
Obiecałaś sobie, że będziesz matką idealną – nieskończenie cierpliwą i nigdy, przenigdy nie podniesiesz głosu na swoje dziecko. Że będziesz konsekwentna, tak jak radzi Superniania . A do tego jeszcze ciepła, wyrozumiała i uśmiechnięta niczym Dalajlama. Że zawsze znajdziesz czas, siłę i ochotę na śpiewanie kołysanek , stymulujące rozwój zabawy i przyglądanie się razem z dzieckiem wróblom czy chmurom. I co? Zaczęło się prawdziwe macierzyństwo , a wraz z nim poczucie winy, że jednak nie jesteś idealna. Matka idealna nie istnieje Nie jesteś idealna? Spokojnie nie ty jedna. Nie tylko ty masz taki problem. Pogadaj z jakąkolwiek młodą mamą albo wejdź na forum dyskusyjne poświęcone dzieciom, a przekonasz się, jak bardzo kobiety się zadręczają. Lista ich „grzechów” jest długa. Przeoczyłam. Zaniedbałam. Nawrzeszczałam. Nie wytrzymałam. Robi mi się słabo, gdy po raz sto osiemdziesiąty czwarty muszę czytać o Puchatku. Mam tak wszystkiego dość, że najchętniej uciekłabym z domu. Ratunku! Czy jestem wyrodną matką? Matczyne poczucie winny Czy warto tak się dręczyć? – Bez wyrzutów sumienia trudno by było się zorientować, co jest dobre, a co złe, pracować nad sobą , zmieniać się na lepsze – mówi Beata Płażewska, psycholog. – Jednak nieustanne zadręczanie się tym, że daleko nam do nieosiągalnego ideału - Matki Polki, nie ma sensu , bo nic nie daje, za to odbiera siły. Zamiast starać się działać, zmienić to, co się da, czujemy się kompletnie bezradne , chcemy za wszelką cenę zrekompensować nasze „złe” zachowanie, wpadając w inną pułapkę – brak stawiania dziecku granic, wymagań, wpajanie mu poczucia krzywdy, niesprawiedliwości. Poczucie winy może fałszować rzeczywistość. Wyolbrzymiamy nasze błędy i robimy z nich tragedię, podczas gdy w wielu wypadkach wystarczyłoby wy-ciągnąć wnioski...