Reklama

Ania Przybylska była postrzegana jako bardzo fajna mama. Choć co jakiś czas dostawała nowe role w filmach czy serialach, to zawsze priorytetem był dla niej dzieci. Ich bezpieczeństwo było dla niej najważniejsze. Dlatego ostatnio dość głośno było o jej walce z paparazzi, którzy wyczekiwali pod szkołą , by zrobić zdjęcia jej dzieciom. Aktorka wytoczyła im proces.
Gwiazda każdą wolną chwilę spędzała z trójką pociech. Dbała o to, żeby nie tęskniły długo, gdy jest na planie bądź służbowym wyjeździe. Bez problemu jednak łączyła obowiązki mamy i aktorki.

Reklama

Odszedł cudowny, kochany człowiek

W niedzielę wieczorem na oficjalnej stronie internetowej Anny Przybylskiej pojawiła się informacja o śmierci aktorki. Komunikat zasmucił miliony Polaków i internautów, którzy składają hołd Przybylskiej w komentarzach oraz swoich profilach na portalach społecznościowych.
Smutną informację przekazała Małgorzata Rudowska, menadżerka gwiazdy:
– Prawdę mówiąc, to jeszcze to do mnie nie dotarło, nie mogę się z tym pogodzić, że odeszła w tak młodym wieku. Tak cudowny człowiek, kochany, który przede wszystkim nikomu żadnej krzywdy nie zrobił. Matka trójki dzieci – mówi menadżerka gwiazdy i apeluje: - Bardzo bym prosiła, żeby wszyscy uszanowali te ciężkie chwile dla jej najbliższych.

Ostatni wywiad Ani Przybylskiej dla "Vivy!"

Poniżej fragmenty ostatniego wywiadu Anny Przybylskiej, którego udzieliła po wygraniu konkursu "Viva! Najpiękniejsi". Z aktorką rozmawiała Krystyna Pytlakowska.

Czym jest dla ciebie piękno?

Anna Przybylska: Jak byłam małą dziewczynką, piękne wydawało mi się to, co było na zewnątrz. Gdy dziewczyna była ostro umalowana, korale błyszczały na jej szyi, uczesana w loki i ubrana w kolorowe ciuchy, wydawała mi się najpiękniejsza. Ale teraz, kiedy jestem już dorosła, pięknem dla mnie jest zgoda z samą sobą, harmonia wewnętrzna. To jest takie piękno, którego nie da się zmierzyć ani wyważyć, ani wystylizować. To piękno, na które trzeba pracować latami i czasami przychodzi ono bardzo późno, czasami tuż przed śmiercią. Ale w końcu przyjdzie. To poczucie piękna narodzi się w nas, gdy uznamy, że jesteśmy spełnieni, tolerancyjni, gdy zrozumiemy, że nażyliśmy się i nasze życie nie poszło na marne. Pamiętam spotkania z wybitnymi artystami na planie. Alina 6Janowska, która grała babcię rodu Gabrielów, napełniała mnie taką mądrością. Kiedy rodziło mi się kolejne dziecko albo kolejny raz zmieniałam miejsce zamieszkania, mówiła, że to są dobre kroki, dobre decyzje, bo ja idę cały czas naprzód, zmieniam swoje życie, dopasowuję je do mojego wieku, wykorzystuję biblijną porę zbierania tego, co zasiałam. „Nie patrz na to, jaka jesteś, tylko patrz na to, kim jesteś”, mówiła. Dziś wiem, co miała na myśli. Gdy stajesz przed lustrem, nie dostrzegasz swojej nadwagi czy chudości, nie dostrzegasz rysów na twarzy, jakie wyryło ci życie. Tylko mówisz: „Jest pięknie, po prostu pięknie”. I mnie się wydaje, że sens wszystkiego tkwi właśnie w takim podejściu do siebie. Jeśli go nie masz, nie możesz czuć się szczęśliwa.

Jaki był ostatni rok twojego życia?

Anna Przybylska: Każdy rok coś w nas zmienia, przynosi coś nowego. Ale ten rok rzeczywiście sprawił, że muszę pogodzić się z pewnymi sprawami, które i tak jeszcze pewnie przede mną. Że nigdy nie będę młodsza na przykład, że nie zamieszkam w Warszawie, że nie będę miała kostki na brzuchu (śmiech). Żartuję oczywiście. A na poważnie, chyba przez ten rok bardzo dojrzałam. Moja wiedza o życiu i o sobie samej stała się głębsza. Wiesz, ja bym bardzo chciała mieć ten rozum, co teraz, kiedy byłam jeszcze bardzo młoda. Wtedy nie umiałam się z czymś tam pogodzić, teraz już potrafię i nie walczę dla samej walki. Tylko o coś.

Czytaj także: Czy matka musi wybierać pomiędzy karierą a macierzyństwem?
[CMS_PAGE_BREAK]

Co jest dla Ciebie najważniejsze?

Anna Przybylska: Kiedyś to była miłość, a teraz odpowiem może banalnie: zdrowie. Kiedy jest zdrowie, to i w miłości idzie bardzo dobrze. I nie mam tu na myśli uczuć do partnera czy dzieci, tylko w ogóle do życia. Teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każdą minutę. Zawsze powtarzam mojej córce: „Jeśli rzeczy małe nie będą cię cieszyły, to i duże nigdy nie ucieszą”. Cieszę się więc tymi małymi okruchami, przyrodą, zielenią. Cieszę się, mogąc iść po prostu brzegiem morza, chłonąc jego zapach i całej przyrody, która mnie otacza. Ktoś, kto nie otarł się o pewne ostateczne sprawy, pomyśli, że mówię głupoty.

Czy jesteś szczęśliwa?

Anna Przybylska: Uważam, że wiele w życiu osiągnęłam. I mam tu na myśli moją rodzinę, moją najpiękniejszą rolę, jaką do tej pory zagrałam. Nigdy to, co stworzyłam zawodowo, nie dorówna temu, że jestem dumną matką trójki dzieci i że to są takie kochane dzieciaki.
(…)
Byłam skrajną pesymistką, wszystko widziałam w czarnych barwach i wiele niedobrych rzeczy sobie przepowiedziałam. Teraz jednak przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co. I wiesz, co – wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem, chodzimy co niedziela na kawę. Bardzo dobrze mi z tą przyjaźnią, lecz nie narzucam nikomu mojej wiary, nie manifestuję jej i nie zmuszam innych, aby razem ze mną na tę niedzielną kawę chodzili. Ale uwierz mi, że po tych spotkaniach jest mi naprawdę o wiele lżej. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś.

Jak wyobrażasz sobie następne lata swojego życia?

Anna Przybylska: Myślę teraz krótkoterminowo, nie ma co wybiegać za bardzo w przyszłość. Ale chciałabym strasznie, żeby już była wiosna, nie mogę się jej doczekać. Wtedy będę mogła wsiąść na rower. Tęsknię za plażą, za latem. No i mam jeszcze parę marzeń zawodowych. Ale najbardziej chciałabym wyjść z tej sytuacji, w jakiej się teraz znajduję, i móc funkcjonować tak, jak funkcjonowałam do tej pory. Jeszcze trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się uda.

Reklama

Źródło: wywiad "Viva" luty 2014, pozostałe Afterparty.pl

Reklama
Reklama
Reklama