Rodzice powiadomili szpital o swojej decyzji w Wigilię. Od tamtej pory nikt z rodziny nie kontaktował się ze szpitalem w sprawie Stasia. Nie było ani jednego telefonu w jego sprawie.

Reklama

Rodzicom odebrano prawa rodzicielskie

Sąd odebrał rodzicom prawa rodzicielskie do Stasia. Po wydaniu decyzji chłopca natychmiastowo wpisano na listę dzieci do adopcji. Staś jest na niej od ponad pół roku. Niestety, nikt nie chce go adoptować... „Reakcji nie ma żadnej. Nie mamy żadnej zwrotnej wiadomości z ośrodka adopcyjnego, że ktoś się zainteresował” – mówi profesor Jolanta Sykut-Cegielska z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie w rozmowie z Markiem Nowickim, reporterem Faktów TVN.

Staś od urodzenia przebywa w Centrum Matki i Dziecka. Boryka się z wrodzoną chorobą genetyczną. Czasowo musi być też karmiony sondą bezpośrednio do żołądka. Chłopiec rozwija się znacznie wolniej, niż wskazuje jego wiek – jeszcze nie chodzi, za to potrafi przewrócić się z boku na bok.

Staś potrzebuje osoby, która będzie cała dla niego

„Pielęgniarki, salowe, lekarze, wszyscy składamy się na jego ubranka, na jego zabawki. Nie brakuje mu niczego materialnie, natomiast brakuje mu takiej osoby, która będzie tylko dla niego” – wyznała Małgorzata Przybylska, pielęgniarka oddziałowa w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.

Chłopiec przebywa w szpitalu nie dlatego, że jest chory, a dlatego, że nie ma żadnego prawnego opiekuna. Zarówno lekarze, jak i psychologowie są zdania, że Staś ma ogromny potencjał rozwojowy. Do tego niezbędna jest codzienna stymulacja chłopca i… kochający rodzic, którego będzie miał na wyłączność.

Zobacz także

Źródło: Fakty TVN

Piszemy także o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama