Reklama

Mama nie reagowała na potrzeby synka jadąc z nim w miejskim autobusie, gdyż zajęta była telefonem. Zareagowała, gdy dziecko spadło pod siedzenie na skutek gwałtownego hamowania autobusu. Po prostu skrzyczała je. Wtedy do akcji wkroczył krewki pasażer i postanowił "przywołać do pionu" mamę. Miał rację, czy może przesadził?

Reklama

Ignorowała prośby dziecka

Do wydarzenia doszło w jednej z linii warszawskich autobusów, a jego przebieg zamieścił na Facebooku pan Marcin. Jak napisał mężczyzna, dziecko na tyle domagało się uwagi mamy, że trudno było tego nie dostrzec. "Chciał siku, wiedzieli o tym wszyscy pasażerowie, poza szanowną mamusią" – zrelacjonował. Mimo to kobieta miała być niewzruszona - cały czas patrzyła w telefon i ignorowała prośby dziecka.

Do czasu, aż autobus gwałtownie zahamował, a chłopiec spadł z siedzenia. "Kobieta zaczęła na niego krzyczeć, jedną ręką go wyciągała, w drugiej nadal dzierżyła telefon" – napisał pan Marcin.

Nie masz czasu dla dziecka to je oddaj

Takie zachowanie mamy nie spodobało się pasażerowi. Podszedł do kobiety, "wyrwał jej telefon i rzucił go na podłogę, krzycząc na cały pojazd" – opisał pan Marcin. Stanowczo zwrócił jej uwagę, że jeśli nie ma czasu zająć się dzieckiem, powinna je oddać. Doszło do ostrej wymiany zdań. Ostatecznie kobieta razem z dzieckiem opuściła pojazd.

Pan Marcin uważa, że mężczyzna zareagował zbyt agresywnie, ale być może miał trochę racji. Patrząc jednak na komentarze pod postem, internauci są innego zdania. Przeważają opinie, że to kobieta zachowała się fatalnie.

"Jedyny nieobojętny"

Zdecydowana większość uważa, że pasażer zachował się właściwie, gdyż trzeba reagować w takich sytuacjach. "Miał dużo racji", "Brawo dla tego pana", "Gratulacje dla pana, który jako jedyny nie był obojętny na zachowanie mamy" - komentują użytkownicy Facebooka. Są to jedne z bardziej kulturalnych wypowiedzi internautów, bo wiele jest zwyczajnych obelg pod adresem nieodpowiedzialnej mamy.

"Dziecko to priorytet i tyle w temacie! Autobus to niebezpieczne miejsce dla małego dziecka i trzeba nie mieć za grosz rozumu, by pozostawić je bez nadzoru" - napisała Alicja.

Agresja rodzi agresję

Wielu z internautów zwracało jednak uwagę, że mężczyzna interweniował zbyt agresywnie. "Pani nie zajęła się dzieckiem, ale to nie powód do przemocy. Można zwrócić uwagę w kulturalny sposób i zmusić do refleksji. Jak widać zachowanie tego pana, tego nie zrobiło. Agresja budzi agresję..." - skomentowała Małgorzata.

Przy tej okazji padło też wiele uwag pod adresem mam, które bardziej zajęte są swoimi komórkami niż dziećmi. Podawano przykłady, jak mamy dają w autobusach dzieciom tablety, a same w tym czasie przeglądają swoje telefony. "Nie wiedzą, że najważniejszy czas kształtowania się człowieka to okres mniej więcej do szóstego roku życia. Takie dziecko, bardzo ciekawe świata, chłonie wszystko, co spotyka na swojej drodze, potrzebuje uwagi, rozmawiania, objaśnień, czułości. A co ma chłonąć i skąd czułość, jak matka furt zajęta czym innym niż ono.." – skomentował jeden z czytelników metro.warszawa.gazeta.pl.

Ten smutny obrazek z warszawskiej komunikacji pokazuje jednak sporo prawdy o dzisiejszej rzeczywistości. Wszyscy mamy nosy wlepione w telefony i zapominamy o tym, że nasze życie nie toczy się na ekranie komórkowym. I jeszcze jedno, najważniejsze – dzieci naprawdę bardzo szybko rosną, a chwil, kiedy były małe nigdy już drugi raz nie przeżyjemy. Warto lepiej wykorzystać ten czas.

Uważacie, że pasażer słusznie postąpił, zwracając w ten sposób uwagę mamie? Napiszcie co o tym sądzicie w komentarzach.

Źródło: metro.warszawa.gazeta.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama