Nasza młodsza córka urodziła się, kiedy Starszak miał 6 lat. Można było go już zostawić na noc, a nawet na weekend z którąś z Babć. Wychodziliśmy na koncerty, jeździliśmy na romantyczne weekendy we dwoje (obowiązkowe zimą), urządzaliśmy całonocne spacery po mieście (zawsze latem). Trochę już zdążyliśmy zapomnieć jak to jest, kiedy ma się malutkie dziecko i trzeba wszystkie plany dostosować do niego.

Reklama

A potem urodziła się ona. Karmiłam piersią, więc odpadały wyjścia na całą noc. Ominęło mnie kilka koncertów. Kiedy córka miała 2 miesiące zwiedzaliśmy Wrocław. Była w chuście, karmiona na żądanie. Oglądała świat, spała. A my mieliśmy czas dla siebie. Potem okazało się, że można też pójść na koncert plenerowy. Pamiętam karmienie pod PKP Powiśle w pewną letnią noc. Spokojnie potem zasnęła w chuście, wtulona w ojca. Ileż wieczorów załatwił nam ten zestaw: chusta i pierś!

Z czasem zaczęliśmy wychodzić na wieczór tylko we dwoje. Karmiłam córkę, całowaliśmy syna na dobranoc i wychodziliśmy zostawiając pod czułą opieką Babci śpiące już prawie dzieci. Wracaliśmy przed pierwszym nocnym karmieniem.

Teraz, kiedy córka ma 3 lata, a synek 9 lat, zdarza się, że zostawiamy ich na cały weekend. Pierwszy raz wyjechaliśmy kiedy Panienka miała 2 lata i 3 miesiące. Dwa miesiące wcześniej skończyłam karmić piersią, więc wiedziałam, że mogę wyjechać na dłużej z czystym sumieniem.

Czy pojawienie się dzieci coś zmienia? I tak, i nie. Nie przestaliśmy być parą, która lubi koncerty, nocne spacery, spędzanie czasu tylko we dwoje. Uwielbiamy życie rodzinne, ale nie jesteśmy tylko rodzicami swoich dzieci. Ta krótka chwila kiedy karmiłam piersią ( nieco ponad dwa lata, kiedy to zleciało?) minęła, a my codziennie jesteśmy zaskoczeni, że mamy już takie duże dzieci. Gdybym usypiając godzinami przy piersi załamywała się, że tak już będzie zawsze, pewnie życie by mi zbrzydło. Czułam jednak podskórnie, że to przecież kwestia czasu.

Zobacz także

No i stało się. Dziś wieczory, kiedy córka przypadkiem zaśnie mi na rękach, traktuję jak święto i odsuwam chwilę odłożenia jej do łóżeczka... Nie możemy wyjść spontanicznie, zawsze trzeba przewidzieć opiekę dla dzieci. Mamy dobrze, ponieważ mamy z kim je zostawić: są Babcie, są przyjaciele. A gdybyśmy nie mieli nikogo? Wypróbowaliśmy taką opcję raz. Jeden dzień urlopu wzięty w środku tygodnia, odprowadzenie dzieci do przedszkola i szkoły i... cały dzień tylko we dwoje! Emocje jak na wagarach z pierwszym chłopakiem. Polecam!

Czytaj blog Koralowamama.blogspot.com – wszystko o naturalnym karmieniu, rodzicielstwie bliskości i byciu szczęśliwą mamą.

Reklama

Przeczytaj wywiad z autorką bloga Koralowa Mama, Aleksandrą Przeździecką-Kujałowicz

Reklama
Reklama
Reklama