Ania Andrzejewska, autorka bloga „Przewijak” – wywiad dla Babyonline
„Przewijak”, blog Ani Andrzejewskiej to jeden z moich ulubionych macierzyńskich blogów. Zaglądam na niego przy porannej kawie, żeby po pierwsze: rozbudzić się (emanuje energią!), a po drugie: uśmiechnąć się (zaraża humorem!). Znacie? Poznajcie zatem też jego autorkę – przeczytajcie nasz wywiad z mamą-blogerką.
Uwaga! Anonimowe Smutasy! Szukacie lekarstwa na smutek i pesymizm? Codzienna porcja bloga „Przewijak” na pewno wam pomoże. Autorka, Ania Andrzejewska (aka Przewijka) opisując swoje macierzyńskie przygody, śmieje się ze wszystkiego, a zwłaszcza z samej siebie. Próbkę tego znajdziecie choćby w superśmiesznym poście, w którym radziła czytelniczkom, jak w prosty i skuteczny sposób można zirytować własne dziecko (przyznam szczerze, że i dla mnie post był dużą inspiracją, choć od lat wydawało mi się, że jestem prawdziwym Adamem Małyszem w sportowej dziedzinie irytowania własnych dzieci).
A jaka jest sama Ania? Wesoła. Z dystansem do samej siebie. Buddystka i wielbicielka muzyki lat 80-tych. Samotna matka Młodego, dla której liczy się tylko to, co jest tu i teraz. Maniakalna czytelniczka wszystkiego: książek, gazet, blogów (gdy nie ma nic innego, przeczyta i instrukcję od pralki) i przyszła (jestem tego pewna!) autorka świetnych książek. Przeczytajcie rozmowę z Przewijką:
1. Skąd się wziął pomysł pisania „Przewijaka”?
Tu chyba nie zabłysnę niczym oryginalnym. Siedząc w domu na urlopie macierzyńskim stwierdziłam, że czegoś mi brakuje. A że blogowanie już kiedyś było moją pasją, to na hasło rzucone przez koleżankę, która również kiedyś blogowała, że zakłada bloga, postanowiłam, że zrobię to samo. A że młode matki są zazwyczaj monotematyczne, powstał Przewijak, który początkowo traktował tylko o rodzicielstwie.
Czym dla Ciebie jest Twój blog?
Na chwilę obecną blog jest dla mnie między innymi psychoterapią. Uczę się walczyć ze swoimi słabościami, wadami, leczę się z nieśmiałości i kompleksów. Bo już nie skupiam się tylko na synku, a na blogu przewijają się :) wszystkie tematy, które w jakimś stopniu mnie poruszają. A blog to na dobrą sprawę nawet nie odskocznia od rzeczywistości, a jej uzupełnienie.
Blog jest pisany w bardzo wesoły sposób, ale tematyka nie zawsze jest zabawna. Częstym tematem jest samotne macierzyństwo.
Zgadza się, samodzielnie wychowuję syna, więc kilka wpisów powstało na ten temat. Jednak bardzo daleko jest mi do użalania się nad sobą. Akceptuję to, że jestem sama, więc jestem dzięki tej akceptacji szczęśliwa.
Czytaj wpis Przewijki: Dzielna, bo samotna – specjalnie dla Babyonline!
Po wpisach o samotnym macierzyństwie dostajesz maile od czytelniczek samotnych mam?
Właśnie w ostatnim czasie dostaję coraz więcej takich wiadomości. Nie tylko od samotnych mam, ale też od takich, które znajdują się na zakręcie.
Jak oceniasz mamo-blogosferę? Czytasz blogi o macierzyństwie?
Kiedy człowiek nie da się wciągnąć w żadne nieprzyjemne sytuacje i nazwane na wyrost afery, jest całkiem przyjemnie. Zaglądam na blogi, na których mam pewność, że znajdę wartościowe treści, czytam to, co mnie interesuje. Nauczyłam się już, że jeśli coś mi się nie podoba na jakimś blogu, po prostu go unikam, nie wchodzę w zbyteczne dyskusje, bo za bardzo szanuję i cenię mój czas. Mam kilka swoich ulubionych blogów, które regularnie czytam, z kilkoma blogerkami nawiązałam też bliższą znajomość.
Dalej czekasz – tak jak pisałaś na blogu – na swojego pierwszego hejta? :)
Już nie czekam, mam nadzieję, że on nigdy nie nastąpi. :)
Ostatnio zapowiedziałaś, że blog czekają zmiany. Jakie?
Właśnie kilka dni temu je zapowiedziałam. Opublikowałam post, w którym piszę o tym, o czym będę pisać. Nowością są historie z życia wzięte, do których materiały nadsyłają Czytelniczki lub Blogerki, które wolą pozostać anonimowe. Początek tej serii miał miejsce w momencie, kiedy opublikowałam historię Zosi o ciężkich przejściach z teściową.
Czytaj więcej na blogu Przewijki: Przewijak.es. Polecamy!