Reklama

Mam dwóch synów – Adaś ma 5 lat, Kamil 7 – i nie chcę, by w czasie wakacji musieli patrzeć na półnagie ciała jakichś kobiet! Panie światowe niech jeżdżą po Chorwacjach czy innych Francjach, jeśli chcą opalać się w negliżu. Albo do Chałup niech pojadą, a inne plaże zostawią dla tych, których mają trochę szacunku do innych.

Reklama

Muszę chronić moich synów!

Nazywajcie mnie pruderyjną, bardzo proszę. Nie wstydzę się tego, że mam zasady. Kiedy idą na plażę w Mielnie czy Sarbinowie, oczekuję, że będą tam kulturalni ludzie, którzy wiedzą, jak się ubrać i jak się zachowywać. Broń Boże nie mam na myśli zakrywania całego ciała i siedzenia w jeansach na plaży – w końcu po coś te kostiumy kąpielowe są… Ale jeśli już zakładacie, drogie panie, bikini na publiczną plażę, to chociaż wybierzcie coś, co zakrywa więcej niż brodawki sutkowe!

Potem idę na plażę z dziećmi, a tam leżą jedna z drugą w bikini, co wygląda jak jakiś sznurek… Tu gołe, tam gołe, cyc na wierzchu, pośladki odkryte… I co ja mam moim synom powiedzieć? Że to normalne tak przychodzić na plażę?! Że zaraz mamusia z tatusiem też wyskoczą z ciuchów i na waleta będą się opalać i kąpać? Jeszcze czego!

O opalaniu się bez stanika – o zgrozo i takie widoki mieliśmy w tym roku – nawet nie wspomnę. Bo to już dla mnie przekroczenie granic dobrego smaku… Dla mnie, drogie panie, od waszej równej czy nierównej opalenizny ważniejszy jest komfort moich dzieci. A ja wiem, że dla nich to coś innego, coś, na co chcą patrzeć. Czy za grosz wstydu nie macie, że tak dzieci gorszycie?

A wy, mamusie karmiące, usuńcie się w cień. Może pieluszką zakryjcie. Ja wiem, że gdy dzidziuś głodny, trzeba nakarmić go już, bo inaczej płacze… I da się to zrobić dyskretnie, żeby nie wzbudzać niepotrzebnej sensacji. Naprawdę nikt nie chce patrzeć na wasze piersi.

Agnieszka

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama