Reklama

Droga Redakcjo, do dziś mam w głowie tamten wieczór. Chciałam wprowadzić dzieci w klimat świąt, zobaczyć razem te wszystkie światełka, posłuchać kolęd. Myślałam, że to będzie taki nasz mały rodzinny spacer, bez wielkich wydatków. Tymczasem na każdym kroku czułam, że nie stać mnie nawet na drobną przyjemność.

Świąteczna magia, której nie było

Kiedy zobaczyłam cenę oscypka – trzydzieści złotych za jednego – nogi się pode mną ugięły. Zarabiam uczciwie, ale budżet mamy napięty. Nie mogłam pozwolić sobie na takie fanaberie. Zresztą − kto w ogóle wpadł na pomysł z takimi cenami z kosmosu?

Dzieci patrzyły na te wszystkie stragany, na watę cukrową, pierniki, na ludzi z kubkami grzanego soku. A ja udawałam, że wcale nie mamy ochoty nic kupować. Że przyszliśmy tylko popatrzeć. W środku czułam jednak wstyd, którego nie powinnam czuć jako matka.

„Mamo, a możemy chociaż coś małego?”

Wiem, że dzieci nie były głodne, zanim tam przyszliśmy. Ale kiedy widzą rówieśników z przekąskami, ich oczy robią się ogromne, pełne nadziei. Z jednej strony myślę sobie: „Każdy chce zarobić”. Ja to rozumiem. Ale czy naprawdę świąteczne jarmarki muszą być tylko dla bogatszych? Czy wspólne wyjście musi oznaczać stres i liczenie każdej złotówki?

Powiedziałam dzieciom, że nie bierzemy nic, bo mamy w domu lepsze smakołyki. Uśmiechnęły się, ale widziałam, że jest im przykro. Wtedy poczułam, że zawodzę jako mama. Bo człowiek chce im dać normalne dzieciństwo, a zderza się z rzeczywistością, która coraz bardziej od nas ucieka.

jarmark świąteczny
Ceny na jarmarkach świątecznych potrafią zaskoczyć, fot. AdobeStock/Albin Marciniak

Chciałam zrobić coś dobrego, a wróciłam z poczuciem winy

Wracaliśmy do domu w ciszy. Dzieci nie marudziły, nie robiły wyrzutów. To chyba bolało najmocniej. W nocy długo nie mogłam zasnąć, zastanawiając się, czy jestem złą matką, skoro nie wydałam trzydziestu złotych na jednego oscypka.

Wiele rodzin chodzi po tych jarmarkach tylko po to, żeby choć na chwilę poczuć święta, chociaż i tak niczego nie kupują. Chcemy dać dzieciom radość, a dostajemy w zamian poczucie, że nie nadążamy za światem. Marzę o tym, żeby kiedyś wróciła normalność – taka, która nie wyklucza.

Dziękuję, że mogłam to z siebie wyrzucić. Może inne mamy poczują się choć trochę mniej samotne w tym szaleństwie.

Ada


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz także: „Rok temu siedziałam z Jasiem do 16”. Rodzice już nie zaprowadzą dzieci do przedszkola w wigilię

Reklama
Reklama
Reklama