Całe zdarzenie jest naprawdę zadziwiające. Mężczyźnie wydawało się, że rodzice dziecka zachowali się nieodpowiedzialnie i jak twierdzi, po to nakręcił film, by mieć dowód ich winy, jednak policja uznała, że nie doszło do żadnego zagrożenia i nie wszczęła śledztwa. O co więc chodziło?

Reklama

Małżeństwo wraz z kilkumiesięcznym dzieckiem pojawiło się w restauracji. Zajęli stolik, dziecko w nosidle umieścili na siedzisku z oparciem i poszli złożyć zamówienie przy bufecie. W tym czasie starsze małżeństwo siedzące przy stoliku naprzeciwko, postanowiło sfilmować niemowlę, według nich pozostawione bez opieki na... 4 minuty.

Wydawać by się mogło, że mieli do tego prawo, przecież 4 minuty to długo. Ktoś mógł podejść i np. porwać dziecko. Oczywiście można było tę sytuację rozwiązać inaczej i małżonkowie mogli kolejno po sobie pójść i złożyć zamówienie, a jedno z nich stale byłoby przy dziecku. Czy jednak zrobili coś tak strasznego, że do sprawy powinna się włączyć policja?

Mężczyzna zamieścił swój filmik w internecie i obejrzało go blisko 4 mln osób! W końcu dotarł do policji, która zainteresowała się, czy dziecko rzeczywiście było narażone na niebezpieczeństwo. Podstawowe pytanie jakie zadali policjanci po obejrzeniu materiału brzmiało: dlaczego mężczyzna filmujący dziecko, twierdząc, że grozi mu niebezpieczeństwo, nie zawiadomił policji? Dlaczego nie zwrócił się do stojących w pobliżu rodziców, pouczając ich, że nie powinni pozostawiać dziecka bez opieki? Rodzice dziecka twierdzą, że byli w zasięgu wzroku, gdyż stali kilkanaście kroków od stolika, a matka spoglądała na maleństwo.​ Czy jednak tak było? Trudno ocenić.

Zobacz także

Cała ta historia jest absolutnie niezrozumiała. Wina leży zapewne po obu stronach, zarówno rodziców, którzy nie przewidzieli, że ich zachowanie może zaniepokoić innych, jak i nadgorliwego pana. Dziś rodzice mają poczucie krzywdy, gdyż zostali osądzeni jako "wyrodni rodzice". Słusznie?

A Wy uważacie, że kto miał rację? Czy ten mężczyzna dobrze postąpił?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama