Jak udało się ustalić dziennikarzowi TVN24, do tragedii doszło w chwili, gdy dziecko wysiadało z tramwaju. Tramwaj ruszył, przycinając nóżkę i wlokąc dziecko… Zatrzymał się dopiero po kilkuset metrach. Prawdopodobnie motorniczy nie słyszał krzyku świadków, bo do dramatycznych wydarzeń doszło na końcu ostatniego wagonu.

Reklama

Dziecko nie żyje

Dziecka nie udało się uratować. Wiadomo jedynie, że chłopczyk był pod opieką babci, która nie zdążyła wysiąść za nim z tramwaju. Oznacza to, że cały dramat rozegrał się na jej oczach... Kobieta nie odniosła żadnych fizycznych obrażeń, jednak na wieść o śmierci dziecka straciła przytomność. Karetka zabrała ją do szpitala.

Trwają utrudnienia i ustalanie

Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności tragedii. Wiadomo, że motorniczy był trzeźwy. Jak podaje TVN24, miał 14-letnie doświadczenie zawodowe. Wiele wskazuje też na to, że nie mógł widzieć wysiadającego chłopca (ze względu na typ tramwaju).

Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe. Ruch przy przystanku Batalionu Platerówek wciąż jest utrudniony.

Aktulizacja: od ok. godziny 15.30 ruch został przywrócony.

Zobacz także

źródło: tvn24, rmf24

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama