Reklama

Szanowna Redakcjo, w zeszłym roku, podczas kolędy, wydarzyło się coś, co sprawiło, że teraz już nie otworzymy drzwi księdzu. Piszę to bez złości, ale z ogromnym smutkiem, bo z mężem jesteśmy głęboko wierzący.

Kolęda, która zostawiła strach w dziecku

Kiedy ksiądz przyszedł do nas po kolędzie, atmosfera była normalna. Nasze dziecko usiadło obok, trochę nieśmiało, ale grzecznie. Padło pytanie o religię w szkole. Mój syn ma siedem lat, odpowiedział szczerze, że nie lubi tych lekcji, bo jest nudno. Nie był arogancki. Powiedział to cicho, jak dziecko, które jeszcze nie wie, że za szczerość można dostać karę.

Wtedy usłyszał, że „takie dzieci idą do piekła”. Jedno zdanie wypowiedziane niby półżartem, niby „wychowawczo”. Dla dorosłego to może nic. Dla dziecka – koniec świata. Od tamtej pory zaczęły pojawiać się pytania o śmierć, o karę, o to, czy Bóg go nie lubi. Były nocne pobudki, płacz i strach przed snem. Tego nie da się cofnąć, mam do księdza ogromny żal.

W tym roku nie przyjmiemy księdza po kolędzie

Długo się zastanawiałam. Wychowałam się w domu, gdzie kolęda była oczywistością. Zawsze sprzątanie, ciasto, stres. Ale nigdy strach. Teraz mam własne dziecko i wiem jedno – moim obowiązkiem jest je chronić. Nawet wtedy, gdy ktoś uzna, że przesadzam.

Jeżeli dorosły nie potrafi dobrać słów do kilkuletniego dziecka, to ja muszę zareagować. Nie chcę kolejnej rozmowy, kolejnych „żartów”, kolejnego tłumaczenia, że „ksiądz tak nie chciał”. Skutki już były. Nie zgadzam się na takie straszenie mojego syna.

kolęda
Wizyta księdza to dla wielu osób ważne wydarzenie, fot. AdobeStock/bluejeansw

Wiara bez strachu i poczucia winy

Uczę dziecko, że wiara nie polega na straszeniu, nie jest oparta na piekle i karze. Uważam, że pytania są normalne, a wątpliwości nie czynią z nikogo złego człowieka. Jeżeli religia ma mieć sens, to powinna dawać spokój, a nie lęk.

Nie zamykam drzwi Kościołowi. Zamykam je tylko strachowi i niekompetentnym ludziom. Może kiedyś znowu je otworzę. Dziś wybieram bezpieczeństwo emocjonalne mojego dziecka. Chciałabym, żeby dorośli – wszyscy dorośli – pamiętali, że parę źle dobranych, głupich słów może zostać w dziecku na całe życie.

Monika Ż.


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz też: Toksyczni rodzice rujnują życie dziecka. Po tych 10 zdaniach trudno się podnieść

Reklama
Reklama
Reklama