Domowe mleka roślinne: nie tylko z soi – czytaj post blogerki, Kamili Kosior
Mieszanka modyfikowana z mleka krowiego to niejedyna alternatywa dla pokarmu mamy. Zamiast niej można podawać dziecku roślinne mleka – nie tylko sojowe mleko, ale też inne: przygotowywane w domu. Dlaczego warto? Jak się do tego zabrać? Pisze autorka bloga „Zdrowo i na temat” – specjalnie dla Babyonline.
- Kamila Kosior, autorka bloga „Zdrowo i na temat”
Bardzo często z różnych przyczyn młode mamy stają przed koniecznością przejścia na mleko modyfikowane, jako jedyną alternatywę dla karmienia piersią. Zazwyczaj podejmują tą decyzję nie zastanawiając się, czym jest mieszanka modyfikowana i jaki ma skład, czy i czym różni się od mleka matki oraz od mleka krowiego, czy jest kompletnym pokarmem dla dzieci od pierwszych dni życia i czy istnieją inne, naturalne substytuty mieszanki modyfikowanej. To podstawowe pytania, na które odpowiedzi powinna szukać każda mama decydująca się na karmienie zastępcze. Warto zaznaczyć, że mieszanką modyfikowaną powinny interesować się mamy, które nie mogą karmić dziecka swoim pokarmem z powodów zdrowotnych i które zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby karmienie naturalne się powiodło.
Mleko modyfikowane: skład
W rzeczywistości niestety większość mam, która decyduje się na karmienie mieszanką modyfikowaną, czasami również z wygody, zazwyczaj nie wie z czego składa się taka mieszanka i wierząc reklamom uważa, że to kompletny i niezawodny pokarm dla maluchów. Niestety tak nie jest i musimy pamiętać, że mleko modyfikowane nie zastępuje mleka matki. Jest to jedynie mleko krowie poddane licznym procesom, które mają na celu zbliżyć je składem do mleka kobiecego. I owszem jeśli chodzi o zawartość białka – jest ona obniżona, zawartość laktozy podwyższona, tłuszcze wzbogacone nienasyconymi kwasami tłuszczowymi pochodzenia roślinnego, witaminy i minerały zbilansowane itp. Ale jeśli chodzi o zawartość substancji aktywnych jak: przeciwciała, komórki żerne, enzymy, jak lipaza, amylaza, laktoferyna i lizozym, to mleko modyfikowane ich nie zawiera. Należy więc mieć świadomość, że mleko, które ma w składzie głównie białko serwatkowe, oleje roślinne, laktozę, syrop glukozowy, mleko odtłuszczone, lecytynę sojową, syntetyczne witaminy i mikroelementy oraz szczep bakterii probiotycznych nie jest kompletnym pokarmem dla niemowląt.
Jeśli nie możesz karmić swojego malucha naturalnie z powodu małej ilości pokarmu lub z innych przyczyn, związanych ze stanem zdrowia, zrób wszystko, żeby dziecko przynajmniej w pierwszych dniach po urodzeniu otrzymało choć trochę twojego pierwszego mleka zwanego siarą – gdyż jest ono dla niego najważniejsze i niezastąpione. Działa na dziecko odżywczo, ale przede wszystkim ochronnie i przygotowuje je do życia poza twoim organizmem.
Dostępne mleka modyfikowane
Następnym etapem jest zapoznanie się z dostępnymi mlekami modyfikowanymi, bo różnią się one swoim składem. Kiedy zdecydujesz się już na konkretne mleko, nie poddawaj się i jeśli masz możliwość podania choćby naprzemiennie swojego pokarmu, to postaraj się (być może przy pomocy laktatora), by dziecko choć trochę go dostało. Nawet niewielka ilość będzie stanowiła uzupełnienie mm w substancje niezbędne dla twojego dziecka, dlatego warto walczyć do końca. U mnie koniec niestety nadszedł bardzo szybko, zdecydowanie za szybko i bardzo tego żałuję, choć cała rodzina jest mi świadkiem, że ostatkiem sił walczyłam, wraz z położną, przykuta do łóżka. Nie czuję się jednak usprawiedliwiona, bo wiem, że gdzieś po drodze musiałam popełnić błąd, skoro dopuściłam do tak poważnego w konsekwencjach zapalenia.
Poczucie winy nie dawało mi spokoju i ciężko było mi pogodzić się z myślą, że mój ukochany synek będzie teraz rósł i rozwijał się jedynie na sztucznym mleku modyfikowanym. Od razu skojarzyłam to z sytuacją, jakby przyszło mi odżywiać się jedynie w „restauracji” serwującej fast food – pewnie bym przeżyła i nawet do czasu miała się dobrze, ale wiadomo, że nie o to chodzi.
Domowe mleko roślinne
Będąc mamą, mam świadomość i poczucie odpowiedzialności, że daję mojemu dziecku to, co najlepsze, a nie tylko wystarczająco dobre. Dlatego, jak tylko usłyszałam o możliwości wzbogacenia diety dziecka, już na etapie niemowlęcym, o domowe „mleczka” zbożowo-bakaliowe nadzieja na lepszy start powróciła. Nie obyło się bez wątpliwości w obawie o bezpieczeństwo stosowania na własną rękę domowych wyrobów u tak małego człowieka, ale dobór odpowiednich składników, staranność i sterylność procesu przetwórczego pozwoliły mi się odważyć.
Domowe mleko jaglane i dodatki
Pierwszym domowym mleczkiem, jakie podałam mojemu synkowi w 3. miesiącu życia, było mleczko jaglane. Najpierw czyste, przygotowane jedynie z przegotowanej filtrowanej wody i zmielonej, odpowiednio ugotowanej, ekologicznej kaszy jaglanej (jak gotować kaszę jaglaną i inne zboża piszę na moim blogu). W smaku nie było szczególne, raczej wodniste i bez wyrazu, więc nie posmakowało, ale kilka wypitych przez maluszka łyków pozwoliło ocenić mi jego bezpieczeństwo. Wybrałam kaszę jaglaną jako pierwsze zboże dlatego, że jest bezglutenowa, lekkostrawna, niezwykle wartościowa i stymulująca układ odpornościowy m.in. dzięki zawartości cynku, krzemu i β-glukanów, poza tym zawiera łatwo przyswajalne białko. Kiedy już wiedziałam, że takie mleczko nie szkodzi mojemu synkowi, rozpuszczałam na nim kilka łyżeczek mleka modyfikowanego, zamiast na wodzie. Z czasem zmniejszałam ilość mieszanki modyfikowanej lub czasami podawałam naprzemiennie.
Kiedy synek skończył 4 miesiące i jako dziecko niekarmione mlekiem matki wymagał stopniowego rozszerzania diety, do mleczka jaglanego zaczęłam dodawać inne wyszukane przeze mnie składniki. Kiedyś trudniej dostępne, dziś w ofercie większości supermarketów na stoiskach ze zdrową żywnością lub w internetowych albo lokalnych sklepikach dedykowanych zdrowej diecie, których już nie brakuje.
Jako pierwszy, m.in. z racji smakowych, dodałam słód – w postaci melasy jabłkowej ekologicznej. Wybrałam taki zamiennik cukru ponieważ jabłka znajdują się wśród pierwszych produktów odpowiednich dla niemowląt, a przy okazji melasa – jako skoncentrowany sok jabłkowy jest bardzo odżywcza i zawiera dużą ilość witamin i żelaza – także jest wskazana jak najbardziej dla kobiet będących w ciąży i niemowląt.
Kolejnym dodatkiem były ekologiczne, blanszowane migdały – źródło witaminy E, nienasyconych kwasów tłuszczowych i przede wszystkim wapnia i białka. Zwiększałam ich ilość stopniowo, zaczynając od jednego i obserwując reakcję maluszka, bo mimo tych dobrych składników, migdały mogą być ciężkostrawne i zawierają substancję zwaną amigdaliną, która metabolizowana jest m.in. do szkodliwego cyjanowodoru, dlatego spożywanie dużych ilości przez dzieci jest niewskazane. Innym problemem była konieczność przegotowania mleczka przed podaniem dziecku – a migdały zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe, które podczas obróbki termicznej przekształcają się do szkodliwych tłuszczów trans. Dlatego proces ten zmniejszyłam do minimum i podgrzewałam mleczko pulsacyjnie.
Kolejnym ważnym składnikiem był olej kokosowy – hipoalergiczny, odżywczy i dzięki dużej zawartości kwasu laurynowego ochronny. Kwas laurynowy występuje przede wszystkim w mleku matki i przekształcany w organizmie do monolaurynianu działa przeciwbakteryjnie. Idąc śladami kokosa, innym zamiennikiem cukru w naszym domowym mleczku stał się właśnie cukier palmowy (kokosowy) oraz daktyle suszone bio (więcej o zamiennikach cukru w diecie dziecka na moim blogu).
Kaszki i inne mleka zbożowe
Z czasem nasze mleczka przekształcały się w wielozbożowe bardziej treściwe „kaszki” z dodatkiem co raz to nowych bakalii, kasz i nasion. Powstawały „mleka” owsiane, gryczane, ryżowe, mieszane, wzbogacane bio rodzynkami, morelami suszonymi, daktylami, płatkami lub wiórkami kokosowymi ( o tym jak zrobić w domu mleko roślinne więcej na moim blogu). Z upływem czasu i wraz z rozszerzaniem diety malucha odchodziliśmy od mleka modyfikowanego, aż w okolicach 1. urodzin naszego synka zrezygnowaliśmy z niego zupełnie.
Tak mleka roślinne domowe stały się podstawą naszej diety i wiele dobrego im zawdzięczamy. Dziś m.in. robimy z nich nasze ulubione jogurty pełne pożytecznych bakterii probiotycznych (więcej na blogu). Mleczka zbożowe stanowią również dobrą alternatywę dla mleka krowiego w diecie dzieci z nietolerancją laktozy lub alergią na białko mleka krowiego.
Podsumowując, jeśli nie możemy z jakichś powodów iść prostą drogą do celu, nie szukajmy skrótów, bo możemy przegapić wiele dobrego. Niekiedy lepiej wybrać drogę naokoło, być może dłuższą i wymagającą nieco więcej zaangażowania i wysiłku, ale wtedy na pewno nic dobrego nas nie ominie.
Więcej o zdrowym żywieniu dzieci (i nie tylko o tym) na blogu Kamili: Zdrowoinatemat.blogspot.com – polecamy!