Archie został podłączony do aparatury podtrzymującej życie. W połowie maja lekarze wykonali serię testów, który wyniki miały dać odpowiedź na pytanie: jakie są szanse, że chłopca da się uratować. Stwierdzono uszkodzenie pnia mózgu. Według medycyny to koniec. Ale według rodziców chłopca: nie.

Reklama

Czerwiec: według sądu chłopca należy odłączyć od aparatury

W oparciu o wyniki testów, trybunał konstytucyjny uznał, że dla chłopca najlepsze byłoby odłączenie od aparatury. Rodzice Archiego powiedzieli wtedy stanowcze nie. Odwołali się od wyroku. Nie wyobrażając sobie, jak świadomie mogliby pozwolić na śmierć syna. Zwłaszcza że oboje są bardzo religijni i nie akceptują eutanazji.

Lipiec: aparatura uwłacza godności dziecka

W ostatni piątek (15 lipca) ponownie nie zgodził się na dalsze podtrzymywanie życia chłopca. Sędzia Anthony Hayden niezmiennie stoi na stanowisku, że odłączenie od aparatury byłoby „w interesie” chłopca. Zdaniem sędziego sztuczne podtrzymywanie funkcji życiowych uwłacza godności dziecka i jest... daremne. Sędzia podkreślił, że ma świadomość, iż jest to „tragedia niewyobrażalnych rozmiarów”, jednak medyczne dowody wskazują jednoznacznie, że w tym momencie lekarze jedynie odraczają śmierć chłopca.

Matka: zmuszanie nas do eutanazji jest okrutne

"Śmierć nie leży w interesie mojego syna. Nasz syn na pewno chciałby, byśmy walczyli dalej. I będziemy walczyć" – powiedziała mama Archiego po ogłoszeniu wyroku sądu. „Nie zgadzamy się z ideą eutanazji. Zmuszanie nas do niej i przyspieszanie jego śmierci z tego powodu jest niesłychanie okrutne”.

Zobacz także

źródło: spreadthepurplewave/IG

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama