O godzinie 4 rano w piątek na numer pogotowania ratunkowego zadzwonił 10-letni chłopiec, który poinformował dyspozytorkę, że jego rodzice są nieprzytomni, ale oddychają. "Mama leży w wannie. Tata leży w kuchni ranny" - wyjaśniał przez telefon. Chłopiec był opanowany, precyzyjnie opisywał to co widzi, chociaż jak słychać na nagraniu, trudno było w tej sytuacji zachować spokój. W tle nagranej rozmowy słychać było płacz i krzyki "mamo, mamo". "Mamie leci coś białego z buzi" - tłumaczył. Dyspozytorka pogotowia od razu wysłała pod wskazany przez chłopca adres karetkę, a do czasu dotarcia ratowników podtrzymywała rozmowę z dzieckiem. Poprosiła go m.in. o otwarcie okien. Chłopiec wykonywał wszystkie polecenia.
Po dotarciu na miejsce ratowników medycznych okazało się, że w mieszkaniu z nieszczelnego kanału wentylacyjnego piecyka do podgrzewania ciepłej wody ulatniał się tlenek węgla (czad). W mieszkaniu, oprócz chłopca, znajdowało się jeszcze 8 osób (dwie osoby dorosłe oraz sześcioro dzieci). Wszyscy zostali hospitalizowani, choć tylko jedna z osób poszkodowanych potrzebuje specjalistycznej pomocy.
Ten mały chłopiec zachował się niezwykle dzielnie. Uratował nie tylko swoją rodzinę, ale również mieszkających w tym samym bloku sąsiadów. Dla mieszkańców Kłodzka jest bohaterem.
Brawa za wzorową postawę dla tego 10-latka!

Reklama

Warto przeczytać: Cichy zabójca: czad. Czy twoja rodzina jest bezpieczna?

Reklama
Reklama
Reklama