Nowością w tegorocznej edycji konkursu Blog Roku była kategoria Tekst Roku. Mogli startować w niej wszyscy blogerzy, bez względu na to, czy piszą o pieniądzach, społeczeństwie, kulturze, rodzicielstwie, podróżach czy stylu życia.
Zwyciężył wpis o byciu mamą: „Anatomia matki” Magdaleny Mikołajczyk (na zdjęciu podczas odbierania nagrody) z bloga parentingowego Matkojedyna.blogspot.com, artystki kabaretowej i mamy dwóch córek.
Podczas wręczania nagrody Joanna Bator, pisarka i jurorka Bloga Roku powiedziała, że to wielka sztuka pisać o macierzyństwie tak, by nawet ci, którzy nie mają dzieci, mogli w tekście odnaleźć samych siebie – i Magdalenie Mikołajczyk ta sztuka się udaje.

Reklama

Tekst o byciu matką został Tekstem Roku – najważniejszym blogerskim wpisem, jaki powstał w 2014 r. Czujesz dumę?

– Jestem niezwykle dumna – dla mnie ta nagroda jest chyba najważniejsza z wszystkich, jakie można było otrzymać w konkursie Blog Roku. Docierało to do mnie z każdym krokiem, gdy zbliżałam się do sceny, na której czekała na mnie Joanna Bator – osoba, przed którą najchętniej bym uklękła, którą bardzo cenię nie tylko jako literatkę, lecz także jako osobowość. I ta świetna babka stoi, czeka na mnie i mówi o moim tekście, że pokazuje on, jak można pisać o macierzyństwie, by czytały to nie tylko matki.

Długo nad nim myślałaś?

– Wszystkie moje teksty powstają pod wpływem impulsu. Nigdy nie siedzę i nie planuję: „O czym by tu dzisiaj?”, choć wiem, że dużo blogerów tak działa i że pewnie powinno się tak działać. Dla mnie jednak takie pisanie miałoby coś z rzemieślnictwa, a ja to, co robię, traktuję bardziej jako iskrę, nie chcę powiedzieć sztukę, bo to może za duże słowo, chociaż – dlaczego nie? Nie chcę wyjść ani na fałszywie skromną, ani na zadzierającą nosa, bo ani taka, ani taka nie jestem, natomiast rzeczywiście nagroda Tekst Roku dała mi dużo poczucia własnej wartości. Wracając do tematu, nie planowałam „Anatomii matki”. Jak każdy mój tekst, i ten powstał pod wpływem potężnych emocji, które wzbudzają we mnie moje dzieci. Nie cyzelowałam go, usiadłam i on po prostu ze mnie wypłynął. Pamiętam dokładnie, jak go pisałam.

Jaki to był dzień?

– Mam dwie córeczki i ani jedna z nich jeszcze nigdy nie przespała całej nocy, tym samym ja też, od kiedy zostałam matką, nie przespałam jeszcze w całości żadnej nocy. „Anatomię matki” pisałam w dzień, który zaczął się dla mnie o czwartej nad ranem. Myślałam wtedy o tym, że wszystkie matki zaczynają dzień nad ranem: o czwartej, piątej, o szóstej. To są ich godziny – godziny, które dla normalnego człowieka nie istnieją. Moja malutka córeczka, która mnie wtedy obudziła, wspinała się po moim brzuchu i próbowała na mnie siadać, co było urocze, nawet bardzo urocze, ale jednocześnie czułam, jak ona mnie ciągnie za tę luźną skórę wokół pępka, która została mi po porodach, patrzyłam na siebie i myślałam: „Matko jedyna!, to się dzieje naprawdę!”.

Czytając „Anatomię matki” kilka razy zaśmiałam się na głos. To dowcipny tekst, ale jednocześnie bardzo poważny i refleksyjny.

– Jestem osobą bardzo emocjonalną, a całe moje pisanie jest po to, żeby pokazać, jak ja odbieram świat. Jak ten świat filtruję przez swoje uczucia. Prawie każdy mój tekst ma pointę: „Anatomia matki” też ją ma. Ta pointa mówi tam, że chociaż ja, matka, jestem umordowana po pachy, niewyspana, niezrobiona, głodna, to moje dzieci to jest szczęście. Największe szczęście, jakie mogło mnie spotkać.

Zobacz także

Czytaj blog: Matkojedyna – polecamy!

Reklama

Sprawdź także: Blog o karmieniu piersią Hafija.pl - najlepszym blogiem parentingowym 2014 r.

Reklama
Reklama
Reklama