosowało klapsy wobec dzieci.

Zobacz także

Gdzie jeszcze trzeba wykonać pracę?

Problemów jest wiele. Występują w obszarze ochrony zdrowia, wsparcia dziecka i rodziny, pieczy zastępczej. Problemem jest też realizacja w naszym kraju prawa dzieci do godnej, właściwej edukacji. Uważam, podobnie jak inni przedstawiciele świata nauki, że zreformowane prawo oświatowe naraziło dzieci na przeciążenie nauką. Mam także zastrzeżenia do treści nauczania, wątpię, czy obecna edukacja będzie kształtować postawy otwartości, demokracji i tolerancji.

Zobacz też: Reforma edukacji – zobacz, co się zmieniło

Może to nie jest najważniejsze w edukacji?

W Polsce cały czas pokutuje przekonanie, że dzieci głosu nie mają. W bardzo wielu środowiskach dzieci traktowane są przedmiotowo. Mam wiele sygnałów, że w domu, w szkole, instytucjach oświatowych prawa dziecka nie są przestrzegane. W rodzinach czy szkołach głos dziecka brany jest pod uwagę najczęściej w sprawach drugorzędnych. Na przykład rodzice zgadzają się na wybór przez dziecko ubrania czy koloru ściany w pokoju, ale już w sprawach ważniejszych jest problem z uwzględnieniem jego głosu. To samo w szkole - dzieci mają głos w sprawach wycieczek, urządzania zabawy, czy Dnia Ucznia, ale już nie np. w sprawie zatrudnienia, czy oceny nauczycieli. Nierzadko dochodzi nawet do całkowitego wypaczania idei szanowania praw dziecka, nazywając ich respektowanie anarchią, pajdokracją, czy też rozpieszczaniem dzieci. Generalnie uważam, że znaczącym problemem w Polsce w kwestii praw dziecka jest wypaczanie ich sensu i idei oraz pokazywanie ich jako opozycyjnych wobec praw rodziców czy dobra rodziny.

Jeżeli zostanie pani Rzecznikiem, będzie chciała pani to zmienić?

Tak, to jeden z moich celów. Jestem głęboko przekonana, że ochrona praw dziecka powinna polegać na trzech filarach. Jednym z nich są rzetelne badania - diagnozy problemów, jakie dotykają dzieci, oraz ewaluacje praktyki działań opiekuńczych, wychowawczych, oświatowych, pomocowych i innych na rzecz dzieci. Drugim filarem jest polityka na rzecz dzieci, w tym stanowienie dobrego prawa, tak aby ochronę dzieci poprawiać oraz aby tworzyć ponadpartyjne strategie systemowego rozwiązywania różnych problemów, jakich doświadczają dzieci. Trzecim filarem jest odpowiednia jakość pomocy dzieciom i działań w dziedzinie opieki, wychowania, zdrowia i edukacji. Dopiero sprzężenie zwrotne między tymi ogniwami jest warunkiem, aby prawa dziecka były właściwie respektowane. Gdybym została Rzecznikiem, chciałabym do takiego modelu ochrony dzieci w Polsce w możliwie największym stopniu doprowadzić.

Zagrożeniem dla zdrowia dzieci są ruchy antyszczepionkowe.

Oczywiście, że to poważne zagrożenie. Jestem za szczepieniami. Ruch antyszczepionkowy jest czymś bardzo niebezpiecznym i rodzice nie powinni ulegać takim pseudonaukowym opiniom. W perspektywie przestrzegania praw dziecka nieszczepienie jest narażaniem dziecka na utratę zdrowia. To, że nie szczepimy naszego dziecka i ono nie zachoruje, nie znaczy, że sprawa jest rozwiązana. Chodzi o odporność zbiorową, narażanie innych dzieci na niebezpieczeństwo zachorowania. Każdy zdrowo myślący człowiek i dbający o zdrowie dziecka rodzic powinni się w tej sprawie kierować opiniami ekspertów i lekarzy, którzy jednoznacznie mówią, że dzieci powinny być szczepione, a ryzyko nieszczepienia wielokrotnie przekracza ewentualne prawdopodobieństwo powikłań poszczepiennych.

Zobacz też: Do antyszczepionkowców - czy powiecie przepraszam, kiedy wasze dziecko zachoruje?

Gorącym tematem w Polsce jest pomoc rodzinie, a konkretnie program 500 plus. Czy jest on sprawiedliwie rozdzielany?

Sam program wsparcia jest słuszny. Podobne rozwiązania występują też w innych krajach, ale nasz program w nierówny sposób traktuje dzieci. Powinien być tak skonstruowany, aby nie dyskryminował dzieci. Jeżeli jest to wsparcie dla dzieci, to powinno być przyznawane każdemu z nich. Ważne jest także monitorowanie tego, w jaki sposób ta pomoc jest faktycznie realizowana. 500 plus to jest coś, co się należy dziecku i powinno być wykorzystane na potrzeby związane z dzieckiem i jego rozwojem.

Na czym jeszcze chciałaby się pani skupić?

Problemem od kilku lat są zaburzenia emocjonalne dzieci, które w zastraszającym tempie rozwijają się Polsce. Niestety pomoc i leczenie są w tym względzie niewystarczające, żeby nie powiedzieć, że marne. Psychiatrów dziecięcych jest niewielu, niełatwo też dziecku i jego rodzicom skorzystać z pomocy psychologa. Mamy też do czynienia z poważnym problemem różnego rodzaju uzależnień dzieci od różnych substancji psychoaktywnych, jak i związanych z korzystaniem przez dzieci i młodzież z nowych technologii oraz obecnością w internecie, ale też związanych z niezdrowym odżywianiem się. Przede wszystkim chciałabym jednak rozwijać rozumienie, czym jest i upowszechniać podmiotowe traktowanie dzieci w różnych środowiskach i na różnych poziomach życia społecznego. Ten temat dotyczy kwestii partycypacji społecznej dzieci, ich udziału w decydowaniu, kształtowaniu rozwiązań, ocenianiu działań w wielu kwestiach, które ich dotyczą bezpośrednio czy pośrednio, obecnie lub w przyszłości. W tym obszarze mamy poważną lekcję do odrobienia.

Dziękuję za rozmowę.

Prof. Ewa Jarosz urodziła się w 1963 roku w Rudzie Śląskiej i jest doktorem habilitowanym nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki. Jest autorką sześciu i współautorem dwóch książek oraz ponad 160 artykułów naukowych. W latach 2011-2018 była doradcą społecznym Rzecznika Praw Dziecka, a także członkinią Komitetu Honorowego obchodów Roku Janusza Korczaka. Współpracuje ze specjalnym reprezentantem Sekretarza Generalnego ONZ ds. przemocy wobec dzieci oraz jednostką "Children at Risk" Rady Państw Nadbałtyckich.

Kilkadziesiąt organizacji pozarządowych oraz przedstawiciele środowisk naukowych podpisało się pod wnioskiem o nominowanie prof. Jarosz na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka. Pod wnioskiem o jej poparcie podpisało się 35 organizacji pozarządowych, m.in.: Komitet Ochrony Praw Dziecka, Związek Harcerstwa Polskiego, UNICEF, Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, Fundacja Rodzice mają Głos, Fundacja Rodzić po Ludzku, Polskie Stowarzyszenie im. Janusza Korczaka, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama